Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Mimo że recenzję „Mroczny rycerz powstaje” popełniłem tydzień temu, moje myśli nadal krążą wokół filmu Christophera Nolana. Cały czas zastanawiam się, dlaczego autor bardzo realistycznej i mrocznej opowieści o Batmanie w trzecim z filmów porzucił realizm na rzecz komiksowej hiperboli.
Mam wrażenie, że jest to bezpośrednio związane z samobójczą śmiercią Heatha Ledgera, która położyła się cieniem na filmie „Mroczny rycerz”. To w umyśle Nolana zrodziła się, wykreowana przez Ledgera przed kamerą, wizja postaci psychopatycznego Jokera. Sugestywna rola zachwiała osobowością aktora. Podejrzewa się, że zbytnie zaangażowanie było jedną z przyczyn jego decyzji o odebraniu sobie życia. Ekipa filmu wypowiadała się na ten temat dość powściągliwie, jednak z pewnością każdy z jej członków do końca życia będzie mierzył się z poczuciem winy i pytaniem „czy można było zrobić coś, by temu zapobiec”. A Nolan w szczególności.
"Mroczny rycerz", fot. Interfilm/Forum
Jego sytuacja w dużym stopniu przypomina tę, w jakiej postawił bohatera „Incepcji”, Doma Cobba (Leonardo DiCaprio) – mężczyznę, który nie potrafi poradzić sobie ze wspomnieniami po śmierci żony i zaczyna uciekać w snach w coraz to bardziej fantastyczne światy. Czy „Mroczny rycerz powstaje” nie jest przypadkiem właśnie taką próbą ucieczki?
Choć pozornie Nolan trzyma się wytyczonej przez wcześniejsze filmy realistycznej wizji Gotham, to jednak widać, że uległa ona pewnej deformacji. Czy scena zapadającego się na oczach wielotysięcznej publiczności stadionu, na którym za chwilę rozegrany będzie mecz footballu amerykańskiego nie przypomina przypadkiem sekwencji z „Incepcji”, kiedy miasto zaczyna nagle składać się niczym wprawiona w ruch dziwna mechaniczna konstrukcja?
Można odnieść wrażenie, że swoim ekranowym alter ego Nolan uczynił Alfreda – wiernego służącego Batmana, który porzuca go w najgorszym momencie życia, a potem dręczony jest wyrzutami sumienia. Uspokaja je dopiero ostatnia sekwencja, w której dowiadujemy się, że wszyscy, niczym w bajce, żyć będą jednak długo i szczęśliwie. Ale czy to dzieje się naprawdę, czy jest jedynie sennym mirażem Alfreda?
To oczywiście gdybania, na które nigdy nie poznamy odpowiedzi. Tymczasem rzeczywistość dopisała do tego wszystkiego jeszcze bardziej tragiczne zakończenie. W dniu premiery w miejscowości Aurora w Colorado zafascynowany postacią Jokera mężczyzna otworzył ogień do kinowych widzów zabijając 12 osób i raniąc kolejnych 58. Wzorem swojego idola chciał osiągnąć rozgłos i udało mu się to. A jeśli sąd uzna go niepoczytalnym, podobnie jak komiksowy Joker, trafi na lata do szpitala psychiatrycznego. Wygląda na to, że granica między rzeczywistością a komiksem ostatecznie się zatarła.
O czym teraz będzie śnił Christopher Nolan?
Mam wrażenie, że jest to bezpośrednio związane z samobójczą śmiercią Heatha Ledgera, która położyła się cieniem na filmie „Mroczny rycerz”. To w umyśle Nolana zrodziła się, wykreowana przez Ledgera przed kamerą, wizja postaci psychopatycznego Jokera. Sugestywna rola zachwiała osobowością aktora. Podejrzewa się, że zbytnie zaangażowanie było jedną z przyczyn jego decyzji o odebraniu sobie życia. Ekipa filmu wypowiadała się na ten temat dość powściągliwie, jednak z pewnością każdy z jej członków do końca życia będzie mierzył się z poczuciem winy i pytaniem „czy można było zrobić coś, by temu zapobiec”. A Nolan w szczególności.
"Mroczny rycerz", fot. Interfilm/Forum
Jego sytuacja w dużym stopniu przypomina tę, w jakiej postawił bohatera „Incepcji”, Doma Cobba (Leonardo DiCaprio) – mężczyznę, który nie potrafi poradzić sobie ze wspomnieniami po śmierci żony i zaczyna uciekać w snach w coraz to bardziej fantastyczne światy. Czy „Mroczny rycerz powstaje” nie jest przypadkiem właśnie taką próbą ucieczki?
Choć pozornie Nolan trzyma się wytyczonej przez wcześniejsze filmy realistycznej wizji Gotham, to jednak widać, że uległa ona pewnej deformacji. Czy scena zapadającego się na oczach wielotysięcznej publiczności stadionu, na którym za chwilę rozegrany będzie mecz footballu amerykańskiego nie przypomina przypadkiem sekwencji z „Incepcji”, kiedy miasto zaczyna nagle składać się niczym wprawiona w ruch dziwna mechaniczna konstrukcja?
Można odnieść wrażenie, że swoim ekranowym alter ego Nolan uczynił Alfreda – wiernego służącego Batmana, który porzuca go w najgorszym momencie życia, a potem dręczony jest wyrzutami sumienia. Uspokaja je dopiero ostatnia sekwencja, w której dowiadujemy się, że wszyscy, niczym w bajce, żyć będą jednak długo i szczęśliwie. Ale czy to dzieje się naprawdę, czy jest jedynie sennym mirażem Alfreda?
To oczywiście gdybania, na które nigdy nie poznamy odpowiedzi. Tymczasem rzeczywistość dopisała do tego wszystkiego jeszcze bardziej tragiczne zakończenie. W dniu premiery w miejscowości Aurora w Colorado zafascynowany postacią Jokera mężczyzna otworzył ogień do kinowych widzów zabijając 12 osób i raniąc kolejnych 58. Wzorem swojego idola chciał osiągnąć rozgłos i udało mu się to. A jeśli sąd uzna go niepoczytalnym, podobnie jak komiksowy Joker, trafi na lata do szpitala psychiatrycznego. Wygląda na to, że granica między rzeczywistością a komiksem ostatecznie się zatarła.
O czym teraz będzie śnił Christopher Nolan?
Rafał Pawłowski
portalfilmowy.pl
Box Office. Rekordowe otwarcie „Madagaskaru 3”!
Box Office. Mroczny Rycerz powstał.
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024