PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
WYDARZENIA
  5.10.2012
5 października 1962 roku studio Parlophone wydało singla „Love Me Do” nieznanej jeszcze grupy The Beatles. To jedna z dat, uznawanych za debiut Wspaniałej Czwórki z Liverpoolu, która wkrótce miała wstrząsnąć muzycznych światem, odciskając zarazem piętno na całej kulturze masowej. Także na kinie.

Filmowa przygoda Beatlesów zaczęła się w 1963 roku, kiedy zaproponowano im udział w filmie „A Hard Day’s Night”, znanym z polskich ekranów jako „The Beatles”. Telewizyjny scenarzysta Alun Owen zaproponował opowieść o członkach zespołu, którzy okazują się więźniami swojej sławy. Nominowany później do Oscara scenariusz trafił w ręce Richarda Lestera, amerykańskiego reżysera związanego z angielską telewizją, który zaproponował modny wówczas styl cinema verite – czarno-biała taśma, dynamiczny montaż, zdjęcia z ręki. Akcja toczyła się wokół przygotowań do telewizyjnego występu grupy, całość utrzymana była w tonacji farsy. Ale paradokumentalny styl Lestera zadecydował, że dziś "The Beatles" (1964) uznaje się za pierwszy mockument w dziejach kina.



W lutym 1965 roku Beatlesi przystąpili do realizacji swego drugiego filmu, „Help!” (w polskich kinach „Na pomoc!”). Inspirowany „Kaczą zupą” braci Marx opowiadał o niebezpiecznej przygodzie zespołu, którego perkusista, Ringo Starr, został obdarowany rytualnym pierścieniem hinduskiej bogini Kali. Zanim Beatlesi uwolnili się od pogoni oburzonych wyznawców bogini, czekała ich szalona eskapada przez pół świata. Na specjalną uwagę zasługuje bardzo brytyjski dowcip – z jednej strony podkreślający ironiczny dystans członków zespołu do samych siebie, z drugiej zaś nieoszczędząjący nikogo, nawet brytyjskiej królowej. Film był nominowany do nagrody BAFTA za zdjęcia barwne i kostiumy.

Wiosną 1967 roku Paul McCartney wrócił z USA, gdzie głośno było o wyczynie pisarza Kena Keseya („Lot nad kukułczym gniazdem”), który wraz z gronem przyjaciół wyruszył w zaprawioną LSD podróż kolorowym autobusem z Kalifornii do Nowego Jorku dla uczczenia wydania powieści „Czasami wielka chętka”. Idea tak spodobała się członkom zespołu, że we wrześniu 1967 roku zapakowali grono swoich znajomych do autobusu i wyruszyli w podróż bez celu. Jej efektem był telewizyjny film „Magical Mystery Tour” (1967), który BBC pokazała w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia. Choć opatrzone dobrą muzyką, nakręcone bez scenariusza dzieło sugerujące, że wyprawa była w istocie psychodelicznym „tripem”, zostało odsądzone od czci i wiary. John Lennon bronił go, ale jego słowa „Nie był przecież mniej nudny od świątecznego orędzia królowej” nie brzmiały przekonująco.

Kadr z filmu "Żółta łódź podwodna", fot. www.yellowsubmarine.com

Podpisany z United Artists kontrakt filmowy obligował Beatlesów do nakręcenia trzech filmów, ale rezygnujący z publicznych występów zespół nie był skory również do pokazywania się na ekranie. Zażegnaniem prawnego konfliktu okazała się realizacja animacji „Yellow Submarine” (1968, w polskich kinach "Żółta łódź podwodna") Kanadyjczyka George’a Dunninga. To dopiero była odlotowa „podróż” – inspirowana piosenkami z albumu „Stg. Pepper’s Lonely Hearts Club Band” opowieść o idyllicznej Pepperlandii, którą trzeba ratować przed atakiem błękitnej brzydoty, stała się kasowym przebojem, a zarazem świadectwem końca przemijającej epoki hipisowskiej. Sami Beatlesi wystąpili w finale, śpiewając przebój „All Together Now”. Film chwalili zarówno krytycy, jak i członkowie zespołu, żałując przy tym, że nagranie dialogów pozostawili aktorom.

Oficjalną filmografię The Beatles zamyka dokument „Let It Be”, nakręcony w styczniu 1969 roku przez Michaela Lindsaya-Hogga. Jest to zapis prac nad nowym materiałem muzycznym, zwieńczony koncertem zaimprowizowanym na dachu studia Apple Records. W zamyśle miała to być zapowiedź powrotu Beatlesów na trasy koncertowe (pierwotny tytuł „Get Back”), ale zanim film ukończono, zespół zdążył się rozpaść. W efekcie decyzję o wprowadzeniu filmu „Let It Be” (1970) na ekrany (i skompilowaniu albumu pod tym samym tytułem) podjąć miał arbitralnie John Lennon. Mimo Oscara za piosenki, żaden z muzyków nie wspomina dobrze dzieła, na którym cieniem położył się kres wspólnej działalności.

Wiele nagranych wówczas piosenek stało się początkiem indywidualnej działalności członków grupy. Każdy z nich na własną rękę próbował też kariery filmowej. John Lennon jako aktor (m.in. w filmie „Jak wygrałem wojnę” Richarda Lestera), Paul McCartney jako kompozytor (piosenka do filmu "Żyj i pozwól umrzeć" z serii o przygodach Jamesa Bonda), również Ringo Starr został aktorem (m.in. „Lisztomania” Kena Russella). Osobny filmowy rozdział zapisał George Harrison – jako producent, w którego dorobku znalazły się filmy Monty Pythona oraz kultowe dzieła „Bandyci czasu”, "Mona Lisa" czy „Withnail i ja”.


Konrad J. Zarębski
portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  5.10.2012
Zobacz również
Gwiazda Tygodnia: Luke Kirby
"Skyfall" Adele już w sieci
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll