PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
BLOGI
Aleksandra Hamkało
  23.09.2013
Raz na jakiś czas, dla pokrzepienia umysłu, albo próbując otrząsnąć się z magmy współczesnych trendów twórczości artystycznej, stawiam czoła "klasyce". Biorę głęboki oddech i rozpoczynam walkę. Umówmy się – brnięcie przez niektóre z tych kamieni milowych sztuki, wymaga nie lada samozaparcia.

Kika dni temu skończyłam czytać "Kobiety u studni" Knuta Hamsuna (o Hamsunie zresztą pisałam już kiedyś). Ta mistrzowsko skonstruowana, archaiczna epopeja jest zdumiewająco kompletnym portretem pewnej społeczności. Społeczności traktowanej zarówno jako całość, lecz również jako mozaika złożona z niepowtarzalnych osobowości. Hamsun dziergając swoją opowieść, nie zanudza barokowymi przedstawieniami świata, nie próbuje werbalizować emocji. Opisuje to, co następuje. I dociera wszędzie tam, gdzie niejednemu majstrowi od rozkładania uczuć na czynniki pierwsze dotrzeć się nie udało.


Kadr z filmu "Tokijska opowieść", reż. Yasujirô Ozu

To nie mógł być przypadek, że raptem kilka dni później dane mi było pogrążyć się w subtelnościach "Tokijskiej opowieści". Yasujirô Ozu bez dwóch zdań można zaliczyć do klasyków. Jego styl niesie ze sobą wszystkie blaski, których u klasyków szukam, i trochę cieni, z którymi przychodzi walczyć, obcując z nimi. Bardzo często dzieje się jednak tak, że blask, który zaczyna rozprzestrzeniać się wraz z zaangażowaniem w historię, oślepia mój zdegenerowany popkulturą, przystosowany do szybkiego montażu i prostego przekazu umysł. Tak stało się też tym razem, nie było innej możliwości.

Para starszych ludzi jedzie odwiedzić swoje dzieci, które przed wielu laty osiedliły się w Tokio. W wielkim mieście. W mieście dającym możliwości. A przecież każdy rodzic chce, żeby jego dziecko odniosło sukces. Zawodowy sukces. Jednak rytm wielkiego miasta, oprócz korzyści, wymaga też ofiar. "Nasze dzieci się zmieniły" – to zdanie niejednokrotnie padnie z ust staruszków – naszych głównych bohaterów. I my jako widzowie będziemy mieli niepowtarzalną okazję obserwowania owych zmian. Jednak, żeby móc je dostrzec, żeby zajrzeć w okular mikroskopu, który podsuwa nam Ozu, trzeba wyostrzyć zmysły. Przygotować zapas cierpliwości i wrażliwości. Bowiem ta opowieść nie zapewni nam zatrważających zwrotów akcji, ani fajerwerków.

Ponad dwugodzinny seans "Tokijskiej opowieści" jest niczym pajęcza sieć. Cieniutkie nici dialogów tworzą zdumiewająco mocną strukturę. Strukturę mieniącą się znaczeniami. Błądzimy po niej tropem owych błahych z pozoru rozmów, lecz gdy dostrzegamy ją w pełnej okazałości, okazuje się, że staje nam przed oczami zapierająca dech w piersiach kompozycja.

Owa kompozycja to (podobnie jak u Hamsuna) złożona mozaika zachowań i osobowości, w której kształt jednego elementu implikuje położenie drugiego. Najpiękniejsze jest to, że finalnie nie wiadomo właściwie, czym zachwycać się bardziej – sylwetką i barwą pojedynczych elementów układanki czy wzruszającemu obrazowi, który tworzą sklejone mocnym spoiwem zależności.

Dla nas, Europejczyków, owa historia może mieć też inny – kulturoznawczy (w najprostszym tego słowa znaczeniu) wymiar. Różnice dzielące nasze kulturowe dziedzictwo są tak ogromne, że obserwowanie każdego najmniejszego elementu jest równie ekscytujące jak śledzenie akcji. Równolegle, podążając za fabułą, błądziłam wzrokiem po konstrukcjach domów, wzorach kimon, tak pięknie sfilmowanych przez Ozu. Próbowałam po raz kolejny "złożyć do kupy" japońską emocjonalność, nieznany nam konwenans i tajemniczą mimikę... lub jej brak. Kiedy wszystkie kwestie – konstatacje, wyrzuty i radości – wypowiadane są z identycznym uśmiechem na ustach, czas wyciągnąć z zanadrza wspomnianą porcję cierpliwości i wrażliwości i... płynąć. Warto popłynąć, bo to przypowieść z prawdziwie mądrym morałem.

Co do jedzenia?


fot. archiwum autorki

Omlet z serem i oliwkami

Składniki:

jajka;
dosyć twardy ser pokrojony w kostkę ( ja użyłam twardego, białego owczego sera);
czarne oliwki pokrojone na grube plasterki;
opcjonalnie: świeża bazylia lub szałwia, ewentualnie trochę suszonej;
sól i pieprz;
oliwa z oliwek na patelnię (jeśli omleta nie przyprawiamy intensywnie, warto użyć aromatyzowanej oliwy lub oleju o charakterystycznym aromacie, np. z orzechów włoskich lub nasion papryki).


fot. archiwum autorki

Wykonanie:

W miseczce roztrzepujemy jajka, dodajemy ser i oliwki tak, aby masy jajecznej było trochę więcej niż dodatków, przyprawiamy i mieszamy.
Wylewamy na dobrze rozgrzaną patelnię, lekko skropioną oliwą.
Kiedy omlet przy brzegu będzie już lekko ścięty, podważamy go z boku drewnianą łyżką, podnosimy lekko jeden z jego brzegów i pochylamy patelnię tak, aby płynna masa wypełniła puste miejsce. Tak samo, z drugiej strony. Równomiernie powtarzamy czynność, aż na wierzchu nie będzie już "pływającej" jajecznej masy.
Teraz przerzucamy omlet (jest to dosyć trudne – dla niezaprawionych w bojach efektownym przerzucaniem naleśników polecam drugą opcję) lub zsuwamy go na talerz, przykrywamy go patelnią i szybko odwracamy, by omlet ściął się z drugiej strony.
Gotowe!

Najnowsze wpisy kulinarno-filmowe Aleksandry Hamkało dostępne są na stronach bloga Udław Się! na Facebooku: http://udlawsie.wordpress.com.


Aleksandra Hamkało
Portalfilmowy.pl
Zobacz również
Dominacja premierowych tytułów
Premiery nie dopisały
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll