Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Pozornie zwykła amerykańska rodzina. David to człowiek sukcesu, dla którego najważniejsza jest praca. Sprzedaje ludziom namiastkę amerykańskiego snu, z którego oni się budzą, a on dzięki nim może go realizować. Bogaci się ich marzeniami – sprzedaje lub wynajmuje apartamenty i wielkie posiadłości. Jackie to piękna pani domu, która zajmuje się dziećmi; jej obecny sposób na życie to kwestia wyboru - miała wcześniej perspektywę realizowania się w sferze informatyki (stażowała w IBM), ale poświęciła się rozbudowaniu rodziny.
Rodzina daje zarabiać uboższym – zatrudnia do opieki nad gromadką dzieci Filipinkę, która z kolei wysyła pieniądze swoim własnym potomkom. I tak ich świat idealnie się kręci, choć nie wszystko jest piękne od samego początku. On ma dzieci z poprzedniego małżeństwa, ona ściąga pod wspólny dach bratanicę, która żyła w patologicznych warunkach. Jednak małżeństwo trwa od dwudziestu lat i wygląda na szczęśliwe.
"Królowa Wersalu", fot. WFF
Sielanka trwa… Aż przychodzi kryzys światowy, szczególnie odczuwalny w branży Davida – w nieruchomościach. Jego firma musi zacząć zwalniać pracowników. Rodzina powinna zacząć ograniczać wydatki, z czym Jackie nie może sobie poradzić. Wymarzony dom musi zostać wystawiony na sprzedaż. Napięcia wewnątrz rodziny rosną. Awantura może wybuchnąć nawet o niezgaszenie światła i niezamknięcie domu przed wyjściem. Jedna z córek zaczyna uważać, że dla ojca matka (tudzież rodzina) jest jedynie trofeum. Sam David przyznaje, że nie może polegać na małżonce – traktując ją (z racji na różnicę wieku – 30 lat) bardziej jako kolejne dziecko niż jako partnerkę. Mąż dokonuje zwolnień grupowych w swojej firmie. Zadłuża się, uzależniony jest od inwestorów i kredytów.
Kamera wkracza w życie prawdziwej rodziny, tak jak w znanych programach rozrywkowych. A jednak film przedstawia poważniejsze problemy niż te znane z telewizji - na konkretnej rodzinie analizuje działanie kryzysu odczuwalnego przez całą Amerykę, a pośrednio i przez cały świat. Reżyserka, Lauren Greenfield nie mogła spodziewać się w trakcie kręcenia zdjęć, jeszcze w 2008 roku, ani samego kryzysu, ani tego, że dotknie on szczególnie silnie branżę nieruchomości – temat spadł jej więc (ale nie bohaterom) niemalże z nieba.
Czy jednak rodzina Davida i Jackie jest tak do końca zwykła i czy kryzys dotyka ją tak samo jak innych? Otóż nie do końca, David ma na nazwisko Siegel i jest twórcą imperium Westgate, Jackie to Miss Kalliforni z lat 90. - są jedną z najbogatszych par USA. Ich (sprzedawany co prawda) dom jest największym domem mieszkalnym na świecie, zbudowanym na wzór Wersalu i mającym osiem i pół tysiąca metrów kwadratowych. Z ich perspektywy kryzys wygląda nieco osobliwie. Rodzina nie może pozwolić sobie na jazdę limuzyną, bo to „wysyła złe sygnały w trudnych czasach”, tak samo Jackie nie dostanie szofera do wynajmowanego w innym mieście samochodu, a dzieci pytają lecąc pierwszy raz klasą ekonomiczną: „Mamo, co ci ludzie robią w naszym samolocie?". Jackie jest skłonna do poświęceń i życia w domu… za 300 tysięcy dolarów – co jest dużym wyrzeczeniem porównując z poprzednim za 75 milionów.
Co jest największą ironią filmu to fakt, że David i Jackie przeżywają kryzys rynku nieruchomości sami jednocześnie będąc jego największymi beneficjentami. Jakież Schadenfreude, gdy milionerka solidaryzuje się z ubogimi mówiąc „rząd przeszedł na stronę banków i zostawił nas zwykłych ludzi samym sobie”. W „Królowej Wersalu” reżyserka zbliża się jednak do swoich bohaterów. Wychodzi od oceny krytycznej, piętnującej ich próżność, ale kończy na portrecie zaskakująco szczerym, w którym to ludzie odarci są z masek; w momencie kryzysu wychodzą na jaw ich najgorsze cechy. Znajomi i przyjaciele Davida opuszczają go, gdy powodzi mu się coraz gorzej.
Film budzi na pewno poczucie ambiwalencji. Z jednej strony trudno współczuć ludziom, którzy – jak zasugerował fan marksizmu-leninizmu w otwartej dyskusji z reżyserką – zbudowali swoje bogactwo na wyzysku uboższych i naiwnych, swoją chciwością do kryzysu się przyczynili. Z drugiej strony – oglądając odwrotność kariery od zera do milionera i dostrzegając żywych ludzi zdających sobie sprawę z własnych błędów można sytuację Siegelów częściowo zrozumieć, choć może nie do tego stopnia, by wysyłać im za ocean zapomogę.
Rodzina daje zarabiać uboższym – zatrudnia do opieki nad gromadką dzieci Filipinkę, która z kolei wysyła pieniądze swoim własnym potomkom. I tak ich świat idealnie się kręci, choć nie wszystko jest piękne od samego początku. On ma dzieci z poprzedniego małżeństwa, ona ściąga pod wspólny dach bratanicę, która żyła w patologicznych warunkach. Jednak małżeństwo trwa od dwudziestu lat i wygląda na szczęśliwe.
"Królowa Wersalu", fot. WFF
Sielanka trwa… Aż przychodzi kryzys światowy, szczególnie odczuwalny w branży Davida – w nieruchomościach. Jego firma musi zacząć zwalniać pracowników. Rodzina powinna zacząć ograniczać wydatki, z czym Jackie nie może sobie poradzić. Wymarzony dom musi zostać wystawiony na sprzedaż. Napięcia wewnątrz rodziny rosną. Awantura może wybuchnąć nawet o niezgaszenie światła i niezamknięcie domu przed wyjściem. Jedna z córek zaczyna uważać, że dla ojca matka (tudzież rodzina) jest jedynie trofeum. Sam David przyznaje, że nie może polegać na małżonce – traktując ją (z racji na różnicę wieku – 30 lat) bardziej jako kolejne dziecko niż jako partnerkę. Mąż dokonuje zwolnień grupowych w swojej firmie. Zadłuża się, uzależniony jest od inwestorów i kredytów.
Kamera wkracza w życie prawdziwej rodziny, tak jak w znanych programach rozrywkowych. A jednak film przedstawia poważniejsze problemy niż te znane z telewizji - na konkretnej rodzinie analizuje działanie kryzysu odczuwalnego przez całą Amerykę, a pośrednio i przez cały świat. Reżyserka, Lauren Greenfield nie mogła spodziewać się w trakcie kręcenia zdjęć, jeszcze w 2008 roku, ani samego kryzysu, ani tego, że dotknie on szczególnie silnie branżę nieruchomości – temat spadł jej więc (ale nie bohaterom) niemalże z nieba.
Czy jednak rodzina Davida i Jackie jest tak do końca zwykła i czy kryzys dotyka ją tak samo jak innych? Otóż nie do końca, David ma na nazwisko Siegel i jest twórcą imperium Westgate, Jackie to Miss Kalliforni z lat 90. - są jedną z najbogatszych par USA. Ich (sprzedawany co prawda) dom jest największym domem mieszkalnym na świecie, zbudowanym na wzór Wersalu i mającym osiem i pół tysiąca metrów kwadratowych. Z ich perspektywy kryzys wygląda nieco osobliwie. Rodzina nie może pozwolić sobie na jazdę limuzyną, bo to „wysyła złe sygnały w trudnych czasach”, tak samo Jackie nie dostanie szofera do wynajmowanego w innym mieście samochodu, a dzieci pytają lecąc pierwszy raz klasą ekonomiczną: „Mamo, co ci ludzie robią w naszym samolocie?". Jackie jest skłonna do poświęceń i życia w domu… za 300 tysięcy dolarów – co jest dużym wyrzeczeniem porównując z poprzednim za 75 milionów.
Co jest największą ironią filmu to fakt, że David i Jackie przeżywają kryzys rynku nieruchomości sami jednocześnie będąc jego największymi beneficjentami. Jakież Schadenfreude, gdy milionerka solidaryzuje się z ubogimi mówiąc „rząd przeszedł na stronę banków i zostawił nas zwykłych ludzi samym sobie”. W „Królowej Wersalu” reżyserka zbliża się jednak do swoich bohaterów. Wychodzi od oceny krytycznej, piętnującej ich próżność, ale kończy na portrecie zaskakująco szczerym, w którym to ludzie odarci są z masek; w momencie kryzysu wychodzą na jaw ich najgorsze cechy. Znajomi i przyjaciele Davida opuszczają go, gdy powodzi mu się coraz gorzej.
Film budzi na pewno poczucie ambiwalencji. Z jednej strony trudno współczuć ludziom, którzy – jak zasugerował fan marksizmu-leninizmu w otwartej dyskusji z reżyserką – zbudowali swoje bogactwo na wyzysku uboższych i naiwnych, swoją chciwością do kryzysu się przyczynili. Z drugiej strony – oglądając odwrotność kariery od zera do milionera i dostrzegając żywych ludzi zdających sobie sprawę z własnych błędów można sytuację Siegelów częściowo zrozumieć, choć może nie do tego stopnia, by wysyłać im za ocean zapomogę.
Julian Tomala
portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja: 13.10.2012
Od Anny Kareniny do Houdiniego
Ludowe Oskary nie boją się Oscarów
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024