Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Coś drgnęło. Zobaczymy, jakiego rodzaju będzie to poruszenie. Czy jednorazowy zryw czy trwała zmiana?
O co się rozchodzi? O dyskusje „Szczerość za szczerość”, których tradycja i nazwa zobowiązuje. W ostatnich latach były tylko cieniem tego, co najstarszy bywalcy koszalińskiego festiwalu pamiętają z przeszłości. W tym roku widać symptomy przebudzenia. Dyskusje nabrały nieco temperatury.
O co się rozchodzi? O dyskusje „Szczerość za szczerość”, których tradycja i nazwa zobowiązuje. W ostatnich latach były tylko cieniem tego, co najstarszy bywalcy koszalińskiego festiwalu pamiętają z przeszłości. W tym roku widać symptomy przebudzenia. Dyskusje nabrały nieco temperatury.
Autorzy filmu "Stacja Warszawa". Fot. Facebook.com
Bardzo gorąco było po czwartkowym seansie „Stacji Warszawa”, notabene premierowym. Film podpisała piątka reżyserów (Maciej Cuske, Kacper Lisowski, Nenad Miković, Mateusz Rakowicz i Tymon Wyciszkiewicz), co sami twórcy określają mianem „eksperymentu” - i słusznie. W trakcie dyskusji po seansie obraz dorobił się miana „eksperymentu nieudanego”. Nie chcę się tutaj wyzłośliwiać nad tym filmem. W moim odczuciu – nie tylko moim, co można wywnioskować z reakcji w trakcie projekcji i przywoływanej dyskusji – ta wielowątkowa opowieść o smutnych ludziach, zagubionych w meandrach nocnej Warszawy i żyjących w cieniu krzyża (a może: „Krzyża”?) okazała się kompletną porażką artystyczną. Reżyserski kwintet podszedł do sprawy śmiertelnie poważnie, w ramach swojego filmu zamykając mnóstwo historii, w dodatku opowiedzianych nazbyt dosadnie, stających się niezamierzenie groteskowymi. Domeną twórcy młodego jest próba i odwagi na tym poziomie nie można ekipie, która spotkała się w Szkole Wajdy, odmówić. Brawa także za zmierzenie się z koszalińską publicznością. Za sam film oklaski otrzymać może jedynie operator – Arkadiusz Tomiak, urastający do miana eksperta w polskim kinie od współpracy z debiutantami ("Daas" Adriana Panka, "Dziewczyna z szafy" Bodo Koksa), ale dużym plusem jest szczera i bezkompromisowa (choć momentami złośliwa) dyskusja po seansie. Brakowało, znów nie tylko mnie, takich rozmów, otwartej krytyki, tego, żeby rozmawiać o obejrzanym filmie, nawet jeśli nie przypadł nam do gustu. Wiadomo, że dla twórców sytuacja takiej rozmowy jest mniej wygodna, uderzająca w miesiące lub lata pracy intelektualnej. Dlatego cieszę się, że dyskusja miała miejsce, a tym lepiej, że nie był to odosobniony przypadek, bo w tonie krytycznym przebiegło też spotkanie z Jerzym Bończakiem, jednym z aktorów filmu "Od pełni do pełni". Tylko że w tamtym przypadku zabrakło reżysera – Tomasza Szafrańskiego. Pracuje nad nowym filmem.
Kadr z filmu "Mazurek". Fot. Studio Munka
Wysoki poziom szczerości – na niwie artystycznej – osiągnęła filmem "Mazurek" Julia Kolberger. Zresztą, potwierdziła tylko swój talent do obserwacji psychologicznej i reżyserskie oraz scenariopisarskie zacięcie, które objawiła w „Jutro mnie tu nie będzie”. W nowym filmie Kolberger pokazuje nam święta wielkanocne w pewnej rodzinie. Córka przyjeżdża z narzeczonym, który okazuje się dużo starszym mężczyzną, co wywołuje sprzeciw matki. Spotkanie obnaża wiele problemów tej rodziny, które wspaniale się uniwersalizują, dając autentyczny przekaz. Ponadto pochwalić należy poczucie humoru autorki, które rewelacyjnie wygrywają dla niej znakomici aktorzy z Kingą Preis w roli despotycznej matki i Pawłem Królikowskim w roli biologicznego ojca-lekkoducha na czele. Już dziś czekam na pełnometrażowy debiut Julii, bo choć młoda doświadczeniem, to w kinie ma na razie sporo do powiedzenia. Czego bez wątpienia nie można napisać o wszystkich twórcach, których filmy oglądamy w Koszalinie.
Lech Moliński
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja: 2.07.2013
Szczerość za szczerość: "Stacja Warszawa"
Koszalin: Konkursów dzień czwarty i ostatni
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024