PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
WYDARZENIA
  13.02.2013
Choć Konkurs Główny zbliża się do półmetka, wciąż brakuje w nim tytułów, które zdecydowanie olśniłyby berlińską publiczność. Jak dotąd na mocne prowadzenie wysunęła się „Gloria” Sebastiana Lelio, której od wczoraj w czołówce najlepiej przyjętych obrazów towarzyszy rumuński „Child’s Pose”. Jakie szanse w tym zestawieniu ma „Camille Claudel, 1915”, najnowszy film Brunona Dumonta?

Cesare Zavattini mówił, że w kinie można odtworzyć obraz społeczeństwa, wywodząc całą historię ze sceny, w której zwykły człowiek kupuje na ulicy buty. Podobną zasadą zdaje się rządzić nowe kino rumuńskie, w którym realistyczne przywiązanie do tego, co niepozorne i codzienne jest kluczowe dla porządkowania ekranowej rzeczywistości. Pretekstem do opowiedzenia historii zawsze jest tu przypadkowa sytuacja, uruchamiająca ciąg przemian zachodzących w bohaterach.


Kadr z filmu „Child’s Pose”. Fot. Berlinale

Tak samo jest w wypadku „Child’s Pose” Calina Petera Netzera (znanego dotąd polskiej publiczności z „Medalu honorowego”). Rumuński autor podobnie jak Lelio główną postacią historii uczynił kobietę w średnim wieku. Jednak w przeciwieństwie do Glorii, drapieżna Cornelia wydaje się panować nad swoim życiem – należy do wyższych sfer, ma stabilną sytuację materialną i kochającego (choć lekko zdominowanego) małżonka u boku. Misternie budowane poczucie szczęścia pewnego dnia gwałtownie się jednak załamuje, obnażając, jak kruche były podstawy dobrego samopoczucia bohaterki. Tragiczny wypadek spowodowany przez syna, z którym od dłuższego czasu się jej nie układa, uruchamia reakcję obronną – broniąc swojego dziecka, kobieta staje zarazem w obronie samej siebie, choć czuje, jak wiele win ma na sumieniu. Opowieść o Cornelii wydaje się czytelną i brutalnie zarysowaną metaforę rumuńskiego społeczeństwa – podzielonego i nie do końca zdolnego do rozliczenia się z własnych grzechów.


Kadr z filmu „Parde". Fot. Berlinale

Innym ważnym tytułem Konkursu Głównego, jaki przyniosły kolejne dni, był nowy film Jafara Panahiego, nakręcony wspólnie z jego stałym scenarzystą, Kambuzim Partovim. „Pardé”. Irański mistrz kina przebywający w areszcie domowym zrealizował obraz bardzo podobny w wymowie do wcześniejszego „To nie jest film” (2011). Zamknięty w czterech ścianach Panahi snuje paradokumentalną opowieść o swoim zniewoleniu, tworząc manifest artysty osaczonego przez system i próbującego mówić własnym językiem w ramach jego porządku.

W podobnym położeniu, choć rzecz ma miejsce sto lat wcześniej, znalazła się Camille Claudel. Dramatyczna historia genialnej rzeźbiarki i kochanki Auguste’a Rodina, która po porzuceniu przez partnera zapadła na chorobę psychiczną i spędziła większość swego życia w zakładach zamkniętych, od lat fascynuje filmowców. Po obrazie Brunona Nuyttena z 1988 roku, w którym główną rolę zagrała Isabelle Jadani, przyszedł czas na wizję jednego z najbardziej dociekliwych filozofów współczesnego kina, Brunona Dumonta. Chociaż na ekranie pada więcej słów niż w innych jego dziełach, „Camille Claudel, 1915” przypomina surowe dzieła Carla Theodora Dreyera. Z fascynującą twarzą Juliette Binoche fotografowaną w dużych zbliżeniach na tle surowych wnętrz klasztoru w Montfavet.


Kadr z filmu „Panaceum". Fot. Monolith

Współczesna powszechność zaburzeń psychicznych i dynamiczny rozwój rynku farmaceutycznego to z kolei punkt wyjścia nowego filmu Stevena Soderbergha. Bohaterką "Panaceum" (jak przetłumaczono na polski tytuł „Side Effects”) jest młoda, cierpiąca na depresję kobieta, której mąż właśnie wyszedł z więzienia. Temat cienkiej granicy między zdrowiem a szaleństwem stwarza wiele możliwości także dla kina gatunkowego. Szans, których Soderbergh nie wykorzystuje: daleko tu do niepokojów, jakie wywoływał chociażby Martin Scorsese w „Wyspie tajemnic”.

O tym, czy któryś z wymienionych filmów przypadł do gustu berlińskiemu jury, dowiemy się w sobotę, 16 lutego.



Magdalena Bartczak, Ewa Szponar
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  13.02.2013
Zobacz również
Ekstraklasa TV już wkrótce?
"Hobbit" w Polsce - gratka dla kolekcjonerów
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll