Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Mimo pojawienia się dwóch dużych premier, w kinach nie było tłumów.
Najbardziej oczekiwaną premierą pierwszego kwietniowego weekendu była bez wątpienia kolejna opowieść o superbohaterach w ramach uniwersum DC. "Batman v Superman: Świt sprawiedliwości" już od tygodnia podbija światowe rynki. Superprodukcja Zacka Snydera z Benem Affleckiem i Henry'm Cavillem w rolach rywalizujących ze sobą herosów zdążyła w ciągu niespełna siedmiu dni zarobić globalnie 683 mln dolarów. Wydawałoby się, że to kwoty astronomiczne - producenci jednak mierzyli wyżej. Film, ze względu na niezbyt przychylne recenzje notuje na większości rynków bardzo duże spadki, jak na produkcję będącą ekranizacją komiksu.
W Polsce, kampania reklamowa najnowszej odsłony produkcji bazującej na serii DC Comics, również była olbrzymia. Film wszedł w sile aż 365 ekranów. Mimo, że wraz ze sprzedażą 119 237 biletów wystartował na pierwszej pozycji, wynik można traktować w kategoriach rozczarowującego. Przy tak dużej sile ekranów, średnia widzów na jeden ekran wyniosła jedynie 327 osób. Dla porównania, ostatnie objawienie postaci Batmana na dużych ekranach, "Mroczny Rycerz powstaje" przyciągnął w 2012 roku w pierwszy weekend ponad 158 tys. widzów. Wtedy jednak mieliśmy do czynienia z finałową częścią trylogii stworzonej przez Christophera Nolana, która już po drugiej odsłonie biła niejako rekordy popularności. "Batman v Superman: Świt sprawiedliwości" lepiej wypada, jeśli się przyjrzeć wynikom pierwszej odsłony serii Zacka Snydera. "Człowiek ze stali" z 2013 roku przyciągnął w weekend otwarcia jedynie 55 tys. kinomanów. Wprowadzająca do historii opowieść o Supermanie zainteresowała łącznie jedynie 202 tys. widzów. Niewątpliwie, wynik ten zostanie już w najbliższych dniach pokonany - łącznie z pokazami przedpremierowymi film z Benem Affleckiem obejrzało bowiem 166 tys. osób...
Henry Cavill w filmie "Batman v Superman: Świt sprawiedliwości", fot. Warner Bros.
Drugą dużą premierą była trzecia odsłona popularnej animacji. Film "Kung Fu Panda 3" zainteresował w ciągu pierwszych trzech dni dystrybucji 112 722 widzów. Łącznie z pokazami przedpremierowymi produkcję Dreamworks obejrzało już w sumie 146 tys. osób. Raczej bez szans w konkurencji z oryginalną odsłoną. Pierwszą część, "Kung Fu Panda" z 2008 roku przyciągnęła przed ekrany łącznie 1,188 mln widzów. Natomiast "Kung Fu Panda 2" zainteresowała w 2011 roku 102 tys. widzów na starcie, a w sumie przełożyło się to na 667 tys. sprzedanych biletów w ciągu całego okresu dystrybucji. Wraz z każdą częścią seria traci na popularności, o czym świadczą chociażby wyniki ze Stanów Zjednoczonych - tam "trójka" zarobiła po 10 tygodniach wyświetlania 140 mln dolarów, podczas, gdy otwierającą serię odsłona - 215 mln dolarów.
Kadr z filmu "Kung Fu Panda 3", fot. Imperial - Cinepix.
Dwa premierowe filmy przyciągnęły ponad 61 proc. łącznej widowni do kin. W sumie, sprzedano 376 175 biletów. Na dość niską frekwencję miał niewątpliwie fakt, że w Polsce w końcu zaczęła się wiosenna pogoda, która, nierzadko idzie w parze z innymi formami spędzania czasu, niż wyprawą do kina.
Trzecią produkcję w zestawieniu dzieli przepaść między dwoma triumfatorami. Jednak jest to weteran kin, animacja "Zwierzogród", która już zdążyła wypracować znakomity rezultat. Produkcję Disneya obejrzało jeszcze 23 619 widzów, a po siedmiu tygodniach dystrybucji - 1,127 mln.
Oczko niżej uplasowała się komedia "Moje wielkie greckie wesele 2". Film Kirka Jonesa z Nią Vardalos nie podbija kin. W ciągu pierwszych trzech dni wyświetlania zainteresował 21 740 widzów. W 2003 roku "Moje wielkie greckie wesele" narobiło niemałego szumu w kinach. Kosztująca 5 mln produkcja przyniosła globalne wpływy na poziomie 368 mln dolarów. W Polsce film również nie przeszedł bez echa - obejrzało go w sumie 337 tys. osób.
Kadr z filmu "Moje wielkie greckie wesele 2", fot. Monolith Films.
Wciąż wysoko w czołówce box office'u znajduje się komedia romantyczna Kingi Lewińskiej. Film "7 rzeczy, których nie wiecie o facetach" zanotował sprzedaż 19 149 biletów. Po sześciu tygodniach wyświetlania na film z Alicją Bachledą-Curuś wybrało się 1,090 mln widzów.
Ostatnią produkcją, która wybiła się ponad pułap 10 tys. sprzedanych biletów, jest dramat Patricii Riggen "Cuda z nieba". Produkcja z Jennifer Garner przyciągnęła przed ekrany jeszcze 11 375 widzów. Po drugim tygodniu wyświetlania, wynik film jest skromny - 34 tys. osób.
W czołowej dziesiątce znalazła się jeszcze jedna premiera. Debiut reżyserski Natalie Portman (także z jej aktorskim udziałem), dramat "Opowieść o miłości i mroku" obejrzało w ciągu pierwszych trzech dni wyświetlania 8 919 widzów. Produkcja ze znakomitymi zdjęciami Sławomira Idziaka była wyświetlana na 105 ekranach.
Natalie Portman w filmie "Opowieść o miłości i mroku", fot. Next Film.
W kinach pokazywany był także dramat duńsko-francusko-norweski w reżyserii Joachima Triera, "Głośniej od bomb". Obraz będący w Konkursie Głównym zeszłorocznej edycji festiwalu w Cannes, obejrzało w pierwszy weekend wyświetlania 3 252 widzów na 50 kopiach.
Gorzej poradził sobie Abel Ferrara i jego najnowszy obraz biograficzny "Pasolini" z Willemem Dafoe. Obraz obejrzało 1 682 kinomanów. Niewiele mniejszą widownię zgromadził film "Niesamowita Marguerite". Obraz Xaviera Giannoli obejrzało na 40 ekranach niespełna 1 626 widzów. Na ekranach pokazywany był także beligjsko-francuski dramat "Najlepsze przyjaciółki". Film Oliviera Ringera obejrzało na 20 kopiach 298 widzów.
Willem Dafoe w filmie "Pasolini", fot. Stowarzyszenie Nowe Horyzonty.
W kinach od piątku: kontynuacja filmu fantasy "Łowca i Królowa Lodu"; rosyjsko-amerykański film science - fiction "Hardcore Henry"; nominowany do Oscara dramat "Mustang"; film Radosława Markiewicza "Gejsza"; komedia "Pięćdziesiąt twarzy Blacka"; film Wernera Herzoga "Królowa pustyni"; rosyjski kryminał "Major"; dramat z Robinem Williamsem "Bulwar"; amerykański dramat "Bóg nie umarł 2"; dokument Wojciecha Staronia "Bracia"; thriller francusko-belgijski "Cień".
W Polsce, kampania reklamowa najnowszej odsłony produkcji bazującej na serii DC Comics, również była olbrzymia. Film wszedł w sile aż 365 ekranów. Mimo, że wraz ze sprzedażą 119 237 biletów wystartował na pierwszej pozycji, wynik można traktować w kategoriach rozczarowującego. Przy tak dużej sile ekranów, średnia widzów na jeden ekran wyniosła jedynie 327 osób. Dla porównania, ostatnie objawienie postaci Batmana na dużych ekranach, "Mroczny Rycerz powstaje" przyciągnął w 2012 roku w pierwszy weekend ponad 158 tys. widzów. Wtedy jednak mieliśmy do czynienia z finałową częścią trylogii stworzonej przez Christophera Nolana, która już po drugiej odsłonie biła niejako rekordy popularności. "Batman v Superman: Świt sprawiedliwości" lepiej wypada, jeśli się przyjrzeć wynikom pierwszej odsłony serii Zacka Snydera. "Człowiek ze stali" z 2013 roku przyciągnął w weekend otwarcia jedynie 55 tys. kinomanów. Wprowadzająca do historii opowieść o Supermanie zainteresowała łącznie jedynie 202 tys. widzów. Niewątpliwie, wynik ten zostanie już w najbliższych dniach pokonany - łącznie z pokazami przedpremierowymi film z Benem Affleckiem obejrzało bowiem 166 tys. osób...
Henry Cavill w filmie "Batman v Superman: Świt sprawiedliwości", fot. Warner Bros.
Drugą dużą premierą była trzecia odsłona popularnej animacji. Film "Kung Fu Panda 3" zainteresował w ciągu pierwszych trzech dni dystrybucji 112 722 widzów. Łącznie z pokazami przedpremierowymi produkcję Dreamworks obejrzało już w sumie 146 tys. osób. Raczej bez szans w konkurencji z oryginalną odsłoną. Pierwszą część, "Kung Fu Panda" z 2008 roku przyciągnęła przed ekrany łącznie 1,188 mln widzów. Natomiast "Kung Fu Panda 2" zainteresowała w 2011 roku 102 tys. widzów na starcie, a w sumie przełożyło się to na 667 tys. sprzedanych biletów w ciągu całego okresu dystrybucji. Wraz z każdą częścią seria traci na popularności, o czym świadczą chociażby wyniki ze Stanów Zjednoczonych - tam "trójka" zarobiła po 10 tygodniach wyświetlania 140 mln dolarów, podczas, gdy otwierającą serię odsłona - 215 mln dolarów.
Kadr z filmu "Kung Fu Panda 3", fot. Imperial - Cinepix.
Dwa premierowe filmy przyciągnęły ponad 61 proc. łącznej widowni do kin. W sumie, sprzedano 376 175 biletów. Na dość niską frekwencję miał niewątpliwie fakt, że w Polsce w końcu zaczęła się wiosenna pogoda, która, nierzadko idzie w parze z innymi formami spędzania czasu, niż wyprawą do kina.
Trzecią produkcję w zestawieniu dzieli przepaść między dwoma triumfatorami. Jednak jest to weteran kin, animacja "Zwierzogród", która już zdążyła wypracować znakomity rezultat. Produkcję Disneya obejrzało jeszcze 23 619 widzów, a po siedmiu tygodniach dystrybucji - 1,127 mln.
Oczko niżej uplasowała się komedia "Moje wielkie greckie wesele 2". Film Kirka Jonesa z Nią Vardalos nie podbija kin. W ciągu pierwszych trzech dni wyświetlania zainteresował 21 740 widzów. W 2003 roku "Moje wielkie greckie wesele" narobiło niemałego szumu w kinach. Kosztująca 5 mln produkcja przyniosła globalne wpływy na poziomie 368 mln dolarów. W Polsce film również nie przeszedł bez echa - obejrzało go w sumie 337 tys. osób.
Kadr z filmu "Moje wielkie greckie wesele 2", fot. Monolith Films.
Wciąż wysoko w czołówce box office'u znajduje się komedia romantyczna Kingi Lewińskiej. Film "7 rzeczy, których nie wiecie o facetach" zanotował sprzedaż 19 149 biletów. Po sześciu tygodniach wyświetlania na film z Alicją Bachledą-Curuś wybrało się 1,090 mln widzów.
Ostatnią produkcją, która wybiła się ponad pułap 10 tys. sprzedanych biletów, jest dramat Patricii Riggen "Cuda z nieba". Produkcja z Jennifer Garner przyciągnęła przed ekrany jeszcze 11 375 widzów. Po drugim tygodniu wyświetlania, wynik film jest skromny - 34 tys. osób.
W czołowej dziesiątce znalazła się jeszcze jedna premiera. Debiut reżyserski Natalie Portman (także z jej aktorskim udziałem), dramat "Opowieść o miłości i mroku" obejrzało w ciągu pierwszych trzech dni wyświetlania 8 919 widzów. Produkcja ze znakomitymi zdjęciami Sławomira Idziaka była wyświetlana na 105 ekranach.
Natalie Portman w filmie "Opowieść o miłości i mroku", fot. Next Film.
W kinach pokazywany był także dramat duńsko-francusko-norweski w reżyserii Joachima Triera, "Głośniej od bomb". Obraz będący w Konkursie Głównym zeszłorocznej edycji festiwalu w Cannes, obejrzało w pierwszy weekend wyświetlania 3 252 widzów na 50 kopiach.
Gorzej poradził sobie Abel Ferrara i jego najnowszy obraz biograficzny "Pasolini" z Willemem Dafoe. Obraz obejrzało 1 682 kinomanów. Niewiele mniejszą widownię zgromadził film "Niesamowita Marguerite". Obraz Xaviera Giannoli obejrzało na 40 ekranach niespełna 1 626 widzów. Na ekranach pokazywany był także beligjsko-francuski dramat "Najlepsze przyjaciółki". Film Oliviera Ringera obejrzało na 20 kopiach 298 widzów.
Willem Dafoe w filmie "Pasolini", fot. Stowarzyszenie Nowe Horyzonty.
W kinach od piątku: kontynuacja filmu fantasy "Łowca i Królowa Lodu"; rosyjsko-amerykański film science - fiction "Hardcore Henry"; nominowany do Oscara dramat "Mustang"; film Radosława Markiewicza "Gejsza"; komedia "Pięćdziesiąt twarzy Blacka"; film Wernera Herzoga "Królowa pustyni"; rosyjski kryminał "Major"; dramat z Robinem Williamsem "Bulwar"; amerykański dramat "Bóg nie umarł 2"; dokument Wojciecha Staronia "Bracia"; thriller francusko-belgijski "Cień".
Paweł Zwoliński
Informacja własna/ BoxOffice.pl
fot. Warner Bros
Rotacje na czele zestawienia
Świąteczny zastój w kinach
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2025