Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Pierwsza na świecie projekcja filmowa z audiodeskrypcją odbyła się w 1981 r. z inicjatywy niewidomej Margaret Pfanstiehl i jej męża. O technice audiodekskrypcji, jej metodach i sposobach wykorzystania w Polsce z Małgorzatą Przedpełską-Bieniek i Moniką Buraczyńską z Fundacji Sonoria rozmawia Gabriela Urbańska.
Czym jest audiodeskrypcja?
Monika Buraczyńska: Audiodeskrypcja jest udostępnianiem treści audiowizualnych osobom niewidomym. Stanowi dźwiękowy opis tego, co widać.
"Statyści" Michała Kwiecińskiego - pierwszy polski film z audiodeskrypcją, fot. ITI
Jak jest idea Fundacji Sonoria?
Małgorzata Przedpełska-Bieniek: Zajmujemy się dźwiękiem do filmu od jakichś kilkudziesięciu lat. Zależy nam na tym, by film był bardziej dostępny dla niepełnosprawnych. W tej chwili niewidomy łatwiej odbiera film zagraniczny z lektorem, niż polski (wystarczy, że nie dosłyszy wypowiedzianej kwestii), natomiast głuchoniemy ma problem z dźwiękiem z offu, może potrzebować języka migowego. Nie wystarcza im dialog. Potrzebują jeszcze opisu sytuacji: czy postać podeszła do drzwi, czy wyszła, czy jesteśmy w posiadłości Carringtona. Tego wszystkiego w tych filmach nie ma.
Stosunkowo niedawno KRRiT zobowiązała nadawców telewizyjnych do tego, by 10 proc. ich programu było przystosowane do potrzeb ludzi z problemami percepcyjnymi.
M.B.: To jest zapis ustawowy, przy czym nie zdefiniowano, czy chodzi o audiodeskrypcję, napisy, czy język migowy. To zaledwie 10 proc. łącznej puli z jakimkolwiek dostosowaniem, co jest absolutnie niewystarczające, ale stanowi początek do rozmowy.
10 proc. z całości programu brzmi raczej śmiesznie.
M.B.: Na skalę Polski i tego, co się tu dzieje, to jest próg nie do przeskoczenia przez kolejne kilka lat. Po roku od wspomnianej nowelizacji, KRRiT zarządziła jej weryfikację. Przyznam szczerze, że wyniki raportu przyjęłam z zażenowaniem, w niektórych momentach byłam przerażona, a w innych chciało mi się śmiać i płakać jednocześnie. Jeśli chodzi o procenty najlepiej wypadła Telewizja Polska. Stacje komercyjne w ogóle nie wiedzą, o czym mowa. W ramach przykładów programów z audiodeskrypcją podawano programy typu talk- show, gdzie z zasady się tylko mówi, czy transmisje sportowe, zaś jedna z telewizji rozrywkowych uznała, że jest dostosowana w 50 proc. za sprawą scrolla w dole ekranu, na którym emitowane są komentarze widzów, pozdrowienia, ikonki, które zupełnie nie korespondują z treścią programu. To pokazuje stan wiedzy na temat metod przystosowania, samych niepełnosprawnościach i wynikających z nich potrzeb, a przede wszystkim daje świadectwo polskiej kombinatoryki.
Ważnym ośrodkiem wychodzącym naprzeciw potrzebom niepełnosprawnych jest białostockie kino Pokój, w którym odbywają się seanse z audiodeskrypcją.
M.P.B.: Ważne, że w ogóle się odbywają. W Białymstoku działa Fundacja Audiodeskrypcja, prowadzona przez dwoje niewidomych osób. Podobnych ośrodków w kraju jest więcej, ale wciąż nie ma jednolitej metody, według której taka audiodeskrypcja powinna być przeprowadzana. Dysponując materiałami niegdyś udostępnionymi przez BBC uznaliśmy, że trzeba podejść do filmowej audiodeskrypcji od strony tłumaczy, którzy mają dyscyplinę językową i postanowiliśmy zorganizować samokształcenie.
M.B.: W Polsce nie ma ośrodka, który by spinał wszystkie osoby zainteresowane pracą przy przystosowaniu filmu. Zachód wypracował takie metody, dzięki czemu. 98 proc. ramówki BBC jest dostosowane do potrzeb osób niesłyszących. Napisy to standard - pomagają nie tylko niesłyszącym, ale także obcokrajowcom.
M.P.: Uruchomiliśmy samokształcenie, którym kieruje osoba przez wiele lat związana z telewizją, specjalista od napisów filmowych, tłumaczeń, szkoleniowiec. Wyniki będziemy konsultować z osobami niewidomymi i badaczami tematyki tłumaczeń audiowizualnych.
M.B.: Jeśli chodzi o przystosowanie dla niesłyszących, istnieje metoda tworzenia napisów w kolorach, które przypisuje się konkretnej postaci i bez względu na to, czy jest w kadrze, czy poza nim, niesłyszący ma szansę dowiedzieć się, kto daną kwestię wypowiedział. Tak samo dodaje się informacje o innych dźwiękach, jakie pojawiają się w filmie (pukanie, dzwonek, strzał) i są ważne dla fabuły. Ponadto badania wykazały, że grupa docelowa, która posługuje się napisami, to jest zupełnie inna grupa niż ta, która posługuje się językiem migowym, ze względu na zróżnicowane stopnie niepełnosprawności słuchowej, wiek czy wykształcenie. Fajnie by było, gdyby myślenie o przystosowaniu nie zakładało robienia czegoś superspecjalnego dla jakiejś superpokrzywdzonej grupy osób. Taka postawa do niczego nie prowadzi. Warto natomiast zauważyć, że audiodeskrypcja może okazać się przydatna osobom w pełni sprawnym, które oglądają serial kątem oka, gotując jednocześnie obiad w kuchni.
Przy wydawnictwach DVD to powinno być łatwiejsze.
M.P.B.: Niby jest łatwe, ale to jest kolejny koszt, w przypadku niewidomych to jest 1-2 tys. złotych, a niesłyszących 5-6 tys. W tej chwili dystrybutorzy wycofują się z DVD i przerzucają się na opcję video on demand. Jesteśmy w trakcie rozmów z KinoRP i Filmoteką Narodową i mamy nadzieję, że w ramach ich projektów uda się wprowadzić opracowania dla niepełnosprawnych. Chcielibyśmy także we współpracy z muzeami przygotowywać audiodeskrypcję do dzieł sztuki, co za granicą jest normą.
M.B.: Wniosek nasuwa się jeden: potrzeby niepełnosprawnych muszą być dofinansowane przez państwo. Producenci i dystrybutorzy nie mają w tym żadnego interesu. Mogą to robić jedynie sporadycznie, dla poprawy wizerunku i prestiżu. Natomiast ten koszt nigdy się nie zwróci z regularnej dystrybucji.
Inną sprawą jest konieczność dostosowania kin.
M.P.B.: Z tym jest kłopot, gdyż kino nie powinno być gettem dla pięciu niewidomych, którzy przyszli na film. O ile napisy, czy słuchawki nie są specjalnym problemem, o tyle kolor, dodatkowe ikony mogą utrudniać odbiór ludziom sprawnym i wpływać na wartość artystyczną filmu.
M.B.: Telewizja publiczna, liczne muza, inne instytucje kultury są finansowane przez państwo. Trzeba pamiętać o tym, że osoby z jakąkolwiek niepełnosprawnością często pracują lub są na rentach i jak każdy obywatel płacą podatki. Z tego prostego powodu powinny mieć taki sam dostęp do finansowanej przez państwo kultury. To nie jest kwestia dobrej woli czy uprzejmości, ale normalnego układu społecznego.
O jakiej części społeczeństwa rozmawiamy?
M.B.: Przyjmuje się, że w co czwartej rodzinie jest ktoś niepełnosprawny. Kwestia niepełnosprawności wg różnych badań dotyczy ok. 15 proc. społeczeństwa, tj. 5,7 mln Polaków! Z czego 83 proc. urodziło się jako ludzie zdrowi.
Trudno jest wskazać dokładne liczby. Przyjmuje się, że ok. 6 proc. populacji ma przynajmniej jeden deficyt ruchowy. Z kolei ok. 43 proc. populacji ma przynajmniej jeden deficyt wzrokowy, ale ponad 80 proc. niepełnosprawnych w zakresie widzenia ma zdolność częściowego widzenia. Natomiast ok. 6 proc. populacji ma deficyty słuchowe.
Jak na tę chwilę wygląda sytuacja? Jakie konkretne tytuły możemy znaleźć na sklepowych półkach ?
M.B.: Jest zrobionych kilkadziesiąt filmów z audiodeskrypcją. Natomiast ich dostępność jest bardzo ograniczona.
M.P.B.: Na festiwalu w Gdyni od kilku lat odbywają się projekcje z audiodeskrypcją na żywo. Ostatnio audiodeskrypcję zrobiono do filmu „1920. Bitwa warszawska”, wcześniej do „Katynia”, sami wykonaliśmy ją do "Popiełuszko. Wolność jest w nas", czy „Wina truskawkowego”. W serwisie dla niewidomych znalazłam tytuły filmów starszych z lat 60. *
M.B.: Duże pole manewru zostawia Internet. Jako medium jest dużo tańszy niż produkcja DVD i bardziej dostępny. Na samym Youtube można znaleźć mnóstwo ścieżek audiodeskrypcji do różnych obrazów, obiektów miejskich. I to nieodpłatnie. Problem stanowi ludzka mentalność, z którą się spotykam: po co ten niewidomy ma iść do muzeum? Nie może spokojnie posiedzieć w domu?
Czy nie odnoszą panie wrażenia, że za granicą ludzi z rozmaitymi dysfunkcjami spotyka się na ulicach więcej niż w Polsce?
M.P.B.: Rzeczywiście. Moja siostra prowadzi duży ośrodek dla niepełnosprawnych w Giżycku, do których potrzeb jest także dostosowany ośrodek wczasowy, prowadzony przez jej męża. Odbywają się tam regaty żeglarskie dla niepełnosprawnych, zaś dwa lata temu udało się zorganizować kursy żeglarskie dla głuchych. Dzięki temu ludzie pokrzywdzeni przez los nagle czują się bardziej równi. Dlaczego zatem pozbawiać ich możliwości rozwijania zainteresowań kinem? To jest błędne koło.
Jaki jest następny punkt państwa działalności, co próbujemy przeforsować?
M.P.B.: Przede wszystkim świadomość tego, że audiodeskrypcja jest niezbędna i w XXI w. powinna być standardem przy produkcji filmów i innych nośników kultury. Drugą rzeczą jest stworzenie automatycznego mechanizmu finansowania ze strony państwa.
* Sonoria wykonała nagranie audiodeskrypcji i montaż dźwiękowy wymienionych filmów, natomiast autorem audiodeskrypcji do tych oraz wielu innych filmów jest Fundacja Dzieciom Zdążyć z Pomocą. Audiodeskrypcję wykonano w ramach projektów "Poza Ciszą i Ciemnością". (M.B.)
Monika Buraczyńska: Audiodeskrypcja jest udostępnianiem treści audiowizualnych osobom niewidomym. Stanowi dźwiękowy opis tego, co widać.
"Statyści" Michała Kwiecińskiego - pierwszy polski film z audiodeskrypcją, fot. ITI
Jak jest idea Fundacji Sonoria?
Małgorzata Przedpełska-Bieniek: Zajmujemy się dźwiękiem do filmu od jakichś kilkudziesięciu lat. Zależy nam na tym, by film był bardziej dostępny dla niepełnosprawnych. W tej chwili niewidomy łatwiej odbiera film zagraniczny z lektorem, niż polski (wystarczy, że nie dosłyszy wypowiedzianej kwestii), natomiast głuchoniemy ma problem z dźwiękiem z offu, może potrzebować języka migowego. Nie wystarcza im dialog. Potrzebują jeszcze opisu sytuacji: czy postać podeszła do drzwi, czy wyszła, czy jesteśmy w posiadłości Carringtona. Tego wszystkiego w tych filmach nie ma.
Stosunkowo niedawno KRRiT zobowiązała nadawców telewizyjnych do tego, by 10 proc. ich programu było przystosowane do potrzeb ludzi z problemami percepcyjnymi.
M.B.: To jest zapis ustawowy, przy czym nie zdefiniowano, czy chodzi o audiodeskrypcję, napisy, czy język migowy. To zaledwie 10 proc. łącznej puli z jakimkolwiek dostosowaniem, co jest absolutnie niewystarczające, ale stanowi początek do rozmowy.
10 proc. z całości programu brzmi raczej śmiesznie.
M.B.: Na skalę Polski i tego, co się tu dzieje, to jest próg nie do przeskoczenia przez kolejne kilka lat. Po roku od wspomnianej nowelizacji, KRRiT zarządziła jej weryfikację. Przyznam szczerze, że wyniki raportu przyjęłam z zażenowaniem, w niektórych momentach byłam przerażona, a w innych chciało mi się śmiać i płakać jednocześnie. Jeśli chodzi o procenty najlepiej wypadła Telewizja Polska. Stacje komercyjne w ogóle nie wiedzą, o czym mowa. W ramach przykładów programów z audiodeskrypcją podawano programy typu talk- show, gdzie z zasady się tylko mówi, czy transmisje sportowe, zaś jedna z telewizji rozrywkowych uznała, że jest dostosowana w 50 proc. za sprawą scrolla w dole ekranu, na którym emitowane są komentarze widzów, pozdrowienia, ikonki, które zupełnie nie korespondują z treścią programu. To pokazuje stan wiedzy na temat metod przystosowania, samych niepełnosprawnościach i wynikających z nich potrzeb, a przede wszystkim daje świadectwo polskiej kombinatoryki.
Ważnym ośrodkiem wychodzącym naprzeciw potrzebom niepełnosprawnych jest białostockie kino Pokój, w którym odbywają się seanse z audiodeskrypcją.
M.P.B.: Ważne, że w ogóle się odbywają. W Białymstoku działa Fundacja Audiodeskrypcja, prowadzona przez dwoje niewidomych osób. Podobnych ośrodków w kraju jest więcej, ale wciąż nie ma jednolitej metody, według której taka audiodeskrypcja powinna być przeprowadzana. Dysponując materiałami niegdyś udostępnionymi przez BBC uznaliśmy, że trzeba podejść do filmowej audiodeskrypcji od strony tłumaczy, którzy mają dyscyplinę językową i postanowiliśmy zorganizować samokształcenie.
M.B.: W Polsce nie ma ośrodka, który by spinał wszystkie osoby zainteresowane pracą przy przystosowaniu filmu. Zachód wypracował takie metody, dzięki czemu. 98 proc. ramówki BBC jest dostosowane do potrzeb osób niesłyszących. Napisy to standard - pomagają nie tylko niesłyszącym, ale także obcokrajowcom.
M.P.: Uruchomiliśmy samokształcenie, którym kieruje osoba przez wiele lat związana z telewizją, specjalista od napisów filmowych, tłumaczeń, szkoleniowiec. Wyniki będziemy konsultować z osobami niewidomymi i badaczami tematyki tłumaczeń audiowizualnych.
M.B.: Jeśli chodzi o przystosowanie dla niesłyszących, istnieje metoda tworzenia napisów w kolorach, które przypisuje się konkretnej postaci i bez względu na to, czy jest w kadrze, czy poza nim, niesłyszący ma szansę dowiedzieć się, kto daną kwestię wypowiedział. Tak samo dodaje się informacje o innych dźwiękach, jakie pojawiają się w filmie (pukanie, dzwonek, strzał) i są ważne dla fabuły. Ponadto badania wykazały, że grupa docelowa, która posługuje się napisami, to jest zupełnie inna grupa niż ta, która posługuje się językiem migowym, ze względu na zróżnicowane stopnie niepełnosprawności słuchowej, wiek czy wykształcenie. Fajnie by było, gdyby myślenie o przystosowaniu nie zakładało robienia czegoś superspecjalnego dla jakiejś superpokrzywdzonej grupy osób. Taka postawa do niczego nie prowadzi. Warto natomiast zauważyć, że audiodeskrypcja może okazać się przydatna osobom w pełni sprawnym, które oglądają serial kątem oka, gotując jednocześnie obiad w kuchni.
Przy wydawnictwach DVD to powinno być łatwiejsze.
M.P.B.: Niby jest łatwe, ale to jest kolejny koszt, w przypadku niewidomych to jest 1-2 tys. złotych, a niesłyszących 5-6 tys. W tej chwili dystrybutorzy wycofują się z DVD i przerzucają się na opcję video on demand. Jesteśmy w trakcie rozmów z KinoRP i Filmoteką Narodową i mamy nadzieję, że w ramach ich projektów uda się wprowadzić opracowania dla niepełnosprawnych. Chcielibyśmy także we współpracy z muzeami przygotowywać audiodeskrypcję do dzieł sztuki, co za granicą jest normą.
M.B.: Wniosek nasuwa się jeden: potrzeby niepełnosprawnych muszą być dofinansowane przez państwo. Producenci i dystrybutorzy nie mają w tym żadnego interesu. Mogą to robić jedynie sporadycznie, dla poprawy wizerunku i prestiżu. Natomiast ten koszt nigdy się nie zwróci z regularnej dystrybucji.
Inną sprawą jest konieczność dostosowania kin.
M.P.B.: Z tym jest kłopot, gdyż kino nie powinno być gettem dla pięciu niewidomych, którzy przyszli na film. O ile napisy, czy słuchawki nie są specjalnym problemem, o tyle kolor, dodatkowe ikony mogą utrudniać odbiór ludziom sprawnym i wpływać na wartość artystyczną filmu.
M.B.: Telewizja publiczna, liczne muza, inne instytucje kultury są finansowane przez państwo. Trzeba pamiętać o tym, że osoby z jakąkolwiek niepełnosprawnością często pracują lub są na rentach i jak każdy obywatel płacą podatki. Z tego prostego powodu powinny mieć taki sam dostęp do finansowanej przez państwo kultury. To nie jest kwestia dobrej woli czy uprzejmości, ale normalnego układu społecznego.
O jakiej części społeczeństwa rozmawiamy?
M.B.: Przyjmuje się, że w co czwartej rodzinie jest ktoś niepełnosprawny. Kwestia niepełnosprawności wg różnych badań dotyczy ok. 15 proc. społeczeństwa, tj. 5,7 mln Polaków! Z czego 83 proc. urodziło się jako ludzie zdrowi.
Trudno jest wskazać dokładne liczby. Przyjmuje się, że ok. 6 proc. populacji ma przynajmniej jeden deficyt ruchowy. Z kolei ok. 43 proc. populacji ma przynajmniej jeden deficyt wzrokowy, ale ponad 80 proc. niepełnosprawnych w zakresie widzenia ma zdolność częściowego widzenia. Natomiast ok. 6 proc. populacji ma deficyty słuchowe.
Jak na tę chwilę wygląda sytuacja? Jakie konkretne tytuły możemy znaleźć na sklepowych półkach ?
M.B.: Jest zrobionych kilkadziesiąt filmów z audiodeskrypcją. Natomiast ich dostępność jest bardzo ograniczona.
M.P.B.: Na festiwalu w Gdyni od kilku lat odbywają się projekcje z audiodeskrypcją na żywo. Ostatnio audiodeskrypcję zrobiono do filmu „1920. Bitwa warszawska”, wcześniej do „Katynia”, sami wykonaliśmy ją do "Popiełuszko. Wolność jest w nas", czy „Wina truskawkowego”. W serwisie dla niewidomych znalazłam tytuły filmów starszych z lat 60. *
M.B.: Duże pole manewru zostawia Internet. Jako medium jest dużo tańszy niż produkcja DVD i bardziej dostępny. Na samym Youtube można znaleźć mnóstwo ścieżek audiodeskrypcji do różnych obrazów, obiektów miejskich. I to nieodpłatnie. Problem stanowi ludzka mentalność, z którą się spotykam: po co ten niewidomy ma iść do muzeum? Nie może spokojnie posiedzieć w domu?
Czy nie odnoszą panie wrażenia, że za granicą ludzi z rozmaitymi dysfunkcjami spotyka się na ulicach więcej niż w Polsce?
M.P.B.: Rzeczywiście. Moja siostra prowadzi duży ośrodek dla niepełnosprawnych w Giżycku, do których potrzeb jest także dostosowany ośrodek wczasowy, prowadzony przez jej męża. Odbywają się tam regaty żeglarskie dla niepełnosprawnych, zaś dwa lata temu udało się zorganizować kursy żeglarskie dla głuchych. Dzięki temu ludzie pokrzywdzeni przez los nagle czują się bardziej równi. Dlaczego zatem pozbawiać ich możliwości rozwijania zainteresowań kinem? To jest błędne koło.
Jaki jest następny punkt państwa działalności, co próbujemy przeforsować?
M.P.B.: Przede wszystkim świadomość tego, że audiodeskrypcja jest niezbędna i w XXI w. powinna być standardem przy produkcji filmów i innych nośników kultury. Drugą rzeczą jest stworzenie automatycznego mechanizmu finansowania ze strony państwa.
* Sonoria wykonała nagranie audiodeskrypcji i montaż dźwiękowy wymienionych filmów, natomiast autorem audiodeskrypcji do tych oraz wielu innych filmów jest Fundacja Dzieciom Zdążyć z Pomocą. Audiodeskrypcję wykonano w ramach projektów "Poza Ciszą i Ciemnością". (M.B.)
Gabriela Urbańska
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja: 14.12.2013
Scriptfesta. Mistrzowski wykład Lindy Aronson
PISF da stypendium doktorantowi
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024