PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
BLOGI
Aleksandra Hamkało
  1.06.2012
"Stroszek" to jeden z tych filmów, o których niełatwo jest mi pisać. Bynajmniej nie dlatego, że nie ma o czym. Wręcz przeciwnie.

"Stroszek" to film, który ociera się o genialność. A za genialne dzieła, bardzo często (jeśli nie zawsze) płaci się życiem. Za wielkość filmu o Brunonie Stroszku zapłacił Brunon S. - odtwórca głównej roli. Można by posądzić Herzoga o wyrafinowanie lub brak skrupułów. W tytułowej roli obsadził człowieka, który swoją przeszłością, charakterem i bolesnymi doświadczeniami ani o krok nie ustępował scenariuszowemu pierwowzorowi. Właściwie, po co owijać w bawełnę, nietrudno dojść do wniosku, że Bruno S. to Stroszek. Wystarczy 10 minut internetowego researchu, żeby dowiedzieć się, że główny bohater i jego filmowy pierwowzór doświadczali tych samych problemów i mieli tę samą przeszłość. Zagadką pozostaje pytanie: który Bruno jest bohaterem, a który pierwowzorem. Herzog umyślnie mąci granice między światami.



Przecież do tego właśnie służy kino - mąci światy. To co jest realistyczne, na taśmie staje się sztuczne. To co świeci z taśmy, na kinowy ekran, w naszych głowach zyskuje ulotne życie i rodzi prawdziwe emocje. Artyści, to ci, którzy potrafią zapędzić nas na manowce. Geniusze to ci, którzy na te manowce pędzą razem z nami. Z Herzogiem i Brunonem S. Poszłam w maliny na dwie godziny. Taki rym, żeby przestało być tak pretensjonalnie.

Herzog tym razem rezygnuje z gonienia za wyobraźnią w czasy i miejsca sobie odległe. Portretuje człowieka, który stoi tuż przed nim. A człowiek ów jest postacią fascynującą, tak jak fascynujące są smutne, wściekłe lub katatoniczne starsze panie żebrzące w przejściach podziemnych. Czy nigdy nie ciekawiło was co myślą i czują drobni menele, których mętny wzrok może być objawem zarówno lekkiego alkoholowego upojenia, jak i chaotycznego zagęszczenia myśli, które wygnało ich na ulicę? U mnie zawsze wywoływało to niepokojącą ciekawość. Zawsze miałam ochotę zatrzymać się i powiedzieć: „dzień dobry, czy byłby pan tak miły i opowiedział mi o swoim życiu?” I oczywiście nigdy tego nie zrobiłam. Kultura, społeczeństwo, ściana w głowie.

I nagle okazuje się, że Werner pozwala mi zapomnieć i wcale nie musimy być tacy poprawni politycznie. Możemy śledzić Brunona, kiedy wychodzi z więzienia, żegnany przez swoich równie niezbornych kumpli, od których dostaje w prezencie najmniejszą łódeczkę zrobioną z gazety. Możemy słuchać, kiedy absolutnie zawstydzony, lub zbity z tropu (która to emocja towarzyszy mu niemal przez cały żywot) składa „wielkie węgierskie słowo honoru”, że nie będzie pił więcej piwa, które sprowadza go na złą drogę. Możemy śledzić go w knajpie, w której bez zmrużenia oka łamie owo „wielkie węgierskie słowo honoru”, i wyznaje miłość.

Ale ta nasza możność wcale nie zaspokaja ciekawości. Ona całkiem przewrotnie prowadzi do wzruszenia. Zmusza by stanąć oko w oko z obrazem słabości, bezsilności i niewinności. Skrywanej nieumiejętnie w świecie kultury, społeczeństwa i ściany w głowie. Obnażonym przez Stroszka w przepięknej scenie, w której pokazuje Ewie swoje wnętrze na przykładzie drewnianej figurki.

I nie mogę zgodzić się z autorem książki „Kino, wehikuł magiczny”, który pisze, że „Ameryka w filmie Herzoga to tylko niewola w pętli kredytu (…) i kierat egzystencji. Symbolizuje go w finale (…) nieustanne wygrzebywanie, dziobanie i skubanie, wykonywane w klatkach przez „tańczącą kurę” i inne tresowane zwierzęta dla gawiedzi, gotowej to podziwiać za opłatą”. Według mnie to nie Ameryka jest bohaterką tego dziobania i tańczenia. To każdy z nas i jego wewnętrzny Stroszek. Tańczymy i dziobiemy, ku wątpliwej uciesze gawiedzi.

P.S.
Niech ostatnim gwoździem w głowie stanie się „ciekawostka” wyczytana na Wikipedii:
Werner Herzog wyznał w komentarzu do amerykańskiego wydania DVD, że nikt z członków jego ekipy nie chciał patrzeć na porażane prądem zwierzęta. Dlatego to Herzog sam nakręcił ostatnie ujęcia przedstawiające tańczące kurczaki”

Co do jedzenia? Kurczak. Być może był nawet rażony prądem. Osobiście nie brałam w tym udziału. Kupiłam w sklepie. Kultura.


fot. A. Hamkało

KURCZAK Z CIECIERZYCĄ I JARZYNKA FIRMOWA

SKŁADNIKI:
  • 4 piersi z kurczaka
  • 75g migdałów
  • 200g ciecierzycy moczonej przez noc
  • 4 łyżki masła
  • ½ łyżeczki szafranu
  • 2 spore cebule pokrojone w cienkie plasterki
  • 900 ml wywaru z kurczaka
  • 1 mała laska cynamonu
  • 4 łyżki posiekanej natki pietruszki
  • sok z cytryny
  • sól, świeżo mielony pieprz

WYKONANIE:

Ciecierzycę i migdały gotować ok. 1.5 h. Po ugotowaniu ewentualnie obrać ze skórek. Kurczaka włożyć do garnka, dodać masło, połowę szafranu, sól i sporo pieprzu. Podgrzewać, mieszając, aż masło się roztopi. Dodać cebulę, wywar, ciecierzycę i laskę cynamonu. Dusić ok. 45-60 min. mieszając od czasu do czasu, tak aby odparowała woda i powstał sos. Dodać migdały, resztę szafranu i natkę. Doprawić sokiem z cytryny,

Moja FIRMOWA JARZYNKA to po prostu marchewka pokrojona w słupki i seler naciowy w plasterkach, podsmażony na małej ilości oliwy z oliwek i doprowadzony do odpowiedniej miękko-twardości (najbardziej lubię mocno al dente) dolewaniem stopniowym i odparowywaniem małych ilości wody. Na koniec przyprawiam taką przyprawą, która pasuje do reszty dania.


Aleksandra Hamkało
Portalfilmowy.pl
Zobacz również
Box Office. Dzień Dziecka w kinac
Box Office. Faceci w czerni powracają
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll