PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
BAZA WIEDZY
ORGANIZACJE
Wspominając Jerzego Kawalerowicza, nie sposób pominąć jego społecznego zaangażowania w sprawy środowiska filmowego. Wpisał się niezwykle zasłużenie w historię Stowarzyszenia Filmowców Polskich, pełniąc funkcję pierwszego prezesa organizacji.
Jerzy Kawalerowicz był pierwszym przewodniczącym Stowarzyszenia Filmowców Polskich (początkowo w nomenklaturze SFP był „przewodniczący”, a od 1974, po zmianie statutu, wprowadzono zmianę na „prezesa” – przyp. red.). Podczas wyboru członków Zarządu Głównego przez uczestników Zjazdu Konstytucyjnego 30 maja 1966 roku nie uzyskał najwięcej głosów. Więcej otrzymali Tadeusz Konwicki i Stanisław Różewicz. Jednak sam Zarząd (taka była wtedy formuła wybierania kierownictwa) wybrał na swojego przewodniczącego właśnie Jerzego Kawalerowicza, który pełnił tę funkcję, zawsze w drodze wyborów, aż do 1978, kiedy to prezesem został wybrany Andrzej Wajda.



Kawalerowicz przewodził zatem pracom Prezydium, Zarządu Głównego i całej organizacji podczas tworzenia SFP w skomplikowanych strukturach PRL. Stowarzyszenie zostało bowiem powołane jako część Związku Zawodowego Pracowników Kultury i Sztuki, który z kolei był oczywiście uzależniony od PZPR i jej rozmaitych organów, egzekutyw i komitetów. Istotną rolę w tym systemie stanowiły Rady Zakładowe. Funkcjonował także Naczelny Zarząd Kinematografii, Komitet ds. Radia i Telewizji, Zespoły Filmowe i – oczywiście – Ministerstwo Kultury.  Na każdym Walnym Zjeździe SFP prezes Kawalerowicz informował o hierarchii ważności w państwie, witając gości zgromadzenia. Najpierw przedstawiciele KC PZPR, a dopiero po nich ministrowie. Np. 24 maja 1970 tak rozpoczął obrady: „Proszę Kolegów, otwierając nasz Walny Zjazd – drugi w historii naszego środowiska, przede wszystkim chciałbym serdecznie powitać w naszym imieniu przybyłych gości. Witam serdecznie…” i tu następuje lista:
„Kierownik Wydziału Kultury Komitetu Centralnego – tow. Wincenty Kraśko
Minister Kultury i Sztuki – Lucjan Motyka
Wiceminister Kultury i Sztuki – Czesław Wiśniewski (odpowiedzialny m.in. za kinematografię)
Sekretarz Centralnej Rady Związków Zawodowych – Wiesław Adamski
Przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Kultury i Sztuki – Mariusz Dmochowski
Przedstawiciele Komitetu Warszawskiego i Komitetu Dzielnicowego PZPR
Przedstawiciele Egzekutyw Partyjnych Stołecznej Rady Narodowej, bratnich związków twórczych, przedstawiciele prasy, radia i telewizji
Przedstawiciele wytwórni i instytucji filmowych
Przedstawiciele Naczelnego Zarządu Kinematografii
Przewodniczący SPATiF – Gustaw Holoubek”.
Stenogram odnotował „(oklaski)” po każdym z nazwisk czy po grupie witanych osób.

Podobnie w grudniu 1983 roku, gdy Jerzy Kawalerowicz otwierał trudne obrady Walnego Zjazdu SFP (po okresie zawieszenia działalności w związku ze stanem wojennym) jako Prezes Honorowy, Zjazdu określanego jako rodzinny, każdy wymieniony przez niego gość, przedstawiany wedle niezmienionej hierarchii, witany był oklaskami. Grzecznościowymi, bo przy zapowiedzi wystąpienia ustępującego Andrzeja Wajdy, w stenogramie widnieje „/huczne oklaski/”.


Były to też czasy ścisłych kategorii zawodowych, a członkiem/członkinią SFP mogły być tylko osoby o ugruntowanej, także formalnie, renomie zawodowej. Większość twórców filmowych MUSIAŁA być na etatach, bo to były czasy obowiązku pracy. Stawki wynagrodzeń były ustalane na poziomie ministerstwa, czy raczej KC PZPR, także inne świadczenia w rodzaju przestojowych, stypendiów, rent itp. Emerytury były nie tylko świadczeniem, ale także formą represji zarówno w kwestii wysokości, jak i terminu odesłania na emeryturę. W tych wszystkich bardzo przyziemnych i codziennych sprawach Jerzy Kawalerowicz doskonale się orientował. Niejednokrotnie interweniował w trudnych przypadkach konkretnych osób, ale także parł do sprawiedliwych regulacji systemowych. To wszystko jest udokumentowane w protokołach i stenogramach z posiedzeń Prezydium i Zarządu Głównego SFP. Także to, jakich wysiłków i zmagań wymagało pozyskanie siedziby, stworzenie marki Stowarzyszenia, pozyskanie zaufania w środowisku i posłuchu u władz. Zawsze szczegółowo sprawozdawał przed Zarządem Głównym swoje i Prezydium działania, jasno komunikując, że te działania lub ich efekty podlegają krytyce, ale przede wszystkim wspólnemu namysłowi.

Wróćmy jednak do Zjazdu w 1970 roku. Pierwsze cztery lata działalności Stowarzyszenia prezes Kawalerowicz podsumował wyjątkowo długim przemówieniem. Na te lata przypadł bowiem burzliwy – w różnych wymiarach – rok 1968 i związane z nim ataki na polską kinematografię i na środowisko filmowców. Postanowiłam wybrać właśnie to przemówienie (dokładny cytat ze stenogramu), bo chyba w pełni oddaje miłość, troskę i odpowiedzialność Kawalerowicza. Zdolność do dyplomacji w imię miłości do filmu, do filmowców, do sztuki:

„Proszę Kolegów, kiedy patrzę na tę salę, na której zgromadziliśmy się, ażeby odbyć ten nasz II Walny Zjazd, nieodparcie nasuwa mi się wspomnienie naszego pierwszego zjazdu konstytucyjnego, który odbył się 4 lata temu, z końcem maja 1966 roku. Było nas wtedy na sali obrad 170 osób, kiedy zakładaliśmy nasze Stowarzyszenie i kiedy z nadzieją, że dokonujemy czegoś bardzo ważnego, uchwalaliśmy statut naszego Stowarzyszenia. Dzisiaj reprezentujemy 545-osobową organizację, która objęła całe nasze środowisko […]. Sztuka, którą uprawiamy, jest trudna i skomplikowana przez cały układ zależności artystycznych, politycznych, ekonomicznych, jak również przez swoją złożoność i kolektywność tworzenia, efemeryczność i krótkotrwałość. Film dzisiaj to nie jest film sprzed 10 czy 15 laty i ani atrakcyjność, ani problemy z tamtych lat, ani forma, już dzisiaj nie wystarczają. Jak powiedziałem, film jest twórczością wielowarstwową i złożoną, i przez tę swoją złożoność, atakowanie go z każdej pozycji i w każdym okresie jest bardzo łatwe. Dlatego narażony jest bardziej aniżeli inne gałęzie sztuki na oceny często mniej sprawiedliwe – zarówno jeżeli idzie o ocenę samych filmów, jak i ocenę całego środowiska.

I gdyby nie istniało to coś, co łączy ludzi związanych z filmem – ich pasja i zaangażowanie – to chyba filmy powstawałyby jeszcze trudniej. Tę pasję w żargonie filmowym nazwano »bakcylem filmowym«, może nie najszczęśliwiej, ale bardzo prawdziwie. Jest to określenie pozytywne i negatywne zarazem, ale wystarczy zobaczyć, jak pracuje grupa na planie, jak wszyscy jednocześnie kochają się i nienawidzą, jak z poświęceniem pracują i kochają swoją pracę, żeby zrozumieć, że ten „bakcyl” można nazwać »zaangażowaniem«. Specyfiką filmu jest to, że powstaje w kolektywie i tak jak w grupie zdjęciowej – w jej klimacie powstaje film, tak samo wszystkie nasze filmy i cała nasza twórczość rodzi się w klimacie i atmosferze naszego środowiska.

Wszyscy żyjemy sprawami wszystkich, nawet jeżeli się do tego nie przyznajemy lub udajemy, że nas to nie obchodzi. I jeżeli nawet nie interesują nas sprawy innych, to takie stanowisko stwarza również klimat i atmosferę obojętności, które swoje ciemne piętno odciska na policzku filmu i żadna charakteryzacja ukryć tego nie może.

Proszę Kolegów, robiąc na wstępie to zastrzeżenie, że łatwiej mi mówić jako reżyserowi, zdaję sobie jednocześnie sprawę z tego, że nie mogę uwolnić się od tych 4 lat doświadczeń i przemyśleń, które zebrałem, sprawując to niełatwe, choć zaszczytne, stanowisko przewodniczącego Stowarzyszenia Filmowców Polskich. Nie ustosunkowuję się ani do spraw formalnych, ani do spraw związanych z taką czy inną strukturą Stowarzyszenia, ani do spraw związanych z nową strukturą Zespołów, ponieważ – wydaje mi się, że jakkolwiek są one ważne – dużo ważniejszą sprawą jest określenie naszego istnienia i naszej twórczości w dialogu z czasem, w którym żyjemy, określenie naszej postawy w stosunku do polityki Partii i Rządu, jak również określenie naszego stosunku do ocen, jakie otrzymujemy, do tego, jak oceniana jest nasza twórczość i nasze środowisko. Nigdy wystarczająco nie mówiliśmy o tym i nie mówimy, zawsze mówią to o nas, za nas lub bez nas.

Dlatego, wydaje mi się, ten nasz Zjazd jest miejscem, gdzie możemy o sprawach istotnych dla naszego środowiska i naszej twórczości mówić poważnie z pełną odpowiedzialnością polityczną twórców socjalistycznych. […]

Powiedziałem, że minione 4 lata były dla każdego z nas osobno i dla wszystkich nas razem niełatwym okresem. Ale we wszystkich sytuacjach i momentach tego okresu, był jeden czynnik utrzymujący nas w równowadze. Był jeden czynnik, który przez wszystkie trudności, nieporozumienia i konflikty, prowadził nas jak busola. Była to po prostu nasza twórczość, to znaczy fakt, że my – twórcy, filmowcy – bez tworzenia, bez produkowania filmów, nie istniejemy i istnieć nie możemy. Konieczność tworzenia była dla nas nie tylko istotnym drogowskazem, lecz była generalnym i zasadniczym słownikiem porozumiewania się ze wszystkimi, nawet tymi, którzy nas nie rozumieli. Mówiąc ostrzej i konkretniej – w chwilach najcięższych, w chwilach koncentrycznego obstrzału naszej prasy i krytyki, który rozpętał się po wypadkach marcowych, w której to akcji prowadzonej przecież w świadomości szerokich kół społecznych, a więc w sposób niesłychanie społecznie i ideowo doniosły, kiedy to słyszeliśmy pod adresem nas – twórców i pod adresem naszej twórczości wiele uwag i zdań słusznych, ale jeszcze więcej tych, które nie miały nic wspólnego z prawdą i obiektywizmem, w tych dniach jedynym indykatorem pozwalającym na odróżnienie słusznej krytyki od napaści, poważnych zarzutów i oskarżeń od obelg i krzywdzących insynuacji – była odpowiedź na pytanie, z jakiej pozycji się nas krytykuje i działa, czy z pozycji mającej na celu rozwój i rozkwit polskiej współczesnej kinematografii, czy też z pozycji koniunkturalnego rozrabiactwa i zdobycia taniego poklasku w akcji, którą nie wszyscy dobrze zrozumieli. […]

… w atmosferze wszystko ogarniającej krytyki, nie mogliśmy znaleźć jako Stowarzyszenie, to jest jako wybrana reprezentacja środowiska, posłuchu i uznania dla naszych sądów i przekonań, ani u władz, ani w środowisku własnym. Sytuacja odmieniła się zasadniczo od momentu, kiedy kierownictwo kinematografii objął będący tu na sali Wiceminister Wiśniewski i kiedy to poszczególne posunięcia i decyzje mogły być w jakiejś mierze konsultowane z nami i dyskutowane. Byłbym nieszczery w stosunku do Was, Koledzy i w stosunku do naszego Kierownictwa, gdybym nie stwierdził, iż stało się bardzo źle, że cały szereg podstawowych decyzji powzięto jeszcze przed przyjściem do nas Towarzysza Wiśniewskiego, z którym znaleźliśmy, my twórcy, wspólny język w tym znaczeniu, że nawet przy bardzo często powtarzającej się różnicy zdań i zdarzających się kontrowersjach – jesteśmy pewni, że mówimy o tym samym, że to samo mamy na względzie i ta sama troska nami powoduje, troska o rozwój polskiego filmu, szczera chęć zrobienia wszystkiego, żeby to, co dla nas jest najistotniejsze – polski współczesny film – rozwijał się twórczo i zdobywał jak największy krajowy i zagraniczny prestiż”. […]

100-lecie urodzin Jerzego Kawalerowicza niemal pokrywa się czasowo z 55-leciem istnienia SFP. Z perspektywy czasu jeszcze bardziej docenia się, jak fundamentalne dla Stowarzyszenia było zaangażowanie pierwszego prezesa w początkach działalności organizacji.

 


Ewa Borguńska
"Magazyn Filmowy" 126, 2022
  16.08.2023
Kwietniowe spotkanie w Serocku (II). Spotkać się w pół drogi
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll