Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Przed chwilą skończył się łódzki festiwal Se-Ma-For. Jest to jedno ze spełnionych marzeń szefów łódzkiego studia; Zbigniewa Żmudzkiego i Luca Toutounghiego.
Obaj panowie przede wszystkim produkują filmy dla dorosłych i dla dzieci. "Parauszek", ich najnowsza produkcja – spadkobierca Misia Uszatka – ma coraz więcej fanów na świecie, choć funkcjonuje poza oficjalnym, publicznym obiegiem (odcinki można oglądać za pośrednictwem cyfrowego kanału Mini Mini+ ).
"Boles", reż. Špeli Čadež, fot. materiały prasowe Se-ma-for Film Festival
Powołali również do życia Se-ma-for Muzeum Bajki, w którym można nie tylko obejrzeć filmy dotychczas zrealizowane w studio, ale i dokładnie przyjrzeć się misternie wykonanym lalkom i dekoracjom użytym do ich realizacji.
Dodam, że są to nie tylko zamknięte w gablotach Uszatki, Colargole i Mordziaki, ale scenografie do oskarowych perełek: "Tanga" i "Piotrusia i Wilka".
Se-ma for Film Festival jest młodą imprezą (w tym roku odbyła się czwarta edycja), ale jak na przedszkolaka robi ogromne postępy. Panorama polskiej animacji (nie tylko stop-motion, bo aż tyle jej co roku nie powstaje) została podzielona na dwie, dość umowne sekcje. Pierwsza: studentów i debiutantów, druga: profesjonalistów. Niestety, niemal wszystkie animacje szkolne cierpią na następujące przypadłości: brak jednoznacznej pointy, co ucina całą opowieść (niekiedy całkiem zgrabnie poskładaną) w pół słowa, i głuchota muzyczna (muzyki brak, albo ścieżka muzyczna pochodząca "z koleżeńskiej łapanki"). I nagle, wśród młodzieży z prominentnych szkół filmowych i plastycznych, pojawił się Janko Muzykant, czyli Piotr Ludwik, autor filmu "On/Off". Nie jest dzieło doskonałe, ale chłopak, który ukończył kurs animatorski, zorganizowany w Se-ma-forze, sam napisał scenariusz, zrobił scenografię, lalki, zanimował i wyreżyserował, naprawdę zasłużył na wyróżnienie.
"On/Off", reż. Piotr Ludwik, fot. materiały prasowe Se-ma-for Film Festival
Filmy pozostałych laureatów są znane z sukcesów odnoszonych na innych festiwalach (Ewa Borysewicz, Zbigniew Czapla, duet Katarzyna Kijek, Przemysław Adamski). Bezapelacyjnie i jednogłośnie wygrało "Signum" Witolda Giersza. Była to jedyna kompletna i konsekwentna twórcza wypowiedź bardzo osobista, a jednocześnie uniwersalna.
O poziomie produkcji dla dzieci obecnej na festiwalu nie wspomnę, bo było jej bardzo niewiele i w związku z tym trudno o miarodajną ocenę.
Wśród międzynarodowych animacji lalkowych (niestety, króluje estetyka turpistyczna) błyszczały dwie produkcje: "Królik i jeleń" ("Rabbit and Deer") w reżyserii Pétera Vácza (nagroda dla filmu dla dzieci i jury dziecięcego), "But milk is important" w reżyserii Anny Mantzaris i Eirika Grønmo Bjørnsena (nagroda dla filmu studenckiego) oraz "Boles", słoweńsko-niemiecka koprodukcja w reżyserii Špeli Čadež, nagrodzona Grand Prix.
"Signum" Witolda Giersza, fot. materiały prasowe Se-ma-for Film Festival
Festiwalowi towarzyszyły warsztaty animacji poklatkowej, pokazy filmów długometrażowych i spotkania z "ciekawymi ludźmi". Najwiekszą publiczność zgromadził Anthony Christov, jeden z dyrektorów artystycznych "najpięknięjszej panny młodej" na parkiecie animacji filmowej, czyli Pixara. Po błyskotliwym show, nadzieję na międzynarodową karierę zgasiła ponura wiadomość, że na posadę w Pixarze raczej nie ma szans. Łodź jest pełna, a wyższe wykształcenie filmowe mają tam nawet barmani (zresztą kilkanaście barów znajdujących się na terenie wytwórni również nie rekrutuje).
Wszyscy goście (i nie przemawia przez nich tylko kurtuazja) zgodnie przyznali, że festiwal, mimo że kameralny, ma świetną atmosferę i ogromny potencjał. Pozostaje teraz trzymać kciuki, żeby przyszłoroczne dotacje pozwoliły organizatorom poszerzyć imprezę o część biznesową, dzięki której nie tylko będzie można obejrzeć gotowe filmy, ale i pozyskać partnerów do realizacji nowych projektów.
Obaj panowie przede wszystkim produkują filmy dla dorosłych i dla dzieci. "Parauszek", ich najnowsza produkcja – spadkobierca Misia Uszatka – ma coraz więcej fanów na świecie, choć funkcjonuje poza oficjalnym, publicznym obiegiem (odcinki można oglądać za pośrednictwem cyfrowego kanału Mini Mini+ ).
"Boles", reż. Špeli Čadež, fot. materiały prasowe Se-ma-for Film Festival
Powołali również do życia Se-ma-for Muzeum Bajki, w którym można nie tylko obejrzeć filmy dotychczas zrealizowane w studio, ale i dokładnie przyjrzeć się misternie wykonanym lalkom i dekoracjom użytym do ich realizacji.
Dodam, że są to nie tylko zamknięte w gablotach Uszatki, Colargole i Mordziaki, ale scenografie do oskarowych perełek: "Tanga" i "Piotrusia i Wilka".
Se-ma for Film Festival jest młodą imprezą (w tym roku odbyła się czwarta edycja), ale jak na przedszkolaka robi ogromne postępy. Panorama polskiej animacji (nie tylko stop-motion, bo aż tyle jej co roku nie powstaje) została podzielona na dwie, dość umowne sekcje. Pierwsza: studentów i debiutantów, druga: profesjonalistów. Niestety, niemal wszystkie animacje szkolne cierpią na następujące przypadłości: brak jednoznacznej pointy, co ucina całą opowieść (niekiedy całkiem zgrabnie poskładaną) w pół słowa, i głuchota muzyczna (muzyki brak, albo ścieżka muzyczna pochodząca "z koleżeńskiej łapanki"). I nagle, wśród młodzieży z prominentnych szkół filmowych i plastycznych, pojawił się Janko Muzykant, czyli Piotr Ludwik, autor filmu "On/Off". Nie jest dzieło doskonałe, ale chłopak, który ukończył kurs animatorski, zorganizowany w Se-ma-forze, sam napisał scenariusz, zrobił scenografię, lalki, zanimował i wyreżyserował, naprawdę zasłużył na wyróżnienie.
"On/Off", reż. Piotr Ludwik, fot. materiały prasowe Se-ma-for Film Festival
Filmy pozostałych laureatów są znane z sukcesów odnoszonych na innych festiwalach (Ewa Borysewicz, Zbigniew Czapla, duet Katarzyna Kijek, Przemysław Adamski). Bezapelacyjnie i jednogłośnie wygrało "Signum" Witolda Giersza. Była to jedyna kompletna i konsekwentna twórcza wypowiedź bardzo osobista, a jednocześnie uniwersalna.
O poziomie produkcji dla dzieci obecnej na festiwalu nie wspomnę, bo było jej bardzo niewiele i w związku z tym trudno o miarodajną ocenę.
Wśród międzynarodowych animacji lalkowych (niestety, króluje estetyka turpistyczna) błyszczały dwie produkcje: "Królik i jeleń" ("Rabbit and Deer") w reżyserii Pétera Vácza (nagroda dla filmu dla dzieci i jury dziecięcego), "But milk is important" w reżyserii Anny Mantzaris i Eirika Grønmo Bjørnsena (nagroda dla filmu studenckiego) oraz "Boles", słoweńsko-niemiecka koprodukcja w reżyserii Špeli Čadež, nagrodzona Grand Prix.
"Signum" Witolda Giersza, fot. materiały prasowe Se-ma-for Film Festival
Festiwalowi towarzyszyły warsztaty animacji poklatkowej, pokazy filmów długometrażowych i spotkania z "ciekawymi ludźmi". Najwiekszą publiczność zgromadził Anthony Christov, jeden z dyrektorów artystycznych "najpięknięjszej panny młodej" na parkiecie animacji filmowej, czyli Pixara. Po błyskotliwym show, nadzieję na międzynarodową karierę zgasiła ponura wiadomość, że na posadę w Pixarze raczej nie ma szans. Łodź jest pełna, a wyższe wykształcenie filmowe mają tam nawet barmani (zresztą kilkanaście barów znajdujących się na terenie wytwórni również nie rekrutuje).
Wszyscy goście (i nie przemawia przez nich tylko kurtuazja) zgodnie przyznali, że festiwal, mimo że kameralny, ma świetną atmosferę i ogromny potencjał. Pozostaje teraz trzymać kciuki, żeby przyszłoroczne dotacje pozwoliły organizatorom poszerzyć imprezę o część biznesową, dzięki której nie tylko będzie można obejrzeć gotowe filmy, ale i pozyskać partnerów do realizacji nowych projektów.
Agnieszka Sadurska
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja: 16.12.2013
WFF: W oczekiwaniu na polski thriller erotyczny
Między "Idą" i… "Grawitacją" - w hołdzie kinu
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024