PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
To była jedna z najgorętszych dyskusji na Netia Off Plus Camera. W ramach sekcji Pro Industry na panelu pod tytułem „Nie taki straszny inwestor… Udane przykłady współpracy z inwestorem prywatnym” spotkali się producenci filmów fabularnych: Anna Waśniewska-Gill (TVN), Radosław Drabik (Gigant Films) i Maciej Rzączyński (East Studio).
Czy warto mieć inwestora prywatnego i co musimy mu oddać, żeby go mieć – zadała na wstępie pytanie moderująca dyskusję dyrektor KIPA Alicja Grawon-Jaksik. - Do inwestorów trzeba docierać w bardzo konsekwentny sposób. Trzeba ich zachęcić, by poświęcili swój czas na nas i nasz projekt – mówił Maciej Rzączyński, który obecnie produkuje film Leszka Dawida „Broad Peak”. Budżet tego filmu wynosi blisko 10 mln, a prawie połowa z tego to środki niepubliczne, w dużej części pozyskane od inwestorów - zazwyczaj nasi potencjalni inwestorzy nie zajmują się filmem. Musimy wiedzieć, czy szukamy partnera pod kątem inwestycyjnym, wyłącznie biznesowym czy też kogoś, dla kogo nasz film, jego temat i scenariusz będzie po prostu ważny. Często te dwa faktory łączą się. Inwestor chce spojrzeć w oczy i widzieć, że jestem oddany projektowi i w należyty sposób zadbam o jego bezpieczeństwo.

W przedstawianym inwestorowi projekcie kluczowa jest struktura finansowania i przysłowiowy excel, z którego jednoznacznie będzie wynikało, po osiągnięciu jakiej widowni osiągniemy break-even. Termin ten oznacza moment, w którym film „wychodzi na zero” a inwestorzy i partnerzy otrzymają zwrot wkładów. Jak zauważyła Alicja Grawon-Jaksik, możemy oszacować break-even, gdy wiemy m.in. w jakiej wysokości są marże, minimum gwarantowane dystrybutora, koszty P&A, które odlicza się od przychodów z kina. Rzączyński podkreślił, że szukanie inwestora to trudny proces. Firma East Studio powstała osiem lat temu, a prace nad „Broad Peak” trwają od pięciu.

Anna Waśniewska, Radosław Drabik, Maciej Rzączyński, fot. SFP


Producent „Planety Singli” Radosław Drabik zwrócił uwagę, że najczęściej spotykaną w Polsce sytuacją jest tak zwane „złapanie” inwestora, co według niego nie jest zabiegiem biznesowym i zaplanowanym, „łapanie” kojarzy mu się raczej z czymś wstydliwym. Przeważnie producenci roztaczają kolorowe wizje i zachęcają prestiżem, który może dać udział w produkcji filmowej. Trudniej przychodzi im pokazanie w czytelny sposób ścieżki, tego, o jakich zarobkach  w jaki sposób i w jakim czasie wypłacanych) mówimy oraz o ryzyku towarzyszącym całemu procesowi. Najgorszą rzeczą jest jednak to, że najczęściej inwestor traktowany jest bardziej jako mecenas. Nie działa to dobrze w szerokim rozumieniu, bo przeważnie inwestorzy, którzy sparzyli się na jednym filmie, już nigdy więcej nie chcą mieć z branżą filmową do czynienia.

Każde pieniądze to duża odpowiedzialność. Obecnie powstają jednocześnie druga i trzecia część „Planety Singli”. I tak jak pierwsza część i inne filmy Gigant Films, powstają one w 100 proc. ze środków prywatnych. - W Gigant Films finansuję filmy używając środków własnych, pieniędzy inwestorskich, MG (minimum gwarantowane) dystrybutora oraz pożyczek. Największą kwotę stanowią pożyczki (od prywatnych inwestorów - przyp. red.), są one najbardziej ryzykowną formą zdobywania pieniędzy, ale też najtańszą: kosztują 8-10 proc. rocznie. Pieniądze inwestorskie nie ważą dużo i jeśli na aktualnym etapie działalności pojawiają się to czuję się w obowiązku zarobić dla inwestorów minimum 25 proc. rocznie. Niewielką, ale ważną częścią przychodów są też wpływy z product placement (lokowania produktów) – około 5-8 proc. - mówi Drabik.

- Pierwsza "Planeta Singli" jako debiut producencki była z założenia znacznie bardziej ryzykownym przedsięwzięciem niż aktualna seria projektów. Teraz już nie musimy udowadniać, że potrafimy zrobić i sprzedać film. Cele zostały osiągnięte z nadwyżką, film odniósł sukces frekwencyjny w Polsce i  dobrze sprzedał się także za granicą – dodaje Drabik.

Drabik podkreśla, że miał świadomość, że pierwszy film będzie drogi. - Inwestowaliśmy w debiut i wejście na rynek, film pod każdym względem miał emanować jakością. W związku z tym pieniędzy inwestorskich było znacznie więcej, niż zakładałem. Jeszcze podczas pre-produkcji, kiedy budżet pęczniał, byłem zmuszony do sprzedawania swoich udziałów. Sukces filmu pozwolił mi jednak na ich odkupienie i przystąpienie do kolejnej fali produkcji z posiadaniem większości udziałów w spółce.


"Planeta singli", fot. Hubert Komerski

Obecnie Gigant Films jest w trakcie post-produkcji  komedii „Juliusz”. To kolejny producencki koncept Drabik-Chaciński, który tym razem był tworzony wspólnie z czołowymi polskimi stand-up’erami i jest także debiutem reżyserskim Alka Pietrzaka. „Juliusz” jest w całości finansowany z kapitału spółki. -Choć film mógł spokojnie ubiegać się o dotacje z PISF chciałem i chcę kontynuować strategię finansowania tylko prywatnego, chcemy ćwiczyć mięśnie nieużywane na rynku. To dla mnie dużo bardziej sexy gra. W ciągu dwóch lat wydam na nasze trzy główne produkcje i część ich promocji prawie 20 mln złotych. Podczas naszych prac oczywiście ciągnie nas także do bardziej autorskich produkcji, ale zaspokajamy te pragnienia, inwestując niewielkie kwoty jako koproducent. Dodatkowo w tym roku będzie można zobaczyć sfinansowany przez Gigant Film w całości krótki metraż Damiana Kocura „1410” - mówi producent.

Nieco inną perspektywę przedstawiła Anna Waśniewska, szef zespołu ds. filmów fabularnych TVN.  TVN występuje w produkcji filmowej w dwóch rolach – producenta (ostatnio m.in. „Listów do M.” , „Podatku od miłości”) jak i koproducenta (m.in. wspomniane tutaj „Broad Peak” i "Planeta Singli" oraz wchodząca do kin w listopadzie „Miłość jest wszystkim”). Producentka zwróciła uwagę gości na wagę promocji filmu już od etapu projektowania filmu. - TVN jest nadawcą, więc częścią tej roli jest emisja filmu. To, co dla naszych partnerów jest ważne, to promocja, jaką zapewniamy. Od razu zaznaczę, że nie ma jednej promocji, każdy film wymaga dobrania odpowiedniego rodzaju w zależności od gatunku i tematu. Przy każdej naszej produkcji kluczowa jest rola dystrybutora i warunki, jakie z nim ustalimy. Spójna wizja i koncepcja. To ważne nie tylko dla nas, ale dla koproducentów i inwestorów – podkreśla Anna Waśniewska. - Ale na początku procesu jest zawsze scenariusz. Następnie patrzymy, kto reżyseruje i kto produkuje. W przypadku „Sztuki kochania”, która jest drugim filmem Marii Sadowskiej, ważne znaczenie miały również: dobra współpraca i doświadczenie producenta Watchout Studio. Z kolei „Broad Peak” ma fantastyczny scenariusz i bardzo dobry temat. Nazwisko Leszka Dawida obniża poziom ryzyka inwestycji w bardziej ambitne kino. Jednakże najważniejsza jest jakość projektu, dobór odpowiedniej obsady.

Produkcje takie, jak "Listy do M." czy ”Podatek od miłości” z założenia są przeznaczone dla szerokiej grupy odbiorców. - Ale nawet w takiej sytuacji staramy się ożywiać gatunek, na przykład szukać nowych aktorów czy dokonywać nieoczywistych wyborów: Aleksandra Domańska w głównej roli czy Grzegorz Damięcki jako amant w filmie o miłości, wprowadzać nowe wątki do kolejnych części "Listów...", szukać humoru i odzwierciedlać w filmie współczesne dylematy z przymrużeniem oka - staramy się, żeby te filmy były po prostu dobre – dodaje Waśniewska. - Jesteśmy stacją o takiej renomie, że chcemy współpracować z firmami o dobrej reputacji. To prawda, że, patrzymy na strukturę budżetu, natomiast o skuteczności producenta świadczy to, jak sprawnie i odpowiednio do rodzaju projektu zorganizował finansowanie.

Alicja Grawon-Jaksik, Anna Waśniewska, Radosław Drabik, fot. SFP

Goście panelu wielokrotnie podkreślali, jak ważna dla pozyskania inwestorów jest faza przygotowania projektu. - development projektu filmowego musi mieć charakter nie tylko artystyczny, ale biznesowy. Im projekt jest lepiej przygotowany, tym partnerzy patrzą na nas życzliwiej. Wydaje mi się, że to ważny czas w polskim kinie, inwestorzy są coraz bardziej zainteresowani współpracą przy projektach filmowych, dobrze więc, że pojawiają się producenci, którzy potrafią przekonać ich do siebie, do projektu i prowadzić produkcję transparentnie w oparciu o jasne biznesowe reguły, którzy potrafią mówić językiem biznesu – uważa Maciej Rzączyński. – niezwykle ważne w przypadku pracy z inwestorami jest zbudowanie partnerskiej współpracy. Staramy się, aby inwestorzy wiedzieli, co się na bieżąco dzieje w projekcie, co się wkrótce ma wydarzyć, aby mieli jasność co do modelu biznesowego, struktury finansowania i wszystkich etapów prac nad filmem.

Często prywatni inwestorzy nie znają się na filmie, nie mają doświadczenia w branży, zwraca uwagę Rzączyński. Dlatego trzeba im jak najlepiej wytłumaczyć kulisy produkcji filmowej.

Dla Radosława Drabika kluczowe na etapie developmentu jest oszacowanie ryzyka biznesowego, możliwości zwrotu i poziomów zarobku na filmie. Firmę prowadzi wspólnie z Michałem Chacińskim. Założył ją kilka lat temu, kiedy Chaciński zakończył pracę przy festiwalu w Gdyni, a on sam przy Nowych Horyzontach. Uprawiają, jak sami to określają, kino producenckie. - Wymyślamy i dopracowujemy koncept, potem szukamy scenarzystów (sami się też w nich wcielamy), a następnie wybieramy reżysera. Myśląc o naszym debiucie, najpierw sprawdziłem, jakie gatunki najlepiej sprzedawały się w ciągu ostatnich 10 latach - wyjaśnia. - Były to oczywiście komedie i komedie romantyczne. Każdy z tych gatunków, jeśli jest zrealizowany na przynajmniej dobrym poziomie przyciągał średnio do kin około miliona widzów. Chcąc wyprodukować film, który nazywamy „jakościową rozrywką”, oszacowałem, że aby odzyskać zainwestowane pieniądze, do kin musi pójść 1 mln 250 tysięcy widzów. Uprzedziłem inwestorów, że jest to nasz „punkt zero” (break-even point) i jeśli nie osiągniemy takiej widowni to dołożymy do projektu, ale zdecydowanie nie chcemy robić „taniego” filmu. Wiedziałem, że musimy zainwestować w scenariusz, prace trwały blisko dwa lata. Od samego początku myśleliśmy o uniwersalnym charakterze filmu, tak aby można było walczyć o sprzedaż scenariusza do remake’ów na świecie. Tylko w Polsce film przyciągnął blisko 2 mln widzów, dodatkowo w 2017 roku sprzedaliśmy opcje scenariuszowe producentowi z Hollywood.

I dodaje: Film jest biznesem bardzo wysokiego ryzyka. Produkując „Juliusza”, który do kin trafi w połowie września 2018 roku, zdecydowałem się na wyższy budżet, niż pierwotnie zakładałem. W trakcie rozwoju projektu nasza wiara w ten tytuł rosła i uznałem, że mogę sobie pozwolić na większe ryzyko. Dodatkowo całą produkcję udało się umieścić blisko kolejnych części „Planety Singli”, co pozwoliło mi na lepsze negocjacje z dostawcami usług, sprzętu i post-produkcją.

Warto zauważyć, że producent niezwykle świadomie planuje „życie” swoich filmów. Ten plan jest częścią pierwotnego konceptu producenckiego. Przyznaje, że analizuje udane przykłady dystrybucji i promocji. Podczas planowania „Juliusza” – szczególnie interesowały go filmy, które poszły „powyżej oczekiwań”, jak „Jesteś Bogiem” czy "Moje córki krowy". "Planeta Singli" nie bez przypadku miała premierę w Walentynki, a widzowie mogli dostać to co obiecywano, bo początek filmu to właśnie Walentynki, a kręgosłupem fabuły są internetowe randki. Kolejna część ma wejść na ekrany w listopadzie 2018 i promowana będzie w świątecznej oprawie. Trzy miesiące później „Planeta Singli 3” znowu będzie „sprzedawana” jako idealny film na Walentynki.

Film trzeba wprowadzić na ekrany w idealnym momencie, tak samo ważna jest historia jak i promocja, ale, jak podkreśla Drabik, zawsze na początku drogi musi być genialna idea i czysta wizja, po co w ogóle zaczynamy projekt.

Pytani o problemy, z jakimi stykają się, konstruując finansowanie filmu, producenci wskazywali m.in. brak pełnych systemów ubezpieczeń produkcji. Podkreślali także, że poszukiwanie inwestora opiera się na sieci prywatnych kontaktów i poleceń, nie ma komfortu przyjścia „z ulicy”. Bardzo wątpliwe jest, aby zajęci biznesmeni mieli ochotę zapoznać się z anonimowym dla nich projektem.

Anna Waśniewska radzi młodym producentom, aby na samym początku drogi spróbowali swych sił w programie „30 minut” prowadzonym przez Studio Munka SFP. Producenci, którzy realizują krótkie filmy reżyserów debiutantów często muszą poszukać dodatkowych środków, czy finansowych czy aportu, by spełnić wizję reżysera. Bywa, że kosztorys filmu wykracza poza granice ustalone przez Studio na produkcję „trzydziestki” wtedy producent wykonawczy ma szansę wykazać się inwencją. To dobry pomysł, by zorientować się, czy pasuje nam tego typu aktywność, dobry wstęp do produkcji pełnych metraży.

  Temat zwrotności nakładów na film, środków prywatnych i inwestorów zewnętrznych poruszany jest niezmiernie rzadko. Trudno więc dziwić się, że spotkanie się przeciągnęło, a uczestnicy zarzucili gości panelu mnóstwem pytań. Nie na wszystkie jednak z góry można znaleźć odpowiedź. - Film to nie jest fabryka gwoździ, nie wszystko da się przewidzieć – skonkludowała Anna Waśniewska. - Nawet komercyjni inwestorzy nie są tylko osobami, które jedynie chcą zarobić. Inaczej wybraliby łatwiejszą drogę zarobku, niż inwestycja w film– z natury obarczona sporym ryzykiem. Często to ludzie, nie tylko z pieniędzmi, ale z misją, którą chcą realizować poprzez wspieranie uważnie wybranych projektów filmowych.

Spotkania z cyklu Off Camera odbywały się w Krakowie w dniach 30 kwietnia - 2 maja 2018. 

Anna Wróblewska
artykuł redakcyjny
Ostatnia aktualizacja:  12.04.2019
Zobacz również
Ostatnie dni naboru na warsztaty scenariuszowe organizowane przez Festiwal NNW
71. MFF w Cannes: Światowa premiera „Fugi” Agnieszki Smoczyńskiej
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll