Film "Młyn i krzyż" w reżyserii Lecha Majewskiego zainaugurował w czwartek w Wilnie XI Tydzień Filmu Polskiego, którego organizatorem jest Instytut Polski w Wilnie.
Olga Bołądź (Basia) i Paweł Małaszyński (Oskar Nowacki), "Skrzydlate świnie" , fot. ITI Cinema
W ciągu najbliższego tygodnia w trzech wileńskich centrach filmowych zostanie zaprezentowanych 14 polskich filmów, m.in. "Joanna" Jana Jakuba Kolskiego, "Matka Teresa od kotów" Pawła Sala, "Skrzydlate świnie" Anny Kazejak, "Italiani" Łukasza Barczyka, "Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł" Antoniego Krauzego.
- Polskie kino coraz bardziej zadomawia się tu, na Litwie - oceniła dyrektor Instytutu Polskiego w Wilnie Małgorzata Kasner. Wyjaśniła, że o doborze filmów decydowały nowość i jakość. - Chcemy dostarczać coraz lepsze, coraz nowsze produkcje, które na Litwie jeszcze nie miały premiery - mówiła Kasner.
Dyrektor podkreśliła, że zadaniem festiwalu nie jest trafienie do odbiorcy elitarnego, lecz do jak największego grona odbiorców, a nie jest to zadanie łatwe, bo "kino polskie nie jest kinem holywoodzkim". O polskim kinie w Wilnie jest jednak coraz głośniej, "a przy okazji Tygodnia Filmu Polskiego powstają ciekawe inicjatywy".
Małgorzata Kasner poinformowała, że o sprowadzeniu filmu "Skrzydlate świnie" poprosili sami widzowie, kibice, którzy ten film oglądali w internecie. Jedna z wileńskich księgarni, w której można kupić m.in. polskie książki, zaproponowała, że każdy nabywca polskiej książki otrzyma też bilet na festiwal filmu polskiego.