Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Po raz kolejny w ciągu kilku miesięcy musiałam w drobnym artykule internetowym pożegnać kogoś, kogo znałam, ceniłam, lubiłam. Śmierć... nie, skasowałam te słowa na początku, wydają się takie nierealne...Odejście Krzysztofa Krauze to wielka strata... Matko, jakie to banalne.
Ile osób to już napisało w ostatnich dniach? Nie mogę, nie potrafię pogodzić się z tą decyzją losu. Odchodzi człowiek piękny pod każdym względem i artysta wielkiej klasy. Jeśli postaramy się spojrzeć na polskie kino ostatnich dwóch dekad z pewnego dystansu, widzimy, jak wielkie znaczenie miała dla niego twórczość Krzysztofa i jego żony, Joanny Kos-Krauze.
Myślę, że Krzysztof jako jeden z pierwszych znalazł pomysł na wyjście z kryzysu, w jakie wpędził się polski film po roku 1989. Bo przecież nie był to kryzys umiejętności czy talentów. Ale niewątpliwie był to kryzys tematu. Już „Gry uliczne” były zapowiedzią nowego typu kina, które teraz święci tryumfy i ściąga do kin setki tysięcy widzów. Film współczesny, mocno osadzony w historii, ale zrealizowany nowoczesnymi środkami.
I potem „Dług”. Nie pamiętam, aby jakikolwiek inny film zrobił tak ogromne wrażenie na festiwalu w Gdyni. Nie chodzi o liczbę nagród, ale o emocje, jakie towarzyszyły jego premierze i jakie przeniosły się na ekipę filmu. Andrzej Chyra stał się gwiazdą w ciągu jednego wieczoru i tak już pozostało. Myślę sobie dzisiaj, że fenomen „Długu” polegał na tym, że Krauze znalazł temat. Pokazał, że inspiracji można szukać w najbliższej rzeczywistości i nie potrzeba fajerwerków, by zrobić kawał świetnego kina.
O twórczości Krauzów pisali najwybitniejsi polscy krytycy i publicyści, nie ma więc powodu ich powtarzać. Smutne te Święta, poprzedzone złą wiadomością w wigilijne południe. 26 grudnia 2014 roku, kiedy piszę swojego bloga, mija 36. rocznica urodzin Ani Przybylskiej, którą żegnałam w podobny sposób niespełna trzy miesiące temu. Prawda, jakie to dziwne? Nie pisać – 36. urodziny, ale 36. rocznica urodzin?
Na nadchodzący powoli rok 2015 życzę sobie tylko tego, żebym nie musiała więcej pisać takich tekstów. Choć wiem, że to życzenie nie może się spełnić.
Myślę, że Krzysztof jako jeden z pierwszych znalazł pomysł na wyjście z kryzysu, w jakie wpędził się polski film po roku 1989. Bo przecież nie był to kryzys umiejętności czy talentów. Ale niewątpliwie był to kryzys tematu. Już „Gry uliczne” były zapowiedzią nowego typu kina, które teraz święci tryumfy i ściąga do kin setki tysięcy widzów. Film współczesny, mocno osadzony w historii, ale zrealizowany nowoczesnymi środkami.
I potem „Dług”. Nie pamiętam, aby jakikolwiek inny film zrobił tak ogromne wrażenie na festiwalu w Gdyni. Nie chodzi o liczbę nagród, ale o emocje, jakie towarzyszyły jego premierze i jakie przeniosły się na ekipę filmu. Andrzej Chyra stał się gwiazdą w ciągu jednego wieczoru i tak już pozostało. Myślę sobie dzisiaj, że fenomen „Długu” polegał na tym, że Krauze znalazł temat. Pokazał, że inspiracji można szukać w najbliższej rzeczywistości i nie potrzeba fajerwerków, by zrobić kawał świetnego kina.
O twórczości Krauzów pisali najwybitniejsi polscy krytycy i publicyści, nie ma więc powodu ich powtarzać. Smutne te Święta, poprzedzone złą wiadomością w wigilijne południe. 26 grudnia 2014 roku, kiedy piszę swojego bloga, mija 36. rocznica urodzin Ani Przybylskiej, którą żegnałam w podobny sposób niespełna trzy miesiące temu. Prawda, jakie to dziwne? Nie pisać – 36. urodziny, ale 36. rocznica urodzin?
Na nadchodzący powoli rok 2015 życzę sobie tylko tego, żebym nie musiała więcej pisać takich tekstów. Choć wiem, że to życzenie nie może się spełnić.
Anna Wróblewska
"Hobbit" z rekordem w najlepszy frekwencyjnie weekend roku
Świąteczne zakupy - pustki w kinach
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024