PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Lubię od czasu do czasu poeksploatować trochę kino eksploatacji. I chociaż "Gwałt" wkładany był przez rozmaitych komentatorów do szufladki „francuskich młodych gniewnych”, to jednak jest czymś zgoła innym niż filmy Gaspara Noego.

Nie oszukujmy się: To film klasy B. Co sprawia, że pochylam się nad nim? Bynajmniej nie mam w zamiarze dodawać swojego głosu do chóru oburzonych. Moim zdaniem, niczym innym niż eksploatacją film ten nie miał ambicji być. A że uwielbiam szczere rozbójnictwo, kocham też tak radykalne produkcje.

Mój mąż jest fanem starego francuskiego rapu, więc jestem od A do Z wyszkolona w hiper bezkompromisowych realizacjach grupy Kourtrajme. Paryskie przedmieścia, rozbłyskujące płomieniami palonych samochodów, uliczne zamieszki i odgłosy wystrzałów, przeplatane niemającą żadnego związku z subtelnością, seksualnością... No cóż. Po prostu, mam do tego słabość. A kiedy do roboty biorą się dziewczyny pokroju Keny Arkany – znające dobrze swoje miejsce „na podwórku” - oburzenie ustępuje miejsca niezdrowej rewolucyjnej fascynacji.


Kadr z filmu "Gwałt". Fot. Monolith

Manu i Nadine to dziewczęta, które od życia nie dostały zbyt wiele. Owo życie, pomimo tego, nie daje im zamian żadnej taryfy ulgowej. Laski znają swoją – jakże namacalną i ulotną – wartość. Autorzy filmu znają też wartość swojej twórczości – wątpliwa jakość materii filmowej, w jakiej się poruszają, współgra wprost perfekcyjnie z tanimi zabiegami nadawania swoim bohaterkom popkulturowego sznytu rodem z taniej podróby „Urodzonych morderców”.
Popisowym numerem Manu jest rozrywanie sobie rajstop w kroku, aby czym prędzej skonsumować relację ze spotykanymi na swojej drodze osobnikami płci przeciwnej. No cóż – osobnicy owi nie zasługują na większą uwagę niż ta, która wielce gwałtownie skupia się na ich genitaliach. A genitaliów - jak się domyślacie – w filmie Virginie Despentes nie brakuje.

Nadine z kolei chodząc półnago po domu nosi CD player w stringach i lubuje się w prężeniu się przed lustrem, niczym słaba kopia Travisa z „Taksówkarza”. No cóż, nic dziwnego, że owa kopia nie prezentuje sobą zbyt wysokiej wartości. Filmografia obu pań jest bogata, aczkolwiek mało zróżnicowana – ogranicza się do filmów porno. I myślę, że w tym zasadza się spora dawka szczerości, której obecność w „Gwałcie” jest niezaprzeczalna.

Nie jest bowiem łatwą sprawą portretować klimaty zapomnianych przez Boga przedmieść, bezwzględnego gangsterskiego półświatka, dzikiego tygla ras i kultur, zwierzęcej pogoni za dominacją. A że po drodze brodzi się po pas w mieliźnie banału, amatorskiego użycia popkulturowych zabiegów i materii nieniosącej za sobą żadnej wartości, liczącej się w świecie „prawdziwego kina”... Cóż, zdarza się, że zupełnie mi to nie przeszkadza.

Ruszam zatem w dziewczynami w krwawą wyprawę niedoprawioną ani szczyptą pomyślunku. Liczy się adrenalina, chuć i kipiąca nienawiść.

Co do jedzenia?

Krwawy biust, czyli nadziewane piersi (kurczaka) na botwince z sosem malinowym.


Fot. Aleksandra Hamkało

SKŁADNIKI:
- 100 g botwinki
- 100 ml czerwonego wina
- 100 g malin
- 250 g piersi kurczaka
- 80 g sera z niebieską pleśnią
- 1 łyżka miodu
- 1 łyżeczka sosu worcester
- 1 łyżka oliwy
- sól i pieprz

WYKONANIE:

Umyte łodygi botwinki zalej winem i dodaj trochę wody, ugotuj do miękkości. Wyjmij je i odstaw do ostygnięcia. Odparuj pozostały płyn do ok. połowy. Do sosu dodaj przetarte przez sito maliny, sos worcester i miód, krótko podgrzej. Mięso oczyść z błon, rozbij, natrzyj solą i pieprzem. Posyp pokruszonym serem i zwiń, formując roladkę. Ułóż na posmarowanej oliwą folii aluminiowej, zawiń, mocno skręcając końce. Wstaw do piekarnika rozgrzanego do 180 st. C i zapiekaj 15-18 min. Wyjmij z piekarnika, ułóż na botwince, polej gorącym sosem malinowym.


Aleksandra Hamkało
Portalfilmowy.pl
Zobacz również
Box Office. Weekend pełen polskich filmów.
Box Office. Powrót „Szklanej pułapki”
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll