Po superprodukcji z Jamesem Franco, Rachel Weisz, Milą Kunis i Michelle Williams można było więcej oczekiwać. Film niejednokrotnie porównywany z „Alicją w krainie czarów” Tima Burtona, pod względem frekwencyjnym nie może się równać z tamtym hitem Disneya. Film z 2010 roku z Johnny Deppem obejrzało na starcie aż 240 tysięcy widzów. "Oz: Wielki i Potężny" sprzedaje się jednak znakomicie w Stanach Zjednoczonych, gdzie w ubiegły, premierowy weekend przyniósł wpływy rzędu 79 milionów dolarów stając się za oceanem pierwszym spektakularnym przebojem tego roku.
Kadr z filmu "Oz: Wielki i Potężny", fot. Disney.
Pojawienie się nowej dużej premiery mimo nieco rozczarowującego rezultatu, poprawiło jednak frekwencję. Do kin przyszło łącznie 406,857 widzów. Widownia w marcu tego roku utrzymuje się mniej więcej na takim poziomie jak rok temu, gdzie również zawodziły lansowane na duże przeboje filmy. Warto zauważyć, że kolejne tytuły za „Ozem Wielkim i Potężnym” dzieli już przepaść.
Na drugą pozycję, niespodzianka, awansowała komedia romantyczna "Daję nam rok". Brytyjska produkcja zanotowała 8 procentowy wzrost widowni i tym razem na film przyszło 34,890 widzów. Łączna frekwencja po 10 dniach to już 90 tysięcy osób.
Trzecie miejsce na podium zajął ubiegłotygodniowy lider, dramat "Syberiada polska". Film Janusza Zaorskiego tym razem zobaczyło 31,890 widzów. Dzięki niewielkiemu wsparciu wycieczek szkolnych i w miarę niskim spadkom widowni, film z Adamem Woronowiczem zdołał już zgromadzić 241 tysięcy osób.
Na czwartym miejscu zadebiutowała druga premiera tego tygodnia, komedia "nieletni / pełnoletni". Film obejrzało na starcie 30,195 osób i dzięki temu, że jest wyświetlany w stosunkowo niewielkiej liczbie kopii (72), zebrał drugą w tym tygodniu (po „Ozie”) najwyższą średnią widzów na kopię – 419.
Na piąte miejsce spadł największy, jak dotychczas, przebój tego sezonu, "Drogówka" Wojtka Smarzowskiego. Film zobaczyło jeszcze 25,691 osób, a w sumie, po 6-tygodniowej dystrybucji kinowej ma już na koncie 929 tysięcy widzów.
Dopiero na szóstym miejscu zadebiutował dramat Marii Sadowskiej "Dzień kobiet" z Katarzyną Kwiatkowską w roli głównej. Na starcie obejrzało go jedynie 22,069 widzów. Słabiej, niż „Nieulotne” Jacka Borcucha (27 tysięcy widzów), czy "Być jak Kazimierz Deyna" Anny Wieczur-Bluszcz (24 tysiące widzów; w ten weekend – 19,945 tysięcy). Na niekorzyść „Dnia kobiet” przemawia jeszcze fakt, że spośród polskich produkcji, film Sadowskiej wyświetlany jest w ogromnej liczbie kopii – 140, co powoduje, że średnia widzów na jeden ekran to jedynie – 158 osób.
Największy animowany przebój tego roku, "Zambezia", znalazł się na siódmym miejscu. Film obejrzało jeszcze 21,027 osób. W sumie produkcja dla najmłodszych może się szczycić 523 tysiącami sprzedanych biletów.
Komedia Patryka Vegi „Last minute” już się powoli żegna z czołówką zestawienia. Tym razem film przyciągnął 19,851 osób. W sumie, przeciętny rezultat – 135 tysięcy widzów.
Swój plan zdecydowanie jednak wykonał oscarowy komediodramat „Poradnik pozytywnego myślenia”. W ten weekend film obejrzało jeszcze 18,681 osób, a w sumie – 362 tysiące widzów.
Do „dziesiątki” nie dostały się dwie pozostałe premiery tego tygodnia. Komedię z Gerardem Butlerem "Trener bardzo osobisty" obejrzało na 54 kopiach 15,471 widzów. Jeszcze słabszy wynik uzyskała inna komedia "Mama i ja" z Sethem Rogenem i Barbrą Streisand – na 55 kopiach jedynie 9,389 widzów.
Premiery od najbliższego piątku: produkcja fantasy „Jack pogromca olbrzymów”; kryminał z Russellem Crowe i Markiem Wahlbergiem – „Władza”; film biograficzny „Baczyński” z Mateuszem Kościukiewiczem w roli tytułowej; dramat Thomasa Vinterberga „Polowanie”; „Miłość” Sławomira Fabickiego z Marcinem Dorocińskim; dokument Marcina Koszałki „Będziesz legendą, człowieku”; amerykańska komedia „Złodziej tożsamości”; rosyjski dramat „Żyła sobie baba”; film biograficzny „Violeta poszła do nieba”; brazylijski dramat „Sąsiedzkie dźwięki”.