PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
BLOGI
Józef Gębski
  23.04.2015
Jacques Tati jest najśmielszym analitykiem rzeczywistości współczesnej. Twierdził, że materią komedii jest tylko czas bieżący (nie warto tracić czasu na wyśmiewane przeszłości, ona już przegrała z kretesem), zaś sama komedia jest najdoskonalszym świadkiem przemian naszej codzienności. Poza tym upierał się w twierdzeniu, że wszystko co jest… komedią.
Śledząc jego drogę artystyczną, autora zaledwie pięciu filmów pełnometrażowych i tyluż krótkich metraży, można jednoznacznie stwierdzić, że był on genialnym... dokumentalistą.

Jego metoda pracy(znam ją z osobistego kontaktu), polegała na dokumentalnej obserwacji codziennego życia. Bezustanne spacery po ulicach, niezliczone odwiedzanie miejsc, gdzie gromadzą się ludzie, to było prawdziwe pole bitwy o film komediowy. Tati notował reakcje, zachowania, zderzenia ,wszystkie możliwe drobiazgi dające materię do gagu. A wszystko jest bezustannym gagiem. Tati wysiadywał w kawiarniach (ukryty za szybą) i stamtąd obserwował dźwiękowe  incydenty –domyślając się co dźwięczy, przypuszczając o czym ludzie mówią i jaki mógłby tam być dominujący dźwięk. Tym razem tworzył ten dźwięk… postsynchronicznie, domyślnie go przekształcając, był przecież genialnym artystą, również dźwiękowym.
 
Tak gromadzony materiał grupował w całość. Ostatnim jego tematem studiów była (prorocza) wizja nadmiaru środków dozoru skierowanych na przeciętnego obywatela. Owe kamery wizyjne, mikrofony podsłuchowe i rejestracje intymne, to był materiał do niezrealizowanego filmu "Confusion". Zofia, jego córka, zmontowała pośmiertnie film dokumentalny (!) "Forza Bastia" z nieudanego (dokument) meczu piłkarskiego, kiedy to nasiąknięte obfitym deszczem boisko do piłki nożnej zamieniło się w basen pływacki. Tati tkwił w poetyce dokumentu, który jako kinowa forma przyszłej wizji doskonałości sztuki filmowej wyznaczał przyszłość kina.

Tati bezustannie kpił z dawnych filmów patetycznego dokumentu, które po latach jawią się już tylko… pospolitą farsą. Wszystkie kroniki filmowe (rocznicowe) są przecież mimowolnie zabawne i tragikomiczne.

Podobną próbę Concordii, pomiędzy dokumentem a komedią, przeorał w Polsce Andrzej Munk. Zrealizował "Polską Kronikę Filmową 1959" nr 52 AB. To był persyflaż kroniki filmowej. Poprzedzona stałym logo PKF, zaprezentowała rutynowy zestaw tematów kroniki ustawionych według politycznej hierarchii. W każdym z tematów występował... Wiesław Gołas. Osiągnięcia gospodarcze, nowa szkoła, nowy sport, progres gospodarczy, wszystko zostało przedstawione zgodnie z zasadą Tatiego... na serio. I dopiero to była komedia. To jubileuszowe wydanie "Polskiej Kroniki Filmowe" uzmysławiała nam, jak niewielki jest dystans pomiędzy wielkością a śmiesznością.

Ale największym mistrzem dokumentu (komedii) został w Wytwórni Filmów Dokumentalnych – Marek Piwowski. W szkolnej etiudzie z drugiego roku studiów, zatytułowanej Uwertura, pokazał komisję poborową. Stają przed nią wszyscy młodzi mężczyźni i – po ocenie zewnętrznej – otrzymują przydział do adekwatnej sekcji obrony PRL. Już ten mały film wskazał na orientacje artystyczną, jaką była dla nas czeska nowa fala, zwłaszcza dzieła Miloša Formana, reżysera szczególnie cenionego na całym świecie. Metoda inscenizacji paradokumentalnej okazała się szczególnie płodna i...podstępna w demaskowaniu głupoty socjalizmu. Forman stawiał przed kamerą ludzi z ulicy(podobnie postępował Fellini realizując "Próbę orkiestry" czy "A statek płynie", wykonanie ról arystokracji powierzając statystom z ulicy, a rolę „prostaków” – rutynowanym aktorom).

Piwowski starannie podejrzał metodę Formana i powoławszy zespół oryginałów z przedmieść i melin, dał im rozległe zadania nie odstępujące od ich populistycznej wiedzy o wielkim świecie. Zwłaszcza "Muchotłuk" (byłem tam asystentem) odtwarzał atmosferę knajpy tuż przed nocnym zamknięciem. Ostatni pijacy, mitomani, wśród nich tytułowy "Muchotłuk", mistyfikujący uczestnictwo w zamachu na Hitlera – byli… tylko sobą. Wygłaszali pijackim bełkotem (wolapikiem) komunały rodem z audycji telewizyjnych, specjalizujących się w rekonstrukcjach... prawdy historycznej. Film obfitował w komunały werbalne, które zbierał – debiutujący dla kina – Janusz Głowacki. To była przerażająca farsa, w której zderzała się medialna wersja telewizji pseudodokumentalnej udającej prawdę.

Potem Piwowski nakręcił film "Kirk Douglas" który był reportażem ze spotkania artysty westernowego ze studentami łódzkiej Szkoły Filmowej. Widać tam było niebezpieczeństwo mitu westernu, który zdobywał polską widownię. Prawdziwy Douglas, starał się jak mógł pokazać prawdę aktorstwa hollywoodzkiego, która jest wierutnym fantomem. Jeszcze w szkole, ale już w warunkach profesjonalnej kinematografii (w warszawskiej WFD),Piwowski zrealizował mistrzowski debiut "Pożar, pożar, coś nareszcie dzieje się". To była dokumentalna (ale po Fomanowsku inscenizowana) wizyta w kwaterze Hitlera. Był  tam cały turystyczny cyrk ,w którym brały udział grupy szkolne, zaliczające wiedzę o drugiej wojnie światowej. Przewodnicy rutynowi, handlarze pamiątkami, pobliska dyskoteka dla utrudzonych młodzieńców pijących tanie wino... i ruiny zabytku... Taka była sceneria tego arcydzieła.

W WFD Piwowski nakręcił film o Czesławie Niemenie, wybitnym muzyku, który się samoośmieszał. W konstrukcji dokumentalnego wywiadu mówił banały o pryncypiach życia medialnego, tymczasem odbywała się próba zespołu, który się buntował przeciwko pozie gwiazdorstwa... gwiazdora. Wspólnie z Głowackim, pracującym nad sztuką teatralną o psychodramie, zrealizowali  dokumentalny film o życiu w domu poprawczym dla dziewcząt, które jest rekonstruowane przez... sztukę  teatralnej psychodramy. Piwowski znalazł się na wyjątkowej ścieżce twórczej. WFD ,ze swoją techniką weryzmu, dawała mu pole do dalszego rozwoju. "Korkociąg" był najwybitniejszym jego filmem pogranicza tragikomizmu z… tragicznym tłem. Oto banda pijaków w zakładzie odwykowym prezentuje swoje pijackie sztuczki, zmierzając – niestety –do... agonii postalkoholowej. Piwowski niebezpiecznie doszedł do rutynowego filmowania, i dlatego jego "Hair", reportaż z festiwalu fryzjerskiego okazał się bazą kiczu w Polsce, która chce być piękna jak Europa. Jeszcze tylko trzeba wspomnieć o filmie "Krok". Miała to być opowieść o dostosowaniu się Polski w epoce przemian ekonomiczno-politycznych. Polska już jest krajem  kapitalistycznym. Poza tym wstępuje do struktur wojskowych NATO i powinna dostosować życie codzienne… krok defiladowy i paradny, do norm wojsk... światowych. Kupa śmiechu.

Metoda pracy  dokumentalisty, dowolnie sobie poczynającego z techniką filmową, która zatarła granice prawdy doszła do pewnej… granicy wiarygodności, chociaż po doświadczeniach Cyrku Monthy Pytona, Piwowski nie miał już żadnych ograniczeń. Stąd już prosta droga do fabuły "Rejsu", filmu niezwykłego – kultowego, a więc wiecznie zielonego. Piwowski powołał znany sobie zespół wykonawców, którzy popłynęli weekendowo rejsową łajbą po Wiśle organizując czas wypoczynku na wzór zorganizowanego socjalistycznego przedsiębiorstwa.

Piwowski miał niewielki zespół uczniów i naśladowców. Chętnie podejmowali jego trud studenci szkół filmowych. Dokument okazał się dla wszystkich dobrą szkołą... polskiej komedii. Tati mógłby być zadowolony. Chociaż ostatni jego film "Parada", był już dokumentalnym zapisem spektaklu cyrkowego –to jednak był to triumf dokumentu. Zaś jego dawny asystent, Pierre Etaix, zrealizował pełnometrażowy film "Kraina próżniaków", pokazujący francuskie wakacje, czas odpoczynku w wykonaniu ludzi przeciętnych, którzy w atmosferze wakacji ciężko pracują, śpiewając znane... przeboje, niczym w programie Wojciecha Manna. Małpiarstwo – jest cechą współczesnego czasu wypoczynku. Toteż Piwowski powinien być szczęśliwy, jego trud również nie poszedł na marne.

Epoka telewizji, zrazu dyskretnej, w roli biednego brata kibicującego dokonaniom prawdziwego kina zaczynała rosnąć, chociażby z racji ogromnego budżetu. Telewizja zrazu korzystała w talentów filmowców, niewoląc ich do granic karykatury. Rozpoczęła się nowa epoka dla kultury wizualnej. Żarłoczna telewizja pochłaniała wszystko co żywe. Na początek zażądała dziesiątek filmów dokumentalnych i tyluż miniatur fabularnych. Te zapchajdziury to były tradycyjne adaptacje nowelistyki polskiej…





Józef Gębski
Magazyn Filmowy SFP, 43/2015
Zobacz również
fot. Fot. Marek Nowicki/SF Kadr/Filmoteka Narodowa
Box Office. Podsumowanie I kwartału 2015 roku
"Szybcy i wściekli" zwalniają tempo
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll