PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
TV
  24.07.2012
Gadżeciarski smartfon zamiast lupy, plastry nikotynowe zastępujące nieodłączną, wydawać by się mogło, fajkę, laptop pod pachą i wujek Google – przyjaciel równie wierny jak doktor Watson. Znak czasu dosięgnął najsłynniejszego detektywa kart literatury i celuloidowego obrazu. Choć sir Arthur Conan Doyle pewnie przewraca się w grobie, publiczność na całym świecie oszalała na punkcie nowej odsłony przygód Sherlocka Holmesa.

Wszystko za sprawą miniserialu zrealizowanego na zlecenie brytyjskiej telewizji BBC. Trudno zresztą wyobrazić sobie lepszego patrona spektakularnych przygód nietuzinkowego bohatera mieszkającego przy londyńskiej Baker Street 221b. Jak popularny to adres, sprawdzić można nie tylko wśród miłośników dobrego kryminału, ale, co ciekawe, spoglądając chociażby w ekranowe prawo jazdy serialowego idola zza oceanu – doktora House’a (jak przekonują twórcy, postać ta wzorowana była do pewnego stopnia na angielskim detektywie). Do przytulnego mieszkania należącego do krewkiej pani Hudson Sherlock Holmes "wprowadził się" w 1887 roku, kiedy to drukiem ukazała się pierwsza powieść traktująca o jego wyczynach – "Studium w szkarłacie" pióra Arthura Conan Doyle’a. Detektyw, którego największą zaletą była potęga umysłu, moc logicznego rozumowania i kojarzenia z sobą odpowiednich faktów, szybko stał się ulubieńcem czytelników, co zaowocowało czterema powieściami i aż pięćdziesięcioma sześcioma opowiadaniami. Doszło nawet do tego, że autor, który w "Ostatniej zagadce" uśmiercił swojego bohatera, w związku z żałobą, jaką urządzili czytelnicy (na jej znak nosili czarne przepaski), musiał go wskrzesić, serwując fanom kolejne niesamowite historie, rzecz jasna z Holmesem w roli głównej.


"Sherlock", fot. BBC

Nie powinno zatem specjalnie dziwić zainteresowanie, jakim kino otoczyło tę jakże filmową postać. Romans Sherlocka Holmesa z X Muzą kwitł w najlepsze de facto już od początku XX wieku. Ekranizacji, mniej lub bardziej inspirujących się intelektualnymi szaradami Conan Doyle’a, powstało wiele, zarówno dla kinowego medium, jak i telewizji. Wspólną cechą dużej części z nich było kanoniczne, wierne literackiemu pierwowzorowi przedstawienie głównych bohaterów – Sherlocka oraz jego towarzysza doktora Watsona i osadzenie akcji w Anglii epoki wiktoriańskiej. To, z czym nie tak dawno, w dwóch kolejnych filmach o przygodach Holmesa,  polemizować zaczął Guy Ritchie – chodzi przede wszystkim o rys głównego bohatera, który z zimnokrwistego mózgowca staje się genialnym, ale jednak, pijaczyną i awanturnikiem – twórcy serialu zamieniają w prawdziwą rewolucję. I to zaledwie za sprawą jednego założenia – by areną zmagań dalej był Londyn, ale czasów współczesnych.

Ten, przyznać trzeba, dość ryzykowny pomysł narodził się i rozwijany był… w pociągu. Dla dwóch doświadczonych scenarzystów Steve’a Moffata i Marka Gatissa (wcielił się on też w rolę starszego brata Sherlocka, Mycrofta) było to swego rodzaju remedium na dłużące się podróże do Cardiff, gdzie wspólnie pracowali nad innym serialem – "Doktor Who". Wydaje się, że przeniesienie barwnych przygód Sherlocka Holmesa, którego notabene byli wielkimi fanami, do współczesności było kwestią czasu. W jednym ze swoich tekstów Krzysztof Varga zwraca uwagę na fakt, że kanoniczne formuły przedstawień popularnych bohaterów powoli się wyczerpują, tworząc miejsce dla nowego entourage’u książkowych i filmowych ulubieńców. Najwyraźniej przyszła pora na genialnego detektywa z Baker Street. Chodziło jedynie o to, kto i kiedy tego dokona, bo jak głosi stara życiowa prawda, wskrzeszona nie tak dawno przez Davida Finchera w "The Social Network": "Pierwszy zgarnia wszystko".    


"Sherlock", fot. BBC

Brytyjscy scenarzyści zgodnie przyznają, że prace nad serialem znacznie ułatwił im fakt, iż od samego początku wiedzieli, komu chcą powierzyć główną rolę. Szczęśliwcem tym okazał się 35-letni aktor teatralny i filmowy Benedict Cumberbatch. I choć o angażu przesądzić miała rola w "Pokucie" Joego Wrighta (zagrał tam, co ciekawe, postać negatywną), wydaje się, że jego osobowość – inteligent o artystycznej duszy, absolwent elitarnej szkoły – idealnie pasuje do odgrywanej postaci. Nie wspominając już o fizis, które natychmiast wzbudza skojarzenia z młodym Sherlockiem, odgrywanym przez Nicholasa Rowe’a w bardzo udanej "Piramidzie strachu" Barry’ego Levinsona. Sukces, jaki był udziałem serialu, a siłą rzeczy najbardziej przełożył się właśnie na osobę Cumberbatcha, przerósł oczekiwania samego aktora. Obok ciekawych zawodowych propozycji dorobił się on chociażby własnego kanału na YouTube czy grona wiernych fanek, które same siebie nazywają Cumberbitches.         

Sherlocka Holmesa nie byłoby bez dwóch kluczowych dla fabuły, tak opowiadań, jak i serialu, postaci. Jedynego przyjaciela, powiernika i kronikarza (oryginalny dziennik zastąpiony jest tutaj internetowym blogiem) Johna Watsona oraz godnego przeciwnika w osobie geniusza zbrodni Jima Moriarty’ego. Aktorskie wybory nie były już tak oczywiste jak w przypadku Cumberbatcha, w efekcie czego o angażu zdecydował casting. Ostatecznie w rolę doktora Watsona, będącego przewodnikiem po świecie ekscentrycznego detektywa, za którym widz z pewnością by nie nadążył, wcielił się Martin Freeman. Z mojego punktu widzenia ciekawsza jednak jest kreacja czarnego charakteru. "Moriarty przedstawiany był raczej jako nudziarz, przestępca z wyższych sfer. My chcieliśmy pokazać go jako kogoś naprawdę przerażającego, kompletnego psychola" – tak konstrukcję postaci tłumaczyli twórcy serialu. Z niełatwego  zadania Andrew Scott wywiązał się znakomicie.


"Sherlock", fot. BBC

"Sherlock", bazując na oryginalnym tekście (już same tytuły poszczególnych odcinków są znaczące: "Studium w różu", "Pies Baskervillów"), wzbogaca go o szereg współczesnych kontekstów na różnych płaszczyznach – technicznej, obyczajowej, kulturowej. Tytułowy bohater równie chętnie co ze swojego umysłu korzysta z przeglądarki Google w swoim telefonie, z Moriartym notorycznie wymienia SMS-y, a detektywistyczne usługi ogłasza, uwaga, za pośrednictwem własnej strony internetowej. Paul McGuigan, reżyser dwóch epizodów serialu, przekonuje jednak, że wcale nie jest to sprzeczne z duchem literatury Conan Doyle’a, w końcu tam Sherlock też korzystał z wszelkich możliwych dobrodziejstw techniki, a że czasy się zmieniły…

Serialowy Sherlock Holmes to postać autoironiczna, co powoli staje się stemplem popularnych bohaterów naszych czasów. Tak jak Jamesowi Bondowi w jednej z ostatnich części jego przygód obojętne było, delikatnie mówiąc,  jak podane zostanie martini, tak i Sherlock niemal od pierwszej chwili wyszydza oryginalne nakrycie głowy, które stanowiło do tej pory jeden z jego głównych atrybutów. Znak czasu, a może po prostu moda?


"Sherlock", fot. BBC

Dwa sezony brytyjskiego serialu, składające się raptem z sześciu odcinków (choć każdy w wymiarze pełnometrażowego filmu), podbiły serca nie tylko publiczności. Dowodem na to choćby solidna liczba wyróżnień, z prestiżowymi nagrodami BAFTA na czele. Co dalej? Wydaje się, że podobnie jak kiedyś sir Arthur Conan Doyle twórcy w epilogu ostatniego odcinka podjęli pewną ważną decyzję, o której rzecz jasna nie wypada tutaj mówić.     

W Polsce serial "Sherlock" można oglądać na antenie BBC.


Kuba Armata
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  24.07.2012
Zobacz również
Fredo Corleone
Legalna i darmowa uczta filmowa w polskich serwisach Video On Demand
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll