Jerzy Moszkowicz, dyrektor 30. Międzynarodowego Festiwalu Filmów Młodego Widza Ale Kino! to jedyny szef wydarzenia o takiej randze, który w jego trakcie przebiera się w krótkie spodenki i razem z gośćmi biegnie do hali sportowej, żeby rozegrać mecz piłki nożnej. Tym razem się odgraża, że jako emerytowany futbolista zrobi jedynie symboliczne otwierające kopnięcie, a rozgrywki obejrzy z trybun.
Specjalnie dla Portalu Filmowego, Jerzy Moszkowicz pytany przez Annę Michalską opowiada o Festiwalu Ale Kino!
Jerzy Moszkowicz. Fot. Ale Kino!
Goście, goście
Wielkim wydarzeniem była dla mnie wizyta Jiří Menzla, który w ubiegłym roku odebrał Platynowe Koziołki za „Pociągi pod specjalnym nadzorem”. W projekcji tego arcydzieła wzięło udział kilkuset młodych widzów, równolatków głównego bohatera, którzy film odebrali znakomicie i bardzo przeżywali spotkanie z reżyserem.
W tym roku nagradzamy wybitnych polskich twórców kina: Tadeusza Wilkosza i Andrzeja Wajdę. Takich artystów, a nie jednosezonowe gwiazdki, chcę przedstawiać i przybliżać młodzieży.
Ludzie, którzy u nas goszczą, przyjeżdżają z całego świata. Często zaskakuje ich pogoda. Nie spodziewają się zimy i mrozu. Niektórzy z kolei mają określone oczekiwania: jedenastoletni Itai Shcherback, odtwórca głównej roli w filmie „Igor i podróż żurawi”, który przyjechał z Tel Aviwu, marzył o zobaczeniu śniegu. Tymczasem po jego przyjeździe temperatura wynosiła plus siedem stopni. Było mi go żal, więc obiecałem, że śnieg będzie leżał na ulicach następnego ranka. I tak się stało, po nocy miasto było całkiem białe! Dlatego śmieję się, że nowe hasło Ale Kino! powinno brzmieć: „to festiwal, który spełnia wszystkie marzenia dzieci”.
O selekcji
Selekcja zaczyna się w okolicach festiwalu w Berlinie, ten najintensywniejszy okres poszukiwań i przyjmowania zgłoszeń trwa od kwietnia do sierpnia. Później powstaje pierwszy zarys programu, a pod koniec września zamykamy repertuar festiwalu.
Usłyszałem w tym roku, że selekcja jest niezwykle udana. Ja też mam takie wrażenie, ale nie wiem, czy jestem obiektywny. Co roku zakochuję się w filmach, które wybieramy do programu, a każdego następnego roku zakochuje się w kolejnych i wydaje mi się że selekcja jest jeszcze lepsza, niż w poprzedniej edycji festiwalu.
Słyszę co prawda uwagi. że podczas tegorocznego festiwalu są prezentowane w nadmiarze filmy smutne – ale ja uważam, że one, co prawda, rzeczywiście pokazują smutne aspekty życia, ale i podpowiadają młodym widzom, jak sobie z nimi radzić. Myślę, że powinno się mówić dzieciom o poważnych sprawach, takich jak na przykład choroby i śmierć. W tym roku w programie jest kilka filmów, które poruszają trudny temat odejścia kogoś bliskiego, czy śmierci dziecka.
Jubileusz za jubileuszem
Ostatnio często mamy powody do świętowania. I bardzo dobrze. Kończy się właśnie 30. edycja naszego festiwalu. W przyszłym roku będziemy obchodzić 50-lecie polskich festiwali dziecięcych. Praprzodek Ale Kino! - Przegląd Filmów Animowanych był zorganizowany po raz pierwszy w poznańskim Pałacu Kultury w 1963 roku. Niestety, nie mamy żadnego programu tej imprezy, znaleźliśmy jedynie kilka wzmianek w archiwalnych gazetach z tego czasu. W przyszłym roku festiwal będzie się odbywał nadal w multipleksach Multikina, z którym jest związany od 10 lat, ale także wróci do kina Pałacowego w Centrum Kultury Zamek, czyli właśnie dawnego Pałacu.
O roli festiwalu
Naszym wielkim sukcesem nie jest tylko to, że dzieci się śmieją podczas projekcji, bo o to nie aż tak trudno, ale to – że czasami płaczą ze wzruszenia. W takich chwilach tworzy się prawdziwa wspólnota wśród widzów, a najmłodsi poznają magię kina. Dzieci łatwo jest oszukać, a my staramy się wyświetlać takie filmy, które nie oszukują, lecz pokazują prawdziwe emocje, piękno, dobro.
Głównym celem festiwalu jest pokazanie publiczności tego, jak wygląda kino światowe dla dzieci i młodzieży. Ale Kino! staje się też platformą informacyjną dla różnych projektów edukacyjnych. Zdarza się, że po seansie przychodzą rozemocjonowane nauczycielki, które chciałyby koniecznie pokazać film w szkole, czy rodzice, pytający, gdzie można jeszcze oglądać tego typu obrazy. Dlatego marzę o dystrybucji w kinach takich filmów, jak te, które pokazujemy na festiwalu.
O polskim kinie dla dzieci i młodzieży
Ubolewam nad tym, że powstaje tak mało polskich filmów dla dzieci. Nie ma funduszy, a młodzi reżyserzy też raczej chcą być jak Andrzej Wajda, niż iść śladem Marii Kaniewskiej czy Andrzeja Maleszki. W ciągu ostatnich kilkunastu lat, zamiast tworzyć filmy dla dzieci, dopuszczono do kompletnego upadku tego działu kinematografii. To zbrodnia! To przewlekła choroba istotnej części polskiej kultury, mam nadzieję, że nie śmiertelna. Może dlatego młodzi Polacy będą przegrywali na rynkach pracy na przykład z Norwegami, bo nie mieli swoich własnych filmów, przekazujących wartości i uczących o przyjaźni, tolerancji, rodzinie? Pozbawiliśmy dzieci możliwości uczestniczenia w naszej kulturze, pozwalając na zalew bylejakości i komercji. Efektem będzie, że już jako dorośli widzowie nie wybiorą polskich filmów.
Ale podkreślam, że jestem optymistą: pojawiają się ludzie, którzy mówią o potrzebie stworzenia kina dla dzieci, słyszę od wielu reżyserów, że planują kręcenie dla młodych widzów (co prawda, niektórzy odgrażają się tak od wielu lat), a przede wszystkim PISF przechodzi od słów do czynów, tworzy priorytety dla filmów dla młodego widza i widowni familijnej oraz wspiera różne projekty filmowe. Będzie lepiej, ale oby jak najszybciej, bo kolejna generacja najmłodszych wychowywała się będzie bez własnego kina.