Zaledwie zakończyła się paryska edycja tegorocznego festiwalu Kinopolska, prezentującego po raz już piąty współczesne kino polskie w towarzystwie niekwestionowanych klasyków, a już filmy „pogalopowały” do Reims 4 i 5 grudnia, gdzie czekała na nie zmobilizowana przez lokalną organizatorkę publiczność.
Pokazy filmu polskiego odbywają się w Mediatece, prestiżowym, nowoczesnym budynku na wprost koronacyjnej katedry francuskich królów. Trudno o piękniejszą i bardziej centralna oprawę dla tych kilku, corocznych reprezentantów polskiej kinematografii. Wyjątkowość miejsca nadaje wydarzeniu rangę ważnej imprezy kulturalnej, konkurującej z miejskim, oficjalnym „miesiącem kultury”. - Słyszę często głosy rozżalenia od widzów, którzy chcieliby przyjść, ale nie mogą, bo już dawno zarezerwowali bilety na koncert czy do teatru - tłumaczy Joasia Czepulkowski, która jest organizatorem i duszą całej imprezy. Joasia działa z ramienia kulturalnego stowarzyszenia Szampania-Polska, w którym aktywni są przede wszystkim Francuzi. - Taka też jest i moja publiczność, złożona z Francuzów i pasjonatów kina, prawdziwej Polonii jest niewiele.
Maria Sadowska po spotkaniu z widzami w Reims. Fot. GA
Satysfakcja tym większa i dla Kinopolska, gdyż z każdym rokiem liczba widzów rośnie, przyciągnięta innością świata filmowanego nad Wisłą. Joasia przypomina początki swojej działalności: - Bardzo chciałam zająć się promocją polskiego kina, nie mając o tym zielonego pojęcia i nie znając nikogo w branży. Zadzwoniłam do Instytutu Polskiego i był to właśnie pierwszy rok realizowania pomysłu na festiwal wędrujący po Francji, nie tylko ograniczony do Paryża. Osoba, która się tym wówczas zajmowała nie przeraziła się mojej entuzjastycznej naiwności, zachęciła do współpracy przysyłając mi opisy filmów i praktyczne informacje, z którymi chudziałam po wszystkich „kulturalnych” spotkaniach w Reims. Przeważnie szybko mnie zbywano, albo nawet lekko wyśmiewano, aż końcu jeden pan powiedział: to jest dobry pomysł, proszę z tym do mnie jutro przyjść. No i tak to się zaczęło...
W tegorocznym programie Kinopolska w Reims znalazły się trzy filmy: „Dzień Kobiet” Marii Sadowskiej, "Boisko bezdomnych" Kasi Adamik i „Róża” Wojciecha Smarzowskiego. Na każdym była pełna sala, ale największy entuzjazm wzbudził „Dzień Kobiet” zaprogramowany na otwarcie weekendu Kinopolska i świeżo wyróżniony Nagrodą Publiczności w Paryżu. - Jeszcze nigdy nie widziałam czegoś podobnego - podkreśla Joasia. - Publiczność zasypała reżyserkę pytaniami i nie chciała opuścić sali, chociaż obok czekał bufet i szampan. W rezultacie na konsumpcję zostało nam tylko pół godziny, resztę zarezerwowanego czasu przegadano. Film uderza bardzo dokładnie w miejsca, które bolą zupełnie tak samo w Polsce jak i we Francji. Przemoc moralna i psychiczna w stosunku do podwładnego ulegającego tyranii w obawie przed utratą pracy to temat, który w dzisiejszych czasach dotyka lub dotknąć może praktycznie każdego. Kobiety, częstokroć samotnie wychowujące dzieci, są idealnymi ofiarami podobnych nadużyć pod każdą szerokością geograficzną. Wspaniałe aktorstwo, podkreślająca emocje muzyka, wyraźnie prowadzący akcję scenariusz - widzowie kilkakrotnie podkreślali przekonujący i dojrzały talent młodej reżyserki. Podobał się również otwarty aspekt feministyczny – praktycznie wymazany z ekranów we Francji.
Joasia jest dumna ze swego „miasta z adopcji”, oprowadza gości po najciekawszych miejscach, zaprasza do zwiedzania piwnic i degustacji szampana, słowem dba o ducha i ciało swych artystów. Pomimo zimowej aury pobyt w Reims jest zawsze dla gości Kinopolska „przeżyciem wyjątkowym”, publiczność ze swojej strony docenia filmy i kontakt z twórcami, a Joasia, która wydarzenie we współpracy z paryskim Instytutem Polskim organizuje, staje się powoli integralną częścią „szampańskiego” życia kulturalnego.