PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Na tym etapie festiwalu w widzu zaczyna nieśmiało kiełkować myśl, że twórcy i programerzy Off Plus Camery mają nadprzyrodzone moce. Jak inaczej wytłumaczyć to, że jak dotąd wszystkie spotkania z twórcami, nawet te, które nie zapowiadały się spektakularnie, okazywały się fascynującymi podróżami wgłąb (poza)filmowej materii?

Porozsiewane po mniej lub bardziej popularnych sekcjach filmy nie zawsze są doskonałe, ale nie bywają nudne, żadne, przezroczyste. Inspirują, zachęcają do myślenia, zachwycają. Pokazują też, że kino niezależne, wbrew temu co wciąż myślą niektórzy, nie oznacza skleconych naprędce niechlujnych i wizualnie szorstkich obrazów. Wisienką na torcie jest tegoroczny konkurs, który właśnie minął półmetek. Jak dotąd to najprawdziwszy majstersztyk, a pierwsze i drugie filmy (tylko takie są akceptowane prze Festiwal) reżyserów z całego świata utrzymują niekiedy wyższy poziom niż produkcje doświadczonych „wyjadaczy”.



Wtorek był dniem objawień. Dzięki Joshua Marstonowi („Maria łaski pełna”) okazało się, że można kręcić doskonałe filmy o kulturze innych krajów, w lokalnym języku, z lokalnymi aktorami. Klątwa Angeliny Jolie (której „In the land of blood and honey” o konflikcie na Bałkanach jest na poziomie refleksji opery mydlanej) została odczarowana! „Przebaczenie krwi”, które polscy widzowie będą mogli zobaczyć w kinach już od 27 kwietnia, to pozornie monotonna historia o spotkaniu nowoczesności i tradycji. Akcja rozgrywa się współcześnie w niewielkiej albańskiej wiosce. Na tle bezkresnych pół poprzecinanych sylwetkami wyposażonych w anteny satelitarne domów rozgrywa się klasycznie skonstruowany obyczajowy dramat doprawiony nutką thrillera. Nik i Rudina to nastolatkowie, prowadzący absolutnie przeciętne życie. Ich codzienność zmienia się nieodwołalnie, gdy należącą  od pokoleń do ich rodziny ziemię dziedziczy złośliwy Sokol, który zabrania im ją przekraczać. W wyniku niespodziewanego starcia ojciec i wujek bohaterów zabijają sąsiada. Wuj trafia do więzienia, a choć ojcu udaje się zbiec, jego rodzina pada ofiarą konsekwencji “prawa krwi”. Ta lokalna tradycja oznacza, że męscy potomkowie rodu winowajców muszą zniknąć z życia publicznego, aby ich rodzina znalazła się w podobnym położeniu co ofiary, które straciły bliską osobę. Aby zapewnić rodzinie przetrwanie, Rudina musi więc rzucić szkołę i zająć się interesem nieobecnego ojca. Marston, który po seansie spotkał się z widzami, roztoczył fascynujący obraz prac nad filmem. Reżyser, który specjalnie na potrzeby produkcji nauczył się tamtejszego języka, opowiadał o skomplikowanym procesie castingu i obsadzania naturszczyków. Tłumaczył także, skąd wziął się pomysł na film. Gdy usłyszał o „prawie krwi” funkcjonującym wciąż w Albanii, zafascynował go niezwykły dysonans pomiędzy starym a nowym. Marston mówił: „rodziny padają ofiarą archaicznego prawa krwi, zamykane są w domu, a jednocześnie robią wszystko, na co pozwala nowoczesność – oglądają mecze, grają w gry i smsują. Wydało mi się to niesamowite”.


"Avalon", fot. materiały organizatorów

Drugim konkursowym filmem który mocno namieszał w głowach widowni, był szwedzki "Avalon" Axela Petersena. Podobnie jak austriacki filmowiec Ulrich Seidl, Petersen śmiało łączy konwencję dokumentalna i fabularną, nie ujawniając łączących je szwów. Bywa przy tym brutalny wobec swoich bohaterów, których nie chroni i nie niańczy. Pokazuje ich takimi, jacy są – a czasami są okropni. Głównym bohaterem filmu jest Janne, facet po sześćdziesiątce, który opuściwszy więzienne mury chce wrócić do swojej codzienności, wypełnionej przyjemnościami, drogimi gadżetami i brakiem zobowiązań. Dlatego angażuje się w prace przy otwarciu nowego, ekskluzywnego klubu w miejscowości Båstad. Dla Szwedów film Petersena ma na pewno o wiele więcej „smaczków”, ale i dla całkowicie niezorientowanego w tamtejszych realiach  widza "Avalon" pozostaje niezwykłym doświadczeniem. Film bywa nieprzyjemny, czasami niemal dusi widza, ale kiedy zapalają się światła  rozumiemy, że to małe arcydzieło. "Avalon" naświetla też zasadniczą różnicę w polskiej i skandynawskiej mentalności. Reżyser głównymi bohaterami czyni ludzi po sześćdziesiątce, którzy w polskim kinie jeździliby zapewne na wózku, mieli raka albo schizofrenię, a na pewno byliby nieatrakcyjni. Tu są pełnymi życia, atrakcyjnymi i kokieteryjnymi hedonistami, którzy nigdy nie dorośli; zawsze chcą się bawić, flirtować ze światem, mają zewnętrzne ośrodki dowartościowania. Są też rozpuszczeni i całkowicie pozbawieni jakiegokolwiek moralnego kręgosłupa. "Avalon" opowiada właśnie o procesie jego wtórnego wytwarzania, o opóźnionym dorastaniu, ale powodzenie tej misji zdaje się być z góry skazane na porażkę. Oprócz fascynującego portretu bohaterów i wycinka szwedzkiej rzeczywistości, film przyciąga uwagę dzięki niezwykłej warstwie realizacyjnej i swojej epizodycznej konstrukcji. Petersen mówił ze sceny, że gromadzące się w fabule znaki zapytania oddają stan płynności i przypadkowości codziennego życia: „Przyjechałem tu pięć godzin temu i już spotkałem około dwudziestu osób, z których może jedną zobaczę ponownie”. Uzasadniał oniryczny, surrealny charakter filmu mówiąc, że on sam nie zawsze jest pewien czy żyje w rzeczywistości czy w fikcji. „Te dwa światy się zacierają, tak, jak w moim filmie” – tłumaczył.

We wtorek nie zabrakło także spektakularnych wydarzeń spoza głównego konkursu. W wypełnionej po brzegi kinowej salce klubu Alchemia po projekcji „Pól śmierci” z widownią spotkał się niezwykle sympatyczny Roland Joffe. Wcześniej Mitja Okorn, reżyser i autor m.in. „Listów do M.” dzielił się swoimi doświadczeniami i spostrzeżeniami z zasłuchanymi festiwalowiczami.


Anna Tatarska
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  20.06.2012
Zobacz również
Filmy Bavo Defurne'a już na dvd
"Facet do dziecka" - nowa komedia z Jonah Hillem
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll