Tak się złożyło, że gdy dokumentaliści i animatorzy podczas swojego tradycyjnego, dorocznego spotkania, po raz kolejny jęczeli z bólu i biedy w Krakowskim Centrum Kultury na Rynku, w kinie Kijów trwał pokaz najnowszej polskiej animacji. Zdominowali go ludzie młodzi (Piotr Dumała, który zamykał peleton jest wyjątkiem potwierdzającym regułę).
Gdy "starzy" walczą w pocie czoła o lepsze jutro, "młodzi" po prostu robią filmy, korzystając z programów to ułatwiających (dotacje budżetowe na filmy dyplomowe, debiuty i tzw. filmy drugie). Dzięki nim studia zajmujące się produkcją, mają szansę zapłacić rachunki i dać zajęcie komputerom (które, jak wiadomo, starzeją się szybciej, niż niekochana żona). Jest to sytuacja dość przewrotna. Starsi wywalczyli młodszym możliwość lepszego startu, sami pozostając bez środków na realizacje swoich projektów, ale za to teraz mogą uszczknąć co nieco, jako producenci, albo opiekunowie artystyczni. Twórca "dorosły" musi zarobić na siebie i rodzinę, wiec nie robi ambitnego filmu, tylko za przeproszeniem chałturę, o której wie tylko on i jego Urząd Skarbowy. Młodzi ludzie mają większe parcie na pracę, niż na lodówkę i chętnie zrobią film za przysłowiową bułkę, byle tylko "się działo". Ich honoraria są w budżecie pozycją śladową.
''Drwal'' reż. Paweł Dębski, fot. animateka.si
A imię ich legion. W samej tylko krakowskiej ASP uczy się 100 studentów filmu animowanego (dziennych i zaocznych), głodnych mołojeckiej sławy. Nie mają żadnych kompleksów. Do takiego zagadnienia, jak scenariusz, podchodzą z dużą dezynwolturą, punkty zwrotne i kulminacyjne nie istnieją, albo żyją swoim życiem. Logika narracji, w niektórych projektach, traktowana jest jako burżuazyjny przeżytek. Ilustrację dźwiękową robią koledzy z Akademii Muzycznej (a przynajmniej takie sprawia wrażenie) i przeważnie jest to tzw. muzyka konkretna (w której nic nie jest konkretne, a zwłaszcza linia melodyczna).
Absolutnie, nie chcę wybrzydzać, dobrze, że ktoś jeszcze robi filmy animowane. Ma na nie pomysł i dość determinacji, by go wcielić w życie. Chciałabym tylko, żeby czasami popracował na wstępnym etapie i zamiast filmu 10 minutowego, pięknego, sprawnego warsztatowo, ale totalnie niekomunikatywnego, zrobił film krótszy i mniej bełkotliwy (albo wręcz nudny). Nie bez przyczyny "Drwal" Pawła Dębskiego (prod. Fumi Studio) dostał Srebrnego Smoka. Ten film opowiada klarowną historię i ma plastykę podporządkowaną charakterowi opowieści. Scenariusz, na podstawie którego powstał, ma początek, środek i koniec, a reżyser wie, co chce powiedzieć i jak to zrobić.
Apeluję więc do opiekunów artystycznych i producentów, by nakłonili swoich debiutujących podopiecznych do staranniejszego developmentu. Rezultatem będą nie tylko zapłacone rachunki za prąd, ale i nagrody, które mogą się przełożyć na większy budżet w przyszłości, a co za tym idzie większą wolność.