Jedynym premierowym filmem, który przyciągnął znaczną widownię jest superprodukcja z Willem Smithem i jego synem Jadenem "1000 lat po Ziemi". Widowisko science – fiction zbiera słabe recenzje, a i tak zdołało przyciągnąć na starcie 49 219 osób. Autorem tego filmu jest od lat miażdżony przez krytykę twórca „Szóstego zmysłu” M. NightShyamalan. W Stanach Zjednoczonych najnowsza produkcja hinduskiego reżysera jest uznawana za pierwszą finansową porażkę letniego sezonu. Kosztująca 130 milionów dolarów produkcja zarobiła jak dotąd 54 miliony dolarów. Wpływy z rynków światowych zrekompensują tylko część strat… Tak też na tle przeciętnych rezultatów w USA, wynik "1000 lat po Ziemi" w Polsce można uznać za nad wyraz satysfakcjonujący. Przy okazji, film uzyskał najwyższą średnią widzów na kopię w tym tygodniu – 478. Wynik otwarcia jest bardzo zbliżony do innego widowiska science – fiction, filmu "Niepamięć" z Tomem Cruisem. Ciekawa więc będzie rywalizacja między tymi dwoma obrazami. Produkcja Josepha Kosinskiego uzyskała wynik na poziomie 187 tysięcy widzów.
"1000 lat po Ziemi", fot. UIP.
Piękna pogoda spowodowała, że starsze tytuły zanotowały bardzo wysokie spadki frekwencji. Tak też ta spadła do poziomu 244 128 osób. Być może, przyszły weekend przyniesie poprawę sytuacji, w związku z pojawieniem się w kinach „Człowieka ze stali”, który już dzisiaj podbija rynki kinowe w USA i w reszcie świata.
Na pierwszym miejscu pozostał debiutant zeszłego tygodnia, "Kac Vegas 3". Film Todda Phillipsa zanotował jednak olbrzymi spadek frekwencji, przeszło o 65 procent. W związku z tym, na ostatnią część komediowej trylogii wybrało się już tylko 66,166 osób. Łączny wynik filmu po 10 dniach jest przyzwoity, 354 tysięcy osób, jednak na pewno sukces drugiej części, która zgromadziła widownię powyżej miliona widzów, nie zostanie powtórzony.
Na trzeciej pozycji zadebiutowała kolejna premiera, animacja "Tedi i poszukiwacze zaginionego miasta". Hiszpańska produkcja nawiązuje do słynnego Indiany Jonesa, jednak w kinach uzyskała przeciętny wynik. Na starcie 27681 osób z bardzo niską średnią widzów na kopię – 164. Uwzględniając pokazy przedpremierowe film ma na koncie 56 tysięcy widzów.
Inne premiery poradziły sobie jeszcze słabiej. Wiele można było oczekiwać po zbierającej znakomite recenzje „Dziewczynie z szafy” w reżyserii Bodo Koksa. Film z debiutującą Magdaleną Różańską, Piotrem Głowackim i Wojciechem Mecwaldowskim miał potencjał na spory sukces w polskich kinach. Jednak wyświetlany w sile 136 kopii zgromadził przed ekranami jedynie 14 000 osób.
Swój plan minimum wykonał natomiast film "Tylko Bóg wybacza" Nicolasa Windinga Refna. Obraz z Ryanem Goslingiem zgromadził co prawda jedynie 12 108 widzów, jednak był wyświetlany w niskiej liczbie kopii – 55. Dzięki czemu osiągnął w tym tygodniu drugą średnią widzów na kopię – 220. Wynik poprzedniego duetu Refn – Gosling, filmu „Drive”, jednak nie zostanie pobity – w sumie 148 tysięcy widzów.
W dziesiątce pozostały jeszcze dwa starsze tytuły z widownią przekraczającą dziesięć tysięcy widzów: "Szybcy i wściekli 6" - 14 702 widzów, w sumie 447 tysięcy osób; „Tajemnica Zielonego Królestwa” - 12 262 osób, w sumie 360 tysięcy.
Premierą, która nie dostała się do czołowej dziesiątki jest film "Trans" Danny’ego Boyle’a. Obraz z Jamesem McAvoyem, Rosario Dawson i Vincentem Casselem obejrzało na starcie zaledwie 3693 osób.
Premiery od najbliższego piątku: Superman powraca, czyli „Człowiek ze stali”; nowy film Sofii Coppoli „Bling Ring”; amerykańska komedia „Stażyści”; animacja „Thor ratuje przyjaciół”; dramat z Naomi Watts i Robin Wright „Idealnematki”; niemiecki dramat „Dom na weekend”; powrót komedii Charliego Chaplina „Światła wielkiego miasta”; kryminał polsko-czesko-słowacki „W cieniu”; dokument „Koniec czasu. Wszystko zaczyna się teraz”.