Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
W Niegowie pod Warszawą trwają zdjęcia do serialu „Misja: Afganistan”. Na terenach miejscowej kopalni piasku wzniesiono dekoracje imitujące afgańskie wioski. Zabudowania do złudzenia przypominają autentyczne, a letnie słońce pali z podobną mocą, jak w okolicach Kandaharu.
„Misja: Afganistan” to, inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, opowieść o życiu polskiego kontyngentu wojskowego. Bohaterami liczącego 13 odcinków serialu są żołnierze II plutonu pierwszej kompanii piechoty zmechanizowanej z Wędrzyna, pod dowództwem młodego oficera – porucznika Pawła Konaszewicza (Paweł Małaszyński). Konasz zmaga się z etykietą „plecaka” - żółtodzioba, który awans zawdzięcza protekcji ojca – emerytowanego generała. Służącym pod nim Zbójowi (Eryk Lubos), Iwanowi (Mikołaj Krawczyk), Mamutowi (Dawid Zawadzki), Malborowi (Piotr Rogucki), Biskupowi (Marcin Piętowski) i Młodemu (Sebastian Fabijański), a także dowodzącemu I plutonem porucznikowi Żądle (Tomasz Schuchardt) musi udowodnić, że zasłużył na pagony.
Na planie "Misji: Afganistan", fot. Rafał Pawłowski
Na zaproszenie produkującego serię Akson Studio i Canal+ podpatrywaliśmy realizację scen do odcinka, w którym polscy żołnierze natykają się na zwłoki afgańskich policjantów, a następnie przez lokalną ludność zostają oskarżeni o ich zabicie. By dowieść swojej niewinności i zażegnać konflikt, muszą odnaleźć prawdziwych sprawców.
- Nie ukrywam, że przygotowując się do realizacji oglądaliśmy zarówno amerykańskie seriale i filmy opowiadające o Afganistanie i Iraku, jak i materiały dokumentalne z misji, ale nasza produkcja odrobinę się od nich różni. Nie jest to bowiem serial wojenny lecz opowieść o misji pokojowej. Człowiek, którego spotykamy naprzeciw siebie nie jest wrogiem. A przynajmniej powinien nim nie być. Do końca nie wiadomo, kto jest kim – wyjaśnia reżyser Maciej Dejczer. - Zostały nam jeszcze cztery dni zdjęć w wioskach, w tym, kończąca jeden z wątków, scena pasztuńskiego wesela. A także dziesięć dni prac na hali w tak zwanym TOC-u czyli Centrum Operacji Taktycznych, będącym mózgiem każdej bazy – dodaje.
Paweł Małaszyński i Maciej Dejczer na planie "Misji: Afganistan", fot. Rafał Pawłowski
Serial, do którego scenariusz napisał Jan Pawlicki, to nie tylko pierwsza produkcja podejmująca tematykę obecności polskich żołnierzy w Afganistanie, ale pierwszy od lat współczesny serial wojenny. Duży nacisk położono na to, by w warstwie wizualnej nie odbiegał od dzisiejszych standardów gatunku.
- W ramach każdego odcinka chcemy opowiedzieć daną historię adekwatnymi do jej tempa środkami. Dla przykładu, nie da się kręcić z ręki obiektywami 300 czy 600 milimetrów, a mamy całe sekwencje walk w górach, opowiadane za ich pomocą. I mamy też takie odcinki, w których przez cały czas jesteśmy blisko bohaterów używając obiektywów 25 mm. Staramy się stworzyć wrażenie dobrego filmowego, a nie telewizyjnego, opowiadania, a także – co bardzo ważne – nakręcić całość tak, by widz miał wrażenie, że wszystko rzeczywiście dzieje się w Afganistanie, a nie na planie w Polsce. I to jest dla nas największym wyzwaniem – mówi autor zdjęć Jarosław Szoda.
Na planie "Misji: Afganistan", fot. Rafał Pawłowski
Odtworzenie autentycznych warunków afgańskiej misji było możliwe także dzięki wsparciu Ministerstwa Obrony Narodowej, które użyczyło filmowcom mundurów, broni i ciężkiego sprzętu. Grający w serialu aktorzy przeszli także wojskowe szkolenie, a o przestrzeganie przekazanych wytycznych na co dzień na planie dbają wojskowi konsultanci.
- Czasem zdarzają się drobne błędy, które trzeba korygować. Głównie w kwestiach taktycznych. Trzeba przypominać aktorom, by trzymali sektory, utrzymywali odpowiednie odległości w szykach i zachowywali się zgodnie ze swoim stopniem wojskowym - wyjaśnia podporucznik Tomasz Doliński z 17 Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej.
Piotr Rogucki na planie "Misji: Afganistan", fot. Rafał Pawłowski
Efekty trwających od kwietnia zdjęć ujrzymy na antenie Canal+ już w październiku. Jeśli serial będzie cieszył się powodzeniem, producenci nie wykluczają realizacji drugiej transzy.
„Misja: Afganistan” to, inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, opowieść o życiu polskiego kontyngentu wojskowego. Bohaterami liczącego 13 odcinków serialu są żołnierze II plutonu pierwszej kompanii piechoty zmechanizowanej z Wędrzyna, pod dowództwem młodego oficera – porucznika Pawła Konaszewicza (Paweł Małaszyński). Konasz zmaga się z etykietą „plecaka” - żółtodzioba, który awans zawdzięcza protekcji ojca – emerytowanego generała. Służącym pod nim Zbójowi (Eryk Lubos), Iwanowi (Mikołaj Krawczyk), Mamutowi (Dawid Zawadzki), Malborowi (Piotr Rogucki), Biskupowi (Marcin Piętowski) i Młodemu (Sebastian Fabijański), a także dowodzącemu I plutonem porucznikowi Żądle (Tomasz Schuchardt) musi udowodnić, że zasłużył na pagony.
Na planie "Misji: Afganistan", fot. Rafał Pawłowski
Na zaproszenie produkującego serię Akson Studio i Canal+ podpatrywaliśmy realizację scen do odcinka, w którym polscy żołnierze natykają się na zwłoki afgańskich policjantów, a następnie przez lokalną ludność zostają oskarżeni o ich zabicie. By dowieść swojej niewinności i zażegnać konflikt, muszą odnaleźć prawdziwych sprawców.
- Nie ukrywam, że przygotowując się do realizacji oglądaliśmy zarówno amerykańskie seriale i filmy opowiadające o Afganistanie i Iraku, jak i materiały dokumentalne z misji, ale nasza produkcja odrobinę się od nich różni. Nie jest to bowiem serial wojenny lecz opowieść o misji pokojowej. Człowiek, którego spotykamy naprzeciw siebie nie jest wrogiem. A przynajmniej powinien nim nie być. Do końca nie wiadomo, kto jest kim – wyjaśnia reżyser Maciej Dejczer. - Zostały nam jeszcze cztery dni zdjęć w wioskach, w tym, kończąca jeden z wątków, scena pasztuńskiego wesela. A także dziesięć dni prac na hali w tak zwanym TOC-u czyli Centrum Operacji Taktycznych, będącym mózgiem każdej bazy – dodaje.
Paweł Małaszyński i Maciej Dejczer na planie "Misji: Afganistan", fot. Rafał Pawłowski
Serial, do którego scenariusz napisał Jan Pawlicki, to nie tylko pierwsza produkcja podejmująca tematykę obecności polskich żołnierzy w Afganistanie, ale pierwszy od lat współczesny serial wojenny. Duży nacisk położono na to, by w warstwie wizualnej nie odbiegał od dzisiejszych standardów gatunku.
- W ramach każdego odcinka chcemy opowiedzieć daną historię adekwatnymi do jej tempa środkami. Dla przykładu, nie da się kręcić z ręki obiektywami 300 czy 600 milimetrów, a mamy całe sekwencje walk w górach, opowiadane za ich pomocą. I mamy też takie odcinki, w których przez cały czas jesteśmy blisko bohaterów używając obiektywów 25 mm. Staramy się stworzyć wrażenie dobrego filmowego, a nie telewizyjnego, opowiadania, a także – co bardzo ważne – nakręcić całość tak, by widz miał wrażenie, że wszystko rzeczywiście dzieje się w Afganistanie, a nie na planie w Polsce. I to jest dla nas największym wyzwaniem – mówi autor zdjęć Jarosław Szoda.
Na planie "Misji: Afganistan", fot. Rafał Pawłowski
Odtworzenie autentycznych warunków afgańskiej misji było możliwe także dzięki wsparciu Ministerstwa Obrony Narodowej, które użyczyło filmowcom mundurów, broni i ciężkiego sprzętu. Grający w serialu aktorzy przeszli także wojskowe szkolenie, a o przestrzeganie przekazanych wytycznych na co dzień na planie dbają wojskowi konsultanci.
- Czasem zdarzają się drobne błędy, które trzeba korygować. Głównie w kwestiach taktycznych. Trzeba przypominać aktorom, by trzymali sektory, utrzymywali odpowiednie odległości w szykach i zachowywali się zgodnie ze swoim stopniem wojskowym - wyjaśnia podporucznik Tomasz Doliński z 17 Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej.
Piotr Rogucki na planie "Misji: Afganistan", fot. Rafał Pawłowski
Efekty trwających od kwietnia zdjęć ujrzymy na antenie Canal+ już w październiku. Jeśli serial będzie cieszył się powodzeniem, producenci nie wykluczają realizacji drugiej transzy.
Rafał Pawłowski
portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja: 28.08.2012
Ruszają zdjęcia do "Hiszpanki"
„Dziewczyna z szafy” Bodo Koxa [foto]
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024