Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
W wypełnionej do ostatniego miejsca sali kina Kultura odbyła się cyfrowa repremiera „Iluminacji”, jednego z najlepszych filmów Krzysztofa Zanussiego.
W wypełnionej do ostatniego miejsca sali kina Kultura odbyła się cyfrowa repremiera „Iluminacji”, jednego z najlepszych filmów Krzysztofa Zanussiego.
Na spotkanie w stołecznym kinie Kultura, które poprowadził Paweł Sztompke, przybyło kilkanaście osób, które cztery dekady temu współtworzyły ten film. - 40 lat temu myślałem, że jak tyle lat przeżyję, to będę dużo mądrzejszy, a ze zdziwieniem spostrzegam, że to się nie spełniło. Myślę, że mam te same pytania, te same rozterki, te same wątpliwości, a może nawet mam ich więcej niż wtedy. Może jestem bardziej pewien tego, czego nie jestem pewien. Od tamtego czasu świat się zmienił, kino się zmieniło. Myślę, że dzisiaj takiego filmu nie mógłbym zrobić, a wtedy było to możliwe - wspominał filozoficznie Krzysztof Zanussi, reżyser „Iluminacji”, której premiera odbyła się w 1973 roku.
Ekipa "Iluminacji" po 40 latach. Fot. Kuba Kiljan/Kuźnia Zdjęć
- Przyznam szczerze, że doceniłam ten film dopiero po 10 latach. Kiedy zaczynałam współpracę z Krzysztofem Zanussim, byłam świeżo po szkole filmowej. Byłam przekonana, że wiem, jak się robi filmy, oraz że Krzysztof nie ma o tym pojęcia. (…) On nie używał brzydkich wyrazów i tępił je, nie używał tytoniu ani alkoholu. W związku z tym razem ze Stasiem Latałło robiliśmy wszystko, żeby go do tego sprowokować. Pewnego dnia za dewizy kupiliśmy likier fiołkowy Bolsa. Potem wzięliśmy pustą butelkę denaturatu i tam wlaliśmy ten likier. Zalakowaliśmy butelkę i na jednej z długich narad poprosiłam Staszka, żeby podał mi coś do picia. Na co on: „Co byś chciała”. Na co ja odparłam: „Podaj mi tę jagodziankę”. I najpierw ja, a później również Staszek, pociągnęliśmy ją prosto z gwinta. O reakcji Krzysztofa nie muszę chyba mówić… – opowiadała w żartobliwym tonie Agnieszka Holland, asystentka Krzysztofa Zanussiego na planie „Iluminacji”. Drugim asystentem był przy tym filmie Ryszard Bugajski. - Wspominam moją współpracę z reżyserem jako dość uciążliwą. Byłem niedobrym asystentem. To była zresztą moja pierwsza i ostatnia asystentura. To jest zajęcie, które trzeba lubić i dobrze wykonywać, a ja jednak nie chciałem tego do końca życia robić. Dlatego myślę, że byłem trudnym asystentem – wyznał twórca słynnego "Przesłuchania".
Ryszard Bugajski, Agnieszka Holland i Krzysztof Zanussi. Fot. Kuba Kiljan/Kuźnia Zdjęć
- Pamiętam, jak w jakimś mieszkaniu na Starym Mieście razem z Krzysztofem namawialiśmy Staszka Latałłę, żeby zagrał w tym filmie, bo nie chciał – przyznała Małgorzata Pritulak, odtwórczyni roli Małgorzaty, żony Franciszka Retmana. - Po pierwsze ten film unieśmiertelnił młodość Staszka Latałły. Po drugie, dziś jak tłumaczę studentom, jak powinien wyglądać esej filmowy, to nie mam lepszego przykładu jak właśnie ten film – zdradzał z kolei Piotr Wojciechowski, II reżyser. W spotkaniu z widzami uczestniczył również Marcin Latałło, syn Stanisława Latałły (Franciszek Retman), który również wystąpił w „Iluminacji”. - Ten film jest dla mnie ważny podwójnie. Bo stanowi wspomnienie o moim ojcu. Oraz dlatego, że ja w nim zagrałem, a moją gażą był mój pierwszy rower. Pamiętam też scenę, w której kręciliśmy 30. urodziny głównego bohatera. Trzeba było wnieść tort, który był cholernie ciężki. Robiliśmy to trzy czy cztery razy. Wtedy zrozumiałem, na czym polega kino. Znamienne jest również to, że ta scena ostatecznie nie weszła do filmu, a ojciec zginął jak miał 29 lat – opowiadał Marcin Latałło, który dziś sam jest reżyserem filmowym. Jego ojciec, rok po premierze „Iluminacji” zginął tragicznie podczas wyprawy na Lhotse (Himalaje).
Fot. Kuba Kiljan/Kuźnia Zdjęć
W spotkaniu w kinie Kultura uczestniczyli również prof. Włodzimierz Zawadzki i prof. Łukasz Turski oraz Jacek Petrycki i Monika Dzienisiewicz (odtwórczyni roli Agnieszki).
Na spotkanie w stołecznym kinie Kultura, które poprowadził Paweł Sztompke, przybyło kilkanaście osób, które cztery dekady temu współtworzyły ten film. - 40 lat temu myślałem, że jak tyle lat przeżyję, to będę dużo mądrzejszy, a ze zdziwieniem spostrzegam, że to się nie spełniło. Myślę, że mam te same pytania, te same rozterki, te same wątpliwości, a może nawet mam ich więcej niż wtedy. Może jestem bardziej pewien tego, czego nie jestem pewien. Od tamtego czasu świat się zmienił, kino się zmieniło. Myślę, że dzisiaj takiego filmu nie mógłbym zrobić, a wtedy było to możliwe - wspominał filozoficznie Krzysztof Zanussi, reżyser „Iluminacji”, której premiera odbyła się w 1973 roku.
Ekipa "Iluminacji" po 40 latach. Fot. Kuba Kiljan/Kuźnia Zdjęć
- Przyznam szczerze, że doceniłam ten film dopiero po 10 latach. Kiedy zaczynałam współpracę z Krzysztofem Zanussim, byłam świeżo po szkole filmowej. Byłam przekonana, że wiem, jak się robi filmy, oraz że Krzysztof nie ma o tym pojęcia. (…) On nie używał brzydkich wyrazów i tępił je, nie używał tytoniu ani alkoholu. W związku z tym razem ze Stasiem Latałło robiliśmy wszystko, żeby go do tego sprowokować. Pewnego dnia za dewizy kupiliśmy likier fiołkowy Bolsa. Potem wzięliśmy pustą butelkę denaturatu i tam wlaliśmy ten likier. Zalakowaliśmy butelkę i na jednej z długich narad poprosiłam Staszka, żeby podał mi coś do picia. Na co on: „Co byś chciała”. Na co ja odparłam: „Podaj mi tę jagodziankę”. I najpierw ja, a później również Staszek, pociągnęliśmy ją prosto z gwinta. O reakcji Krzysztofa nie muszę chyba mówić… – opowiadała w żartobliwym tonie Agnieszka Holland, asystentka Krzysztofa Zanussiego na planie „Iluminacji”. Drugim asystentem był przy tym filmie Ryszard Bugajski. - Wspominam moją współpracę z reżyserem jako dość uciążliwą. Byłem niedobrym asystentem. To była zresztą moja pierwsza i ostatnia asystentura. To jest zajęcie, które trzeba lubić i dobrze wykonywać, a ja jednak nie chciałem tego do końca życia robić. Dlatego myślę, że byłem trudnym asystentem – wyznał twórca słynnego "Przesłuchania".
Ryszard Bugajski, Agnieszka Holland i Krzysztof Zanussi. Fot. Kuba Kiljan/Kuźnia Zdjęć
- Pamiętam, jak w jakimś mieszkaniu na Starym Mieście razem z Krzysztofem namawialiśmy Staszka Latałłę, żeby zagrał w tym filmie, bo nie chciał – przyznała Małgorzata Pritulak, odtwórczyni roli Małgorzaty, żony Franciszka Retmana. - Po pierwsze ten film unieśmiertelnił młodość Staszka Latałły. Po drugie, dziś jak tłumaczę studentom, jak powinien wyglądać esej filmowy, to nie mam lepszego przykładu jak właśnie ten film – zdradzał z kolei Piotr Wojciechowski, II reżyser. W spotkaniu z widzami uczestniczył również Marcin Latałło, syn Stanisława Latałły (Franciszek Retman), który również wystąpił w „Iluminacji”. - Ten film jest dla mnie ważny podwójnie. Bo stanowi wspomnienie o moim ojcu. Oraz dlatego, że ja w nim zagrałem, a moją gażą był mój pierwszy rower. Pamiętam też scenę, w której kręciliśmy 30. urodziny głównego bohatera. Trzeba było wnieść tort, który był cholernie ciężki. Robiliśmy to trzy czy cztery razy. Wtedy zrozumiałem, na czym polega kino. Znamienne jest również to, że ta scena ostatecznie nie weszła do filmu, a ojciec zginął jak miał 29 lat – opowiadał Marcin Latałło, który dziś sam jest reżyserem filmowym. Jego ojciec, rok po premierze „Iluminacji” zginął tragicznie podczas wyprawy na Lhotse (Himalaje).
Fot. Kuba Kiljan/Kuźnia Zdjęć
W spotkaniu w kinie Kultura uczestniczyli również prof. Włodzimierz Zawadzki i prof. Łukasz Turski oraz Jacek Petrycki i Monika Dzienisiewicz (odtwórczyni roli Agnieszki).
Marcin Zawiśliński
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja: 14.12.2013
Święto Janusza Morgensterna w Iluzjonie
Szwajcarskie dokumenty muzyczne na Nowych Horyzontach
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2025