Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Od dziś możemy go oglądać w „Supermarkecie” Macieja Żaka, ale największy sukces filmowy przyniosła mu drugoplanowa rola w „Sztuczkach” Andrzeja Jakimowskiego.
O takich jak on mówi się: mistrz drugiego planu i filmowego epizodu. Potwierdzają to, zazwyczaj charakterystyczne, role, w jakie z powodzeniem wciela się już od ponad dwudziestu lat. Najbardziej znaną i uznaną, zarówno wśród widzów jak i twórców filmowych, była wykreowana przez niego postać ojca Stefka i Elki w „Sztuczkach”, klimatycznym i zarazem kameralnym obrazie, który pięć lat temu wyreżyserował Andrzej Jakimowski. Ten występ przyniósł mu dwie – do tej pory jedyne – nagrody filmowe: Orła oraz Złotą Kaczkę przyznawaną przez miesięcznik „Film”. Obie w kategorii na najlepszego aktora drugoplanowego.
Tomasz Sapryk w "Sztuczkach". Fot. Kino Świat.
Tomasz Sapryk to typowy reprezentant pokolenia przełomu zwanego też pokoleniem 89’, czyli ludzi którzy zaczynali swoje zawodowe kariery (nie tylko artystyczne) zaraz po upadku PRL-u. Stołeczną PWST ukończył w 1990 roku. I od razu zadebiutował, jakżeby inaczej, drugoplanową rolą Tybalta w spektaklu „Romeo i Julia” Williama Szekspira w reżyserii Andrzeja Wajdy. W tym samym roku po raz pierwszy zaznaczył również swoją obecność w polskim kinie. Pojawił się epizodycznie w "Mów mi Rockefeller" Waldemara Szarka. Obie kreacje – w sensie faktycznym i symbolicznym – określiły jego status aktora drugoplanowego. Potwierdziły to jego kolejne role m. in. Anioła Stróża we "Wszyscy jesteśmy Chrystusami" Marka Koterskiego, sierżanta Stysia w „Weselu” Wojciecha Smarzowskiego czy też sanitariusza Billa w „Rysiu” Stanisława Tyma.
Tomasz Sapryk jako Michał Warecki w "Supermarkecie". Fot. ITI Cinema.
- Nasza kinematografia powinna zmierzać ku temu, aby filmy były jednocześnie oglądane oraz ambitne. Myślę, że idzie jednak ku dobremu. Pokazała to ostatnio chociażby Dorota Kędzierzawska. Dla mnie z kolei reżyserem, który potrafi przyciągnąć publiczność, robiąc jednocześnie rzecz na poziomie i dla szerokiego odbiorcy, jest Wojtek Smarzowski – tak w jednym z wywiadów wypowiadał się o polskiej X Muzie. Trzykrotnie w swoich projektach filmowych obsadzał go Krzysztof Zanussi. Najpierw w roli złodzieja węgla w filmie „Życie za życie. Maksymilian Kolbe”. Potem Sapryk zagrał u niego laryngologa w filmie „Dusza śpiewa” (z cyklu telewizyjnych „Opowieści weekendowych”), wreszcie lekarza Konstantego w „Sercu na dłoni”. Stołeczny aktor, jeszcze do niedawna związany z teatrem Syrena, wcielił się też m. in. w postać terapeuty Adama w „Ki” Leszka Dawida, a od dziś możemy go oglądać w drugoplanowej roli Michała Wareckiego w „Supermarkecie” Macieja Żaka.
Odrębny rozdział w karierze Tomasza Sapryka stanowią występy w serialach telewizyjnych (m. in. „Bulionerzy”, „Fala zbrodni”, „Faceci do wzięcia”, „Ja, Malinowski”, „Licencja na wychowanie”, „Na dobre i na złe”, „Ranczo”, „Tygrysy Europy”, „Wiedźmy”). Nie ze wszystkich był jednak zadowolony. - Nie widziałem tego serialu w telewizji, byłem wtedy na wakacjach. Poprosiłem producenta, aby udostępnił mi płytę, ponieważ jak zobaczyłem komentarze w internecie, to aż mnie głowa rozbolała. Obejrzałem to i doszedłem do wniosków, że słusznie nie pozostawiono na tym suchej nitki. Było to źle zrobione, źle oświetlone, niedbale zmontowane, brzydka muzyka. Byłem tym bardzo zasmucony, ponieważ zawsze kiedy wchodzę w jakiś projekt, bardzo w niego ufam i siódme poty wylewam. Orałem od rana do nocy i jest mi tym bardziej przykro, że ta praca na nic się zdała – wspominał ze smutkiem o "Dylematu 5” (nieudana kontynuacja kultowego serialu lat 80. „Alternatywy 4”), w którym zagrał Jana Pokornego, dyrektora wspólnoty mieszkaniowej. Podkładał też głos w filmach parodiował Krystynę Jandę, Dodę i posłankę Nelli Rokitę w programie Szymona Majewskiego w TVN. Wystąpił również w jednym odcinku serialu reklamowego „Piąty stadion”, promującego markę Tyskie przy okazji Euro 2012.
Jego żoną jest aktorka Alicja Sapryk.
O takich jak on mówi się: mistrz drugiego planu i filmowego epizodu. Potwierdzają to, zazwyczaj charakterystyczne, role, w jakie z powodzeniem wciela się już od ponad dwudziestu lat. Najbardziej znaną i uznaną, zarówno wśród widzów jak i twórców filmowych, była wykreowana przez niego postać ojca Stefka i Elki w „Sztuczkach”, klimatycznym i zarazem kameralnym obrazie, który pięć lat temu wyreżyserował Andrzej Jakimowski. Ten występ przyniósł mu dwie – do tej pory jedyne – nagrody filmowe: Orła oraz Złotą Kaczkę przyznawaną przez miesięcznik „Film”. Obie w kategorii na najlepszego aktora drugoplanowego.
Tomasz Sapryk w "Sztuczkach". Fot. Kino Świat.
Tomasz Sapryk to typowy reprezentant pokolenia przełomu zwanego też pokoleniem 89’, czyli ludzi którzy zaczynali swoje zawodowe kariery (nie tylko artystyczne) zaraz po upadku PRL-u. Stołeczną PWST ukończył w 1990 roku. I od razu zadebiutował, jakżeby inaczej, drugoplanową rolą Tybalta w spektaklu „Romeo i Julia” Williama Szekspira w reżyserii Andrzeja Wajdy. W tym samym roku po raz pierwszy zaznaczył również swoją obecność w polskim kinie. Pojawił się epizodycznie w "Mów mi Rockefeller" Waldemara Szarka. Obie kreacje – w sensie faktycznym i symbolicznym – określiły jego status aktora drugoplanowego. Potwierdziły to jego kolejne role m. in. Anioła Stróża we "Wszyscy jesteśmy Chrystusami" Marka Koterskiego, sierżanta Stysia w „Weselu” Wojciecha Smarzowskiego czy też sanitariusza Billa w „Rysiu” Stanisława Tyma.
Tomasz Sapryk jako Michał Warecki w "Supermarkecie". Fot. ITI Cinema.
- Nasza kinematografia powinna zmierzać ku temu, aby filmy były jednocześnie oglądane oraz ambitne. Myślę, że idzie jednak ku dobremu. Pokazała to ostatnio chociażby Dorota Kędzierzawska. Dla mnie z kolei reżyserem, który potrafi przyciągnąć publiczność, robiąc jednocześnie rzecz na poziomie i dla szerokiego odbiorcy, jest Wojtek Smarzowski – tak w jednym z wywiadów wypowiadał się o polskiej X Muzie. Trzykrotnie w swoich projektach filmowych obsadzał go Krzysztof Zanussi. Najpierw w roli złodzieja węgla w filmie „Życie za życie. Maksymilian Kolbe”. Potem Sapryk zagrał u niego laryngologa w filmie „Dusza śpiewa” (z cyklu telewizyjnych „Opowieści weekendowych”), wreszcie lekarza Konstantego w „Sercu na dłoni”. Stołeczny aktor, jeszcze do niedawna związany z teatrem Syrena, wcielił się też m. in. w postać terapeuty Adama w „Ki” Leszka Dawida, a od dziś możemy go oglądać w drugoplanowej roli Michała Wareckiego w „Supermarkecie” Macieja Żaka.
Odrębny rozdział w karierze Tomasza Sapryka stanowią występy w serialach telewizyjnych (m. in. „Bulionerzy”, „Fala zbrodni”, „Faceci do wzięcia”, „Ja, Malinowski”, „Licencja na wychowanie”, „Na dobre i na złe”, „Ranczo”, „Tygrysy Europy”, „Wiedźmy”). Nie ze wszystkich był jednak zadowolony. - Nie widziałem tego serialu w telewizji, byłem wtedy na wakacjach. Poprosiłem producenta, aby udostępnił mi płytę, ponieważ jak zobaczyłem komentarze w internecie, to aż mnie głowa rozbolała. Obejrzałem to i doszedłem do wniosków, że słusznie nie pozostawiono na tym suchej nitki. Było to źle zrobione, źle oświetlone, niedbale zmontowane, brzydka muzyka. Byłem tym bardzo zasmucony, ponieważ zawsze kiedy wchodzę w jakiś projekt, bardzo w niego ufam i siódme poty wylewam. Orałem od rana do nocy i jest mi tym bardziej przykro, że ta praca na nic się zdała – wspominał ze smutkiem o "Dylematu 5” (nieudana kontynuacja kultowego serialu lat 80. „Alternatywy 4”), w którym zagrał Jana Pokornego, dyrektora wspólnoty mieszkaniowej. Podkładał też głos w filmach parodiował Krystynę Jandę, Dodę i posłankę Nelli Rokitę w programie Szymona Majewskiego w TVN. Wystąpił również w jednym odcinku serialu reklamowego „Piąty stadion”, promującego markę Tyskie przy okazji Euro 2012.
Jego żoną jest aktorka Alicja Sapryk.
Marcin Zawiśliński
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja: 28.12.2012
Paul Thomas Anderson adaptuje Pynchona
O Regionalnych Funduszach Filmowych w 2012 roku
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024