PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Z okazji repremiery odnowionej cyfrowo "Iluminacji", w 40. rocznicę premiery tego filmu, z jego reżyserem Krzysztofem Zanussim rozmawia Marcin Zawiśliński.

Portalfilmowy.pl: Z jakimi wspomnieniami kojarzy się panu "Iluminacja"?

Krzysztof Zanussi: Z artystycznego punktu widzenia to była najbardziej ryzykowna przygoda mojego życia. Trzeba było być młodym i niedoświadczonym, żeby w to wejść bez wahania. Dzisiaj bym się bardziej bał, ale z drugiej strony ja przecież przez całe życie się bałem.

PF: Skąd ten strach?

KZ:
On wynikał z reguł, jakie łamałem, a które do dziś obowiązują w sztuce. Tym filmem przede wszystkim złamałem regułę jedności stylu i charakteru narracji. Poza tym o takich rzeczach, o jakich ja opowiadałem, w filmie na ogół się tego nie robi. Byłem jednak świadomy tego ryzyka. Zresztą na kolaudacji „Iluminacji”, która - mimo pewnej ingerencji ze strony cenzury - była dość łaskawa, Jerzy Kawalerowicz bez cienia złej woli powiedział, że tego co nakręciłem nie można rozpatrywać w kategorii filmu. Powiedział: „Ja to odrzucam, ale może ktoś inny tego nie zrobi”. I tak się na szczęście stało.



PF: Złamanie jedności stylu polegało na łączeniu fabuły z dokumentem naukowym.

KZ:
To był mój świat. Wielu naukowców, którzy wystąpili w tym filmie, to byli, a niektórzy nadal są, moimi przyjaciółmi.

PF: Jak profesorowie reagowali na propozycję pojawienia się w „Iluminacji”?


KZ:
Zazwyczaj przychylnie, bo – jak już wspomniałem – to byli moi znajomi. Na przykład prof. Władysław Tatarkiewicz był szalenie rozbawiony perspektywą występu w filmie, szczególnie że już wtedy słabo słyszał. Opowiadał mi, że ogląda już tylko zagraniczne filmy, bo tam są napisy. Dlatego zapraszając go na pokaz „Iluminacji”, przygotowaliśmy mu naprawdę mocne nagłośnienie. Poza tym bez problemu zgodził się zaistnieć w tym filmie; przecież został zaangażowany do tego, co regularnie robił w ramach swoich wykładów.
 

Krzysztof Zanussi. Fot. Kuźnia Zdjęć.

PF: To jeden z pana najbardziej osobistych filmów?

KZ:
W tym sensie, że opowiada o moich rozterkach wewnętrznych, na pewno tak. Częściowo odwołuje się również do mojej biografii intelektualnej. Ale fabuła filmu odbiega znacząco od mojego życiorysu.
 
PF: W roli pana alter ego wystąpił Stanisław Latałło, który z wykształcenia był operatorem filmowym, a nie aktorem. Co więcej, nigdy wcześniej nie wystąpił w żadnym filmie. Dlaczego postawił pan na niego?


KZ:
Staszek najpierw był w pionie operatorskim i pomagał mi w przygotowaniach do zdjęć do „Iluminacji”. Miałem olbrzymie problemy z obsadzeniem głównej roli. Nikt z aktorów ani amatorów, których przymierzałem do roli Franciszka Retmana, nie odpowiadał mi. Natomiast spośród ludzi, którzy kręcili się wokół mnie, on wydawał się najodpowiedniejszy, najbardziej wiarygodny. Na twarzy miał ten rodzaj zastanowienia, którego poszukiwałem. Zapytałem go, czy u mnie zagra, a on odparł: „Stanowczo, pod żadnym pozorem się na to nie zgadzam”. Byłem załamany.

PF: Wtedy do akcji wkroczyła Agnieszka Holland, która była pana asystentką przy tym filmie…


KZ:
… i bardzo dobrze znała Staszka. Zasugerowała mi, żebym zaprosił go na zdjęcia próbne, bo tego nie ma prawa mi odmówić. Kiedy przyszedł na casting, Agnieszka zobaczywszy go, powiedziała do mnie: „On zagra”. „Skąd Pani to wie?” – zapytałem ją. Na co ona odparła: „Bo umył włosy”. To się nazywa kobieca zdolność obserwacji.


Stanisław Latałło w "Iluminacji". Fot. KinoRP.

PF: Główny bohater „Iluminacji” przeżywa emocjonalnie śmierć swojego przyjaciela, który zginął tragicznie w Tatrach. W tym sensie ten film okazał się, niestety, proroczy…

KZ:
To prawda. Staszek Latałło zaraził się miłością do gór na planie „Iluminacji”. Dzięki Andrzejowi Zawadzie, który był konsultantem przy tym filmie, jako operator filmowy dołączył później do ekipy himalaistów, która w 1974 roku wspinała się na Lhotse. To, w jaki sposób zginął, do dziś pozostaje tajemnicą. Legenda, w którą - znając Staszka - ja chcę wierzyć, głosi, że zginął w oczekiwaniu na drugiego człowieka.

PF: W „Iluminacji” stawia pan fundamentalne pytania. Czym jest czas? Czy człowiek ma wpływ na swoje życie? Czy istnieje dusza? To tylko niektóre z nich.


KZ:
Te pytania są ciągle aktualne, również dla mnie. Będę je sobie stawiał aż do śmierci. One inaczej brzmią, kiedy ma się lat trzydzieści kilka, a inaczej w moim wieku. Na innych rzeczach zależy mi dziś, na innych zależało mi kiedyś.

PF: …..?

KZ:
Wtedy bardzo zależało mi na karierze i na odniesieniu sukcesu. Dziś także mi na niej zależy, ale już nie muszę chodzić po czerwonych dywanach ani dostawać orderów, choć zawsze jest to miłe. Natomiast poprzez moje filmy bardzo chciałbym coś jeszcze ludziom przekazać. 
 


PF: W ramach Filmoteki Szkolnej "Iluminacja" znajduje się w kanonie filmów adresowanych do współczesnych licealistów. Co ten obraz może im dać dzisiaj?


KZ:
To samo, co 40 lat temu, czyli wtedy kiedy ten film powstawał. Głębokie rozterki są związane z naturą naszego życia. Są też miarą naszej głębi i naszego człowieczeństwa.

PF: Czy jako artyście zdarzało się panu osiągać stan iluminacji?

KZ:
To jest stan wymarzony i chyba nigdy go nie doznałem. Wydaje mi się, że kilkakrotnie byłem blisko, ale to dotyczyło mojego życia osobistego, a nie zawodowego. Ciągle nie tracę jednak nadziei.

Portalfilmowy.pl jest patronem medialnym projektu KinoRP.





Marcin Zawiśliński
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  9.12.2013
Zobacz również
Pierwszy zwiastun nowego filmu Kim Ki-duka
Czy kino historyczne kręci?
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll