Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Może myślisz, że koleżanki cię i koledzy cię nie lubią? No to sobie włącz film "Zezowate szczęście". Zobaczysz, co spotkało niejakiego Piszczyka i odnajdziesz nowe znaczenia słów „dręczyć” i „nielubiany”.
Bądź sobą – to najważniejsze przykazanie współczesnego młodego człowieka. A gdyby z tym przesłaniem trafić w czasy powojenne, pół wieku temu? Pokazuje nam to chłopak nazwiskiem Piszczyk. Ten, co ma pecha.
Urodził się za wcześnie. Gdyby żył dziś, byłby artystą docenianym za wrażliwość, oryginalność i interesujący profil. Ale Piszczyk urodził się przed drugą wojną światową i dlatego już na samym początku filmu "Zezowate szczęście", wyreżyserowanego przez Andrzeja Munka w 1960 roku, widzimy, jak nasz bohater błaga naczelnika więzienia, żeby mu pozwolił zostać w zakładzie zamkniętym. Bo tu pierwszy raz poczuł się wśród swoich, u siebie! Tu dopiero nie ma kłopotów, nie wytykają go palcami.
Bogumił Kobiela w filmie Andrzeja Munka "Zezowate szczęście", fot. Filmoteka Szkolna / PISF
Jan Piszczyk od samego początku ma w życiu szczęście cokolwiek „zezowate”. Choć stara się być taki jak inni, jest przez kolegów i społeczeństwo traktowany jak odmieniec: co chwila dostaje po nosie, garbatym i wystającym, narażającym go na kpiny i ostracyzm. Matki Piszczyk nie ma, wychowuje go samotny ojciec: krawiec męski o niebywałym powodzeniu wśród klientek. Stąd Piszczyk nienawidzi dźwięku nożyc i robi co może, żeby uzyskać niezależność i wynieść się z domu. Jednak walka z losem i nosem nie jest łatwa…
Piszczyk próbuje przekonać wszystkich, że jest fajny i miły, taki sam jak inni. Ale i tak koledzy z klasy strzelają do niego z gumki i wsypują puder do trąbki, a dziewczyny go nie chcą. A koledzy studenci biją go przed wykładem i kierują do ławek dla Żydów. Piszczyk wyciąga dokumenty, zaświadcza, że Żydem nie jest - to mu chwilowo ratuje skórę. Podobnie w czasie wojny, Piszczykowi wybaczone zostaje przez policję nawet roznoszenie powstańczych gazetek, ale długi nos – nie. Udaje mu się uzyskać szacunek, podrywać panny i zarabiać pieniądze wyłącznie wtedy, gdy przybiera przekonujące maski: w skradzionym mundurze, podając się za powstańca, udając prawnika lub proletariusza oddanego socjalizmowi. Niestety, spod maski szybko wychodzi nos…
Oglądając film, miałam okazję pomyśleć o kilku naszych narodowych mitach: o micie naszej tolerancji, o micie szlachetnego oficera i powstańca; o micie inteligencji. Z niedowierzaniem patrzyłam na nadęte obyczaje tamtych czasów: jak koledzy Piszczyka, gołowąsy na pierwszym roku studiów, z całą powagą mówią do siebie „proszę pana” lub „panie oficerze”, nieustannie szukając okazji, żeby kogoś kopnąć. Jak ludzie, wśród których Piszczyk próbuje znaleźć sobie miejsce, budują swoją tożsamość i dumę na bazie jednej myśli: „kim powinienem pogardzać?”. Przy całym komicznym potencjale poszczególnych epizodów, film jako całość wydał mi się straszny. I dlatego warto go sobie dziś obejrzeć, właśnie po to, żeby zobaczyć jak żyło się w świecie, w którym nie obowiązywało hasło „bądź sobą”. My wszyscy bylibyśmy w nim odmieńcami.
Ten film znajdziesz w swojej bibliotece szkolnej.
Jeśli nie znalazłeś, skontaktuj się z Filmoteką Szkolną: filmoteka@pisf.pl
Bądź sobą – to najważniejsze przykazanie współczesnego młodego człowieka. A gdyby z tym przesłaniem trafić w czasy powojenne, pół wieku temu? Pokazuje nam to chłopak nazwiskiem Piszczyk. Ten, co ma pecha.
Urodził się za wcześnie. Gdyby żył dziś, byłby artystą docenianym za wrażliwość, oryginalność i interesujący profil. Ale Piszczyk urodził się przed drugą wojną światową i dlatego już na samym początku filmu "Zezowate szczęście", wyreżyserowanego przez Andrzeja Munka w 1960 roku, widzimy, jak nasz bohater błaga naczelnika więzienia, żeby mu pozwolił zostać w zakładzie zamkniętym. Bo tu pierwszy raz poczuł się wśród swoich, u siebie! Tu dopiero nie ma kłopotów, nie wytykają go palcami.
Bogumił Kobiela w filmie Andrzeja Munka "Zezowate szczęście", fot. Filmoteka Szkolna / PISF
Jan Piszczyk od samego początku ma w życiu szczęście cokolwiek „zezowate”. Choć stara się być taki jak inni, jest przez kolegów i społeczeństwo traktowany jak odmieniec: co chwila dostaje po nosie, garbatym i wystającym, narażającym go na kpiny i ostracyzm. Matki Piszczyk nie ma, wychowuje go samotny ojciec: krawiec męski o niebywałym powodzeniu wśród klientek. Stąd Piszczyk nienawidzi dźwięku nożyc i robi co może, żeby uzyskać niezależność i wynieść się z domu. Jednak walka z losem i nosem nie jest łatwa…
Piszczyk próbuje przekonać wszystkich, że jest fajny i miły, taki sam jak inni. Ale i tak koledzy z klasy strzelają do niego z gumki i wsypują puder do trąbki, a dziewczyny go nie chcą. A koledzy studenci biją go przed wykładem i kierują do ławek dla Żydów. Piszczyk wyciąga dokumenty, zaświadcza, że Żydem nie jest - to mu chwilowo ratuje skórę. Podobnie w czasie wojny, Piszczykowi wybaczone zostaje przez policję nawet roznoszenie powstańczych gazetek, ale długi nos – nie. Udaje mu się uzyskać szacunek, podrywać panny i zarabiać pieniądze wyłącznie wtedy, gdy przybiera przekonujące maski: w skradzionym mundurze, podając się za powstańca, udając prawnika lub proletariusza oddanego socjalizmowi. Niestety, spod maski szybko wychodzi nos…
Oglądając film, miałam okazję pomyśleć o kilku naszych narodowych mitach: o micie naszej tolerancji, o micie szlachetnego oficera i powstańca; o micie inteligencji. Z niedowierzaniem patrzyłam na nadęte obyczaje tamtych czasów: jak koledzy Piszczyka, gołowąsy na pierwszym roku studiów, z całą powagą mówią do siebie „proszę pana” lub „panie oficerze”, nieustannie szukając okazji, żeby kogoś kopnąć. Jak ludzie, wśród których Piszczyk próbuje znaleźć sobie miejsce, budują swoją tożsamość i dumę na bazie jednej myśli: „kim powinienem pogardzać?”. Przy całym komicznym potencjale poszczególnych epizodów, film jako całość wydał mi się straszny. I dlatego warto go sobie dziś obejrzeć, właśnie po to, żeby zobaczyć jak żyło się w świecie, w którym nie obowiązywało hasło „bądź sobą”. My wszyscy bylibyśmy w nim odmieńcami.
Ten film znajdziesz w swojej bibliotece szkolnej.
Jeśli nie znalazłeś, skontaktuj się z Filmoteką Szkolną: filmoteka@pisf.pl
Katarzyna Wasilewska
informacja własna / Filmoteka Szkolna / PISF
Ostatnia aktualizacja: 25.11.2011
Filmowe wagary - Egzamin dojrzałości
Filmowe wagary – Popiół i diament
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024