PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
WYDARZENIA
  1.09.2012
"80 milionów" Waldemara Krzystka jest świeżo ogłoszonym polskim kandydatem do Oscara w kategorii "Najlepszy Film Nieanglojęzyczny". Z reżyserem filmu rozmawia Konrad J. Zarębski.

Portal Filmowy: Czym dla pana jest wybór "80 milionów" do selekcji oscarowej?

Waldemar Krzystek: Przyznam, że byłem kompletnie zaskoczony, w ogóle nie myślałem, że "80 milionów" może znaleźć się w puli filmów rozpatrywanych. Nie interesowałem się tym po festiwalu w Gdyni, pracując już nad nowym filmem „Fotograf”. Kiedy wczoraj zadzwoniła do mnie dyrektor PISF, Agnieszka Odorowicz, myślałem, że jest to telefon w sprawie tej nowej produkcji. Tymczasem było to powiadomienie o polskiej nominacji – byłem tak bardzo zaskoczony, że chyba nawet zapomniałem jej podziękować. Przyznam, że nawet się nie zastanawiałem, co kierowało komisją, że wybrała właśnie nasz film, jakie były jej kryteria. Dla mnie jest to w jakimś sensie potwierdzenie słuszności tego, co robię. Cała reszta zależy od członków Akademii, jak zareagują na ten film i jak go ocenią. Ja już nic nie mogę zrobić, żadnej sceny dokręcić czy ująć. Zresztą, już nie trzeba. Wydaje się nam, że zmieściliśmy w „80 milionach” wszystko, o czym chcieliśmy powiedzieć. Pewnie, że lepiej byłoby gdyby ten film powstał wcześniej, ale widać musiało upłynąć 30 lat, by opowiedzieć tę historię – bo to przecież jest Historia – w taki sposób, żeby ludzie, którzy będą ten film oglądać, poznali tamte fakty i doświadczyli tamtych emocji bez konieczności sięgania do książek.


"80 milionów", fot. materiały prasowe

PF: Czy "80 milionów" ma szansę wskazać nową drogę polskiemu kinu historycznemu?

WK: Myślę o tym bardziej przyziemnie i konkretniej. Ten film nie powstawał na fali nostalgii, nie był wymyślany dla wartkiej akcji i zjednujących sympatię bohaterów. Ja chciałem tylko opowiedzieć prawdę o tamtych ludziach, tamtych czasach i tamtym entuzjazmie. No i o tym, że kilku z nich zachowało się w sposób absolutnie wspaniały. Losy bohaterów "80 milionów" są skompilowanie z losów wielu innych osób, także wydarzenia na ekranie są pewną sumą ówczesnych zdarzeń, choćby ta prowokacja na cmentarzu, która nie miała miejsca we Wrocławiu, ale w Legnicy, co było szczególnie groźne ze względu na obecność tam dowództwa wojsk radzieckich. Wszystko jednak, co znalazło się na ekranie, jest prawdziwe, zależało nam na maksymalnej wiarygodności. Czy to jest nowa ścieżka kina historycznego? Nie mnie to oceniać, my chcieliśmy tylko dać prawdziwy przekaz.

PF: Aż chciałoby się powiedzieć: takie rzeczy to tylko we Wrocławiu…

WK: To jest szczególny fenomen Dolnego Śląska, który kiedyś wyjaśnił mi ksiądz kardynał Henryk Gulbinowicz: „Niech pan spojrzy na tych ludzi. Kto tu, na Dolnym Śląsku, mieszka? To przecież są przesiedleńcy z kresów, on tu przyjechali zostawiając tam wszystko, domy, gospodarstwa, cmentarze. Oni już nie chcą nigdzie uciekać, trzymają się kurczowo swego nowego miejsca. Są twardzi i zdecydowani na wszystko”. Taka była ich reakcja w roku 1980, tak też walczyli z powodzią w 1997 roku. Mieszkańcy Dolnego Śląska – to potwierdzone przez socjologów - najchętniej utożsamiają się ze swoim rejonem, swoim miastem, stąd taka popularność prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza, a wcześniej Bogdana Zdrojewskiego. To wszystko zbiera się i kumuluje, dobro przyciąga dobro, by objawić się w momentach szczególnych, jak wtedy w roku 1980: I o tych ludziach, ich wzajemnym stosunku do siebie opowiada ten film.

czytaj inne komentarze>>>

Konrad J. Zarębski
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  1.09.2012
Zobacz również
Kandydatura "80 milionów" - komentarze
Czarny charakter Michael Keaton
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll