Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Mistrz nie tylko polskiej, ale i światowej animacji. Autor blisko 50 filmów, na które spadło ponad 100 festiwalowych trofeów. Zawsze mocno zaangażowany w sprawy środowiska, jeden z założycieli Stowarzyszenia Filmowców Polskich, 26 lutego kończy 95 lat.
Witold Giersz urodził się 26 lutego 1927 roku w Poraju k. Częstochowy. Choć z pierwotnego wykształcenia ekonomista, już w wieku 23 lat związał się z kinematografią, początkowo jako rysownik w Studiu Filmów Rysunkowych w Bielsku-Białej, a od 1956 roku w Warszawie, gdzie współorganizował filię SFR – w 1958 roku przekształconą w Studio Miniatur Filmowych. Jako reżyser zadebiutował w 1956 roku „Tajemnicą starego zamku”, detektywistyczną opowiastką napisaną przez Zbigniewa Lengrena. Bohaterem filmu następnego – „W dżungli” (1957) – był kolekcjoner motyli niespodziewanie zaatakowany przez tygrysa, któremu z pomocą przychodzą małpki miewające niekonwencjonalne pomysły. Do tej scenerii powrócił w – zrealizowanym trzydzieści lat później – serialu „Czarny Błysk” (1988-1991). Kolejny film, „Przygoda marynarza” (1958), rozgrywa się na z pozoru bezludnej wyspie, z której tytułowemu bohaterowi udaje się sprytnym fortelem uciec przed złowrogimi kanibalami.
Pierwsze filmy Giersza były realizowane metodą rysunkową. Przełomem okazał się „Mały western” (1960), pełna błyskotliwych gagów i zaskakujących zwrotów akcji parodia „dużego” westernu, w którym – zafascynowany kolorem jako tworzywem filmowym – porzucił tradycyjny rysunek na rzecz tzw. ruchomego malarstwa, które od tego czasu przeważać będzie w jego twórczości. Zaczął malować na celuloidach, ożywiając swobodną plamę barwną, co przyniosło znakomite efekty. Najlepszym tego przykładem „Czerwone i czarne” (1963), pełna suspensu i humoru opowieść o konflikcie między dwiema tytułowymi barwami, z których jedną uosabia toreador, a w drugą wciela się byk.
W swym ruchomym malarstwie doszedł Giersz niemal do perfekcji w „Koniu” (1967), urzekającej opowieści o wolnym rumaku, który zwycięża z próbującym go okiełznać człowiekiem, czy w „Pożarze” (1975), dramatycznej impresji przedstawiającej życie wypełnionego zwierzętami lasu, w którym wybuchł tytułowy kataklizm. Duże wrażenie robi zrealizowana tuż po stanie wojennym „Gwiazda” (1984), pełna poezji i zadumy – oparta na śpiewogrze Ernesta Brylla i Wojciecha Trzcińskiego „Kolęda Nocka” – opowieść bożonarodzeniowa.
W twórczości Giersza godny odnotowania jest nurt animowanego filmu oświatowego dla najmłodszych, gdzie poprzez atrakcyjną formułę zabawową wprowadza dzieci w świat wiedzy. Dobrymi tego przykładami są „Dinozaury” (1963), zaznajamiające w przystępny sposób z fauną odległych okresów geologicznych, czy „Kłopoty z ciepłem” (1964), traktujące o problemach ciepłoty ciała gadów, ptaków i ssaków, zilustrowanych cyklem zabawnych anegdot rysunkowych, prostych i wymownych plastycznie, najczęściej spointowanych zaskakującymi gagami. Edukacyjny charakter mają także teledyski – „Rondo alla Turca” (1993) i „W grocie króla gór” (1996), efektowne plastyczne interpretacje znanych utworów muzyki klasycznej.
W poznańskim Telewizyjnym Studiu Filmów Animowanych, gdzie powstały, a którym kierował w latach 1985-92, zrealizowana została również „Żywa woda” (2003), odcinek jednej z ciekawszych serii ostatnich lat, zatytułowanej „Baśnie i bajki polskie”. Bo Giersz uprawia także z powodzeniem twórczość serialową. Jest autorem dwóch odcinków pionierskiego serialu warszawskiego Studia Miniatur Filmowych „Jacek Śpioszek”: „W piaskach pustyni” (1962) i „Podarta książka” (1962). W jego filmografii można znaleźć jeszcze „Madame Soprani” (1963), odcinek detektywistycznego serialu „Na tropie...”, pięć części „Czarnego Błysku”, a przede wszystkim „Proszę słonia” (1968), serialową ekranizację bestsellerowej książki Ludwika Jerzego Kerna (dziesięć lat później z materiałów serialowych powstał pełnometrażowy film kinowy).
W 2017 roku, w którym polska animacja obchodziła swoje 70. urodziny, Witold Giersz został uhonorowany – za całokształt twórczości – Smokiem Smoków na 57. Krakowskim Festiwalu Filmowym (notabene podczas pierwszej edycji w 1961 roku jego „Mały western” nagrodzono Złotym Smokiem Wawelskim) oraz Kryształowym Pegazem na 10. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym Animator w Poznaniu.
Witold Giersz jest także niezwykle aktywny w działalności społecznej na rzecz środowiska filmowego. Członek-założyciel Stowarzyszenia Filmowców Polskich, wieloletni członek jego Zarządu Głównego. „Witold, jako twórca i człowiek, jest dla mnie uosobieniem najlepszych cech środowiska twórczego filmu animowanego, tego, co w tym kręgu wartościowe, profesjonalne, trwałe, stabilne, etyczne. Nie jest łatwo być autorytetem przez wiele lat, uwzględniając fakt, że nasz film animowany miał okresy lepsze i gorsze. Były czasy rozkwitu, ale też sytuacje kryzysowe, a wtedy nie ma autorytetów. Witold daje środowisku poczucie stabilności i powagi" – tak charakteryzuje go kolega po fachu, inny mistrz polskiej animacji, prof. Jerzy Kucia. A Maciej Wojtyszko, reżyser filmowy i teatralny, który ma na swym koncie i filmy animowane, dodaje: „Kiedy myślę o Witoldzie Gierszu, to mam uczucie, że myślę o wzorze z Sevres. Wzorze, jeżeli chodzi o takt, wiedzę i talent”.
To wielki malarz ekranu, ale i fantastyczny koneser życia. No i wspaniały tancerz, zwłaszcza rock and rolla. Czegóż Ci zatem życzyć, Drogi Jubilacie, wszak osiągnąłeś tak wiele. A więc zdrowia nade wszystko, pogody ducha oraz życiowego optymizmu, którym zawsze zarażasz bliskich, przyjaciół, współpracowników, a także widzów swoich filmów!
Pierwsze filmy Giersza były realizowane metodą rysunkową. Przełomem okazał się „Mały western” (1960), pełna błyskotliwych gagów i zaskakujących zwrotów akcji parodia „dużego” westernu, w którym – zafascynowany kolorem jako tworzywem filmowym – porzucił tradycyjny rysunek na rzecz tzw. ruchomego malarstwa, które od tego czasu przeważać będzie w jego twórczości. Zaczął malować na celuloidach, ożywiając swobodną plamę barwną, co przyniosło znakomite efekty. Najlepszym tego przykładem „Czerwone i czarne” (1963), pełna suspensu i humoru opowieść o konflikcie między dwiema tytułowymi barwami, z których jedną uosabia toreador, a w drugą wciela się byk.
W swym ruchomym malarstwie doszedł Giersz niemal do perfekcji w „Koniu” (1967), urzekającej opowieści o wolnym rumaku, który zwycięża z próbującym go okiełznać człowiekiem, czy w „Pożarze” (1975), dramatycznej impresji przedstawiającej życie wypełnionego zwierzętami lasu, w którym wybuchł tytułowy kataklizm. Duże wrażenie robi zrealizowana tuż po stanie wojennym „Gwiazda” (1984), pełna poezji i zadumy – oparta na śpiewogrze Ernesta Brylla i Wojciecha Trzcińskiego „Kolęda Nocka” – opowieść bożonarodzeniowa.
W twórczości Giersza godny odnotowania jest nurt animowanego filmu oświatowego dla najmłodszych, gdzie poprzez atrakcyjną formułę zabawową wprowadza dzieci w świat wiedzy. Dobrymi tego przykładami są „Dinozaury” (1963), zaznajamiające w przystępny sposób z fauną odległych okresów geologicznych, czy „Kłopoty z ciepłem” (1964), traktujące o problemach ciepłoty ciała gadów, ptaków i ssaków, zilustrowanych cyklem zabawnych anegdot rysunkowych, prostych i wymownych plastycznie, najczęściej spointowanych zaskakującymi gagami. Edukacyjny charakter mają także teledyski – „Rondo alla Turca” (1993) i „W grocie króla gór” (1996), efektowne plastyczne interpretacje znanych utworów muzyki klasycznej.
W poznańskim Telewizyjnym Studiu Filmów Animowanych, gdzie powstały, a którym kierował w latach 1985-92, zrealizowana została również „Żywa woda” (2003), odcinek jednej z ciekawszych serii ostatnich lat, zatytułowanej „Baśnie i bajki polskie”. Bo Giersz uprawia także z powodzeniem twórczość serialową. Jest autorem dwóch odcinków pionierskiego serialu warszawskiego Studia Miniatur Filmowych „Jacek Śpioszek”: „W piaskach pustyni” (1962) i „Podarta książka” (1962). W jego filmografii można znaleźć jeszcze „Madame Soprani” (1963), odcinek detektywistycznego serialu „Na tropie...”, pięć części „Czarnego Błysku”, a przede wszystkim „Proszę słonia” (1968), serialową ekranizację bestsellerowej książki Ludwika Jerzego Kerna (dziesięć lat później z materiałów serialowych powstał pełnometrażowy film kinowy).
W 2017 roku, w którym polska animacja obchodziła swoje 70. urodziny, Witold Giersz został uhonorowany – za całokształt twórczości – Smokiem Smoków na 57. Krakowskim Festiwalu Filmowym (notabene podczas pierwszej edycji w 1961 roku jego „Mały western” nagrodzono Złotym Smokiem Wawelskim) oraz Kryształowym Pegazem na 10. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym Animator w Poznaniu.
Witold Giersz jest także niezwykle aktywny w działalności społecznej na rzecz środowiska filmowego. Członek-założyciel Stowarzyszenia Filmowców Polskich, wieloletni członek jego Zarządu Głównego. „Witold, jako twórca i człowiek, jest dla mnie uosobieniem najlepszych cech środowiska twórczego filmu animowanego, tego, co w tym kręgu wartościowe, profesjonalne, trwałe, stabilne, etyczne. Nie jest łatwo być autorytetem przez wiele lat, uwzględniając fakt, że nasz film animowany miał okresy lepsze i gorsze. Były czasy rozkwitu, ale też sytuacje kryzysowe, a wtedy nie ma autorytetów. Witold daje środowisku poczucie stabilności i powagi" – tak charakteryzuje go kolega po fachu, inny mistrz polskiej animacji, prof. Jerzy Kucia. A Maciej Wojtyszko, reżyser filmowy i teatralny, który ma na swym koncie i filmy animowane, dodaje: „Kiedy myślę o Witoldzie Gierszu, to mam uczucie, że myślę o wzorze z Sevres. Wzorze, jeżeli chodzi o takt, wiedzę i talent”.
To wielki malarz ekranu, ale i fantastyczny koneser życia. No i wspaniały tancerz, zwłaszcza rock and rolla. Czegóż Ci zatem życzyć, Drogi Jubilacie, wszak osiągnąłeś tak wiele. A więc zdrowia nade wszystko, pogody ducha oraz życiowego optymizmu, którym zawsze zarażasz bliskich, przyjaciół, współpracowników, a także widzów swoich filmów!
Jerzy Armata
SFP
Ostatnia aktualizacja: 25.02.2022
fot. Borys Skrzyński/SFP
ZZF oferuje pomoc dla uchodźców
Znamy wyniki raportu na temat realizacji scen intymnych w Polsce
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024