Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Tematem wiodącym nowego numeru „Magazynu Filmowego” jest jubileusz gdyńskiego festiwalu. Oto fragment artykułu Anny Wróblewskiej „Z widokiem na morze”.
Każda historia ma swój początek. Ta ma ich nawet kilka. Według jednych, Festiwal narodził się w Łagowie. W tym malowniczym miejscu powstał bowiem pierwszy festiwal polskich filmów fabularnych. - W Łagowie pływało się na łódkach, piekło barana i dyskutowało o tym, jak mogłoby wyglądać polskie kino, gdyby nie tłamsiła go polityka kulturalna partii – mówi Jacek Fuksiewicz. - Piękne miejsce, do którego jeździło się, by obejrzeć filmy, spotkać z kolegami, pogadać. Na tym festiwalu paradowało się w majtkach oraz klapkach (…). Już wtedy wiedzieliśmy, że centralny, narodowy festiwal musi mieć zupełnie inny charakter – wspomina Janusz Zaorski.
Kazimierz Kutz uważa, że powstanie narodowego festiwalu filmowego jest ściśle związane z historią polskiej kinematografii lat 60. i 70. Sukces, najpierw szkoły polskiej, a następnie dynamiczny rozwój rodzimego kina pociągnęły za sobą naturalną chęć konfrontacji tych osiągnięć. - Nie chcieliśmy się konfrontować sami ze sobą, ani nawet z krytykami, chcieliśmy naszą twórczość prezentować autentycznej widowni, bo jej głos miał dla nas znaczenie. Chcieliśmy nie tyle festiwalu wielkoświatowego, co rzetelnego przeglądu aktualnej polskiej twórczości filmowej i konfrontacji naszego dorobku z widzami – dodawał Jerzy Kawalerowicz, który sprawował wówczas – strategiczną dla tego przedsięwzięcia – funkcję prezesa Stowarzyszenia Filmowców Polskich.
Wówczas bowiem, na organizację festiwalu filmowego, musiała wyrazić zgodę władza, przez dłuższy czas niechętna pomysłowi. - Było to dowodem, że pod rządami komunistycznymi może się rozwijać kinematografia na miarę światową – zauważa Krzysztof Zanussi. Jednakże ta wymuszona „życzliwość” musiała mieć potem swoją cenę.
To jedna geneza Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych. Ale jest i druga, trójmiejska, ściśle wywodząca się z ducha DKF-owskiego. Dokładnie w tym samym czasie, kiedy opalający się na pomoście w Łagowie filmowcy kombinowali, jak tu zbudować narodowy festiwal filmowy, Lucjan Bokiniec, szef słynnego gdańskiego klubu Żak oraz jego znakomity zespół animatorów i filmoznawców organizowali kolejne przeglądy polskich filmów, przyciągając coraz szerszą i coraz bardziej wyedukowaną widownię. To właśnie w gdańskim Żaku narodził się pomysł zorganizowania konkursu polskich filmów fabularnych i zmierzenia się z opinią publiczności, która chciała rozmawiać coraz więcej i coraz częściej. - Festiwal polskiego kina powstał z marzenia, aby pokazać, sobie samym i "światu", że nasze kino nadal jest ważne, choć od czasu polskiej szkoły filmowej minęły lata i niekoniecznie były to lata pełne sukcesów ekranowych. A Trójmiasto, ze swoją ruchliwością, ogromną liczbą turystów, dużą liczbą kin, świetnie się do tego nadawało – pisze Maria Malatyńska. Podkreśla jednocześnie, jak istotna była dla tych pierwszych edycji atmosfera studenckości, luzu, entuzjazmu, i jak sprawnie Lucjan Bokiniec umiał ten akademicki luz wykorzystać.
Co ciekawe – i czego z pewnością nasi młodsi czytelnicy nie wiedzą – pierwszy festiwal organizowany był przede wszystkim w Sopocie. W gdańskim kinie Leningrad odbywały się tylko niektóre wydarzenia festiwalowe. Już rok później jednak – głównie z powodu mizerii noclegowej – FPFF przeniósł się do Gdańska, do budynku Naczelnej Organizacji Technicznej, a goście zamieszkali w porządniejszych hotelach, m.in. w słynnym Heweliuszu.
Dom Technika pozostał siedzibą Festiwalu do 1986 roku. Miał on swoje liczne wady, przede wszystkim generował problemy natury technicznej. Stałym punktem narzekań była jakość dźwięku i odtwarzania kopii filmowych. Niemniej jednak filmowcy szybko się do Gdańska przyzwyczaili, a gdy w 1987 roku zapadła decyzja o przeniesieniu imprezy do Gdyni, większość środowiska była temu pomysłowi zdecydowanie przeciwna.
Kazimierz Kutz uważa, że powstanie narodowego festiwalu filmowego jest ściśle związane z historią polskiej kinematografii lat 60. i 70. Sukces, najpierw szkoły polskiej, a następnie dynamiczny rozwój rodzimego kina pociągnęły za sobą naturalną chęć konfrontacji tych osiągnięć. - Nie chcieliśmy się konfrontować sami ze sobą, ani nawet z krytykami, chcieliśmy naszą twórczość prezentować autentycznej widowni, bo jej głos miał dla nas znaczenie. Chcieliśmy nie tyle festiwalu wielkoświatowego, co rzetelnego przeglądu aktualnej polskiej twórczości filmowej i konfrontacji naszego dorobku z widzami – dodawał Jerzy Kawalerowicz, który sprawował wówczas – strategiczną dla tego przedsięwzięcia – funkcję prezesa Stowarzyszenia Filmowców Polskich.
Wówczas bowiem, na organizację festiwalu filmowego, musiała wyrazić zgodę władza, przez dłuższy czas niechętna pomysłowi. - Było to dowodem, że pod rządami komunistycznymi może się rozwijać kinematografia na miarę światową – zauważa Krzysztof Zanussi. Jednakże ta wymuszona „życzliwość” musiała mieć potem swoją cenę.
To jedna geneza Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych. Ale jest i druga, trójmiejska, ściśle wywodząca się z ducha DKF-owskiego. Dokładnie w tym samym czasie, kiedy opalający się na pomoście w Łagowie filmowcy kombinowali, jak tu zbudować narodowy festiwal filmowy, Lucjan Bokiniec, szef słynnego gdańskiego klubu Żak oraz jego znakomity zespół animatorów i filmoznawców organizowali kolejne przeglądy polskich filmów, przyciągając coraz szerszą i coraz bardziej wyedukowaną widownię. To właśnie w gdańskim Żaku narodził się pomysł zorganizowania konkursu polskich filmów fabularnych i zmierzenia się z opinią publiczności, która chciała rozmawiać coraz więcej i coraz częściej. - Festiwal polskiego kina powstał z marzenia, aby pokazać, sobie samym i "światu", że nasze kino nadal jest ważne, choć od czasu polskiej szkoły filmowej minęły lata i niekoniecznie były to lata pełne sukcesów ekranowych. A Trójmiasto, ze swoją ruchliwością, ogromną liczbą turystów, dużą liczbą kin, świetnie się do tego nadawało – pisze Maria Malatyńska. Podkreśla jednocześnie, jak istotna była dla tych pierwszych edycji atmosfera studenckości, luzu, entuzjazmu, i jak sprawnie Lucjan Bokiniec umiał ten akademicki luz wykorzystać.
Co ciekawe – i czego z pewnością nasi młodsi czytelnicy nie wiedzą – pierwszy festiwal organizowany był przede wszystkim w Sopocie. W gdańskim kinie Leningrad odbywały się tylko niektóre wydarzenia festiwalowe. Już rok później jednak – głównie z powodu mizerii noclegowej – FPFF przeniósł się do Gdańska, do budynku Naczelnej Organizacji Technicznej, a goście zamieszkali w porządniejszych hotelach, m.in. w słynnym Heweliuszu.
Dom Technika pozostał siedzibą Festiwalu do 1986 roku. Miał on swoje liczne wady, przede wszystkim generował problemy natury technicznej. Stałym punktem narzekań była jakość dźwięku i odtwarzania kopii filmowych. Niemniej jednak filmowcy szybko się do Gdańska przyzwyczaili, a gdy w 1987 roku zapadła decyzja o przeniesieniu imprezy do Gdyni, większość środowiska była temu pomysłowi zdecydowanie przeciwna.
Anna Wróblewska
Magazyn Filmowy SFP, 49/2015
Ostatnia aktualizacja: 3.09.2015
fot. Bartłomiej Tretkowski
[wideo] Każdy nosi w sobie jakiś mur
Jubileusz „Nocy i dni” w TVP Seriale
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024