Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Dobiega końca cieszący się ogromnym powodzeniem przegląd twórczości Wojciecha Jerzego Hasa, zorganizowany przez Stowarzyszenie Filmowców Polskich w kinie Kultura. W sobotni wieczór 3 września 2022 roku gośćmi Tomasza Raczka byli: aktor Jerzy Bończak, artysta plastyk Andrzej Pągowski i niezapowiedziany wcześniej, a owacyjnie przywitany operator Grzegorz Kędzierski. Rozmawiali o późnym filmie Hasa – „Niezwykłej podróży Baltazara Kobera”.
Mało kto wie, że film ten jest adaptacją powieści Fredericka Tristana, który zresztą pojawił się osobiście na planie. - Autorem scenariusza był Wojciech Has, jest to swobodna adaptacja a powieść nie była przetłumaczona z francuskiego na polski. Moja żona, która jest romanistką, tłumaczyła mu wieczorami ten tekst – opowiadał Grzegorz Kędzierski. – Jedne sceny podobały mu się bardziej, inne mniej, po czym fragmenty zostały przetłumaczone i to one stanowią kanwę scenariusza.
Opowieść Kędzierskiego była zaskoczeniem dla gości i widzów. Tomasz Raczek zwrócił uwagę na pokrewieństwo „Niezwykłej podróży Baltazara Kobera” z 1988 roku z „Rękopisem znalezionym w Saragossie”. - Has nie oglądał swoich filmów, do każdego przystępował oddzielnie i nie odwoływał się do swoich utworów – wyjaśniał Grzegorz Kędzierski. Mimo iż znamy powtarzające się motywy, które mogą sprawiać wrażenie cytatów. Opowiedział kolejną zaskakującą anegdotę – wszystkie filmy, które razem zrobili, realizowane były w tym samym plenerze – nieopodal Łodzi, w miejscowości Klęk.
Andrzej Pagowski, Tomasz Raczej, Jerzy Bończak, Grzegorz Kędzierski, fot. Wojciech Olkuśnik/East News/SFP
- Czy Has mówił aktorom, mają zagrać? – pytał Tomasz Raczek Jerzego Bończaka. – „Od lat chciałem, żebyś zagrał w mojej filmie”, powiedział mi. Byłem i jestem fanem jego filmów, przyjąłem to z radością – wspominał Jerzy Bończak. – Przeczytałem scenariusz, niczego nie zrozumiałem i oddałem się w ręce reżysera. Wskazówka była jedna: nie zapomnij testu, bo gramy mastershota, w kasecie mamy 350 metrów i jak się walniesz, to te 350 metrów idzie do kosza.
Realizowana w ten sposób scena w karczmie przygotowywana była trzy dni, podczas których Has w zasadzie nie opuszczał podglądu – wówczas był to jeszcze podgląd czarno-biały. – Stres był nieprawdopodobny. 10 minut filmu bez montażu. To była sprawa całej ekipy, praca reżysera, aktorów, ostrzyciela, wózkarza, wszystkich – opowiadał Bończak.
Jednak dyscyplina, przygotowanie, skupienie zrobiły swoje - i nic się nie zmarnowało. Trudna scena powstała planowo.
We wspomnieniach współpracowników reżyser pozostał jako osoba doskonale przygotowana, ale i obdarzająca swoją ekipę ogromną dawką wolności twórczej. Przed zdjęciami ekipa zaopatrzona była w precyzyjne scenopisy, do których Has odsyłał – w razie pytań. Reszta była kwestią inwencji, talentu, wyborów każdego z twórców czy współtwórców. Tomasz Raczek zwrócił uwagę widowni na wspaniałe, poetyckie zdjęcia Kędzierskiego i zapytał go, na ile była to jego wizja, a na ile koncepcja reżysera. – Oczywiście nie ma odpowiedzi na to pytanie. Żeby zrobić zdjęcia, trzeba mieć kilka odpowiedzi, np. znać obsadę, scenografię. Do tego dochodzi chwila, szczególny moment, czasem przyroda. Parametry są określone, ale cała reszta to magia współpracy. Ta współpraca była intuicyjna, starałem się zrozumieć, czego Has ode mnie oczekuje – mówił Grzegorz Kędzierski.
- Chciałbym, żebyśmy po tym przeglądzie zrozumieli, że jedną z cech Wojciecha Jerzego Hasa jest sztuka dobierania współpracowników. W tym zaklęta jest duża cześć magii jego filmów – podsumował rozmowę Tomasz Raczek.
fot. Wojciech Olkuśnik/East News/SFP
Przegląd kończy się w niedzielę 4 września pokazem „Szyfrów”. Gościem Tomasza Raczka będzie profesor Rafał Syska.
Anna Wróblewska
artykuł redakcyjny
Ostatnia aktualizacja: 5.09.2022
Przegląd Wojciecha J. Hasa. Zaszyfrowane światy
Przegląd Wojciecha J. Hasa. Czy "Lalka" jest nadal aktualna?
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2025