Stefan Laudyn, dyrektor Festiwalu, po oficjalnych powitaniach przedstawił sir Davida Hare'a, reżysera filmu otwarcia, "Ósmej strony", i odtwórcę głównej roli, Billa Nighy.
David Hare przypomniał, że od 20 lat nie zrobił filmu na podstawie własnego scenariusza. Aktywny był głównie jako autor między innymi głośnych "Godzin" i "Lektora". Przyznał też, że zrobienie filmu telewizyjnego było ustępstem na rzecz tempa, w jakim mogła powstać "Ósma strona".
Rachel Weisz i Bill Nighy w filmie " Ósma strona", fot. WFF
Bill Nighy, obdarzony niezwykłym poczuciem humoru aktor, zagrał tym razem poważną rolę. Żartował, że grał ostatnio wampira, zombie i kałamarnicę i zaczynał podejrzewać, że osiągnął już wiek, kiedy gra się postacie z innego wymiaru. Szczęśliwie w "Ósmej stronie" mógł zagrać prawdziwego człowieka.
Jego bohater należy do MI5, owianych legendą brytyjskich służb specjalnych. Reżyser podkreślał, jak bardzo Brytyjczycy przywiązani są do tradycji powieści i filmów szpiegowskich, a w szczególności do twórczości Johna Le Carre. Jego film to próba pokazania współczesnego oblicza służb specjalnych.
Anglicy zgodnie podkreślali, jak bardzo się cieszą i są zaszczyceni faktem, że ich film otwiera Warszawski Festiwal Filmowy.
Trzeba go zobaczyć, żeby zrozumieć, dlaczego.