PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Podczas ogarniającej cały świat epidemii koronawirusa przypominamy polskie filmy i seriale, gdzie przewija się temat zarażenia groźnym wirusem. W pierwszej części opowiadamy o filmach fabularnych.
Nasi rodzimi twórcy przedstawiali motyw epidemii w swoich filmach i serialach, nie zawsze był on jednak tematem głównym, ale przewijał się gdzieś w tle podczas fabuły, mając wpływ na bohaterów. W tej części zestawienia skupimy się na filmach fabularnych.

Najlepiej by było zacząć tę historię od filmu "Zaraza" (tytuł alternatywny: „Sobowtór ukochanej”) Aleksandra Reicha z 1922 roku, ale niestety nie dysponujemy opisem fabuły. Nie wiemy czy faktycznie pojawiła się w tym filmie zaraza, czy był to tylko jeden z najczęściej realizowanych wtedy melodramatów, gdzie tytuł (jego krzykliwość, "Zaraza" brzmi dobrze) miał przyciągać widzów. A tytułowa zaraza może się nawet nie pojawiła. Krótki opis wskazuje, że jest to dramat psychologiczny z życia lekarzy.

Naszą przygodę z epidemiami zaczniemy jednak od „Zarazy” (1971, prod. Zespół Filmowy Tor) Romana Załuskiego. To jedyna polska produkcja, która w całości opowiada o zmaganiu się z epidemią. Obraz został luźno party na reportażowej powieści Jerzego Ambroziewicza (zresztą współscenarzystą filmu wraz z Załuskim) opowiadającej o epidemii ospy we Wrocławiu, która miała miejsce upalnym latem 1963 roku. Stan epidemii ogłoszono 17 lipca, odwołano go 19 września. Na ospę zachorowało ostatecznie zaledwie 99 osób (najwięcej było pracowników służby zdrowia), z których zmarła siódemka. W sumie więc epidemia się nie rozprzestrzeniła dzięki poddaniu wielu osób kwarantannie i masowej akcji szczepień (zaszczepiono aż 98 procent populacji Wrocławia). Miasto funkcjonowało wówczas normalnie, choć przy wjeździe można się było natknąć kontrole i napisy w stylu „Zakaz wjazdu do Wrocławia osobom nieszczepionym przeciw ospie”. Z racji, że było upalne lato, na ulicach kręciło się mnóstwo osób, a z, do i przez Wrocław przejeżdżało masę pociągów.

"Zaraza", reż. Roman Załuski, fot. Studio Filmowej Tor.

W opisie książki czytamy, że „gdyby 'Zaraza' była powieścią, a nie fabularyzowanym reportażem, wypadałoby podkreślić, że w pierwszych jej zdaniach, podobnie jak w 'Dżumie' Alberta Camusa, mniej się mówi o osobach dramatu, a więcej o scenografii: (…) „Żar wypalał stare mury wrocławskich kamienic i suszył tynki nowych bloków”. Ten żar czujemy i w filmie Załuskiego. Twórca chciał oddać w filmie klimat szerzącej się zarazy, nie epatował makabrycznymi obrazami, ale skupiał się na kilku lekarzach walczących z epidemią.

(...) cały czas walczyliśmy sami ze sobą, żeby się nie dać zwieść stereotypowym wyobrażeniom o zarazie – mówił reżyser Roman Załuski w rozmowie z Bożeną Janicką w marcowym numerze „Kina” z 1972 roku. - Zanim przystąpiliśmy do realizacja namawiano nas na najdziwniejsze rzeczy, na to żeby ludzie płacili majątek za wydostanie się z zamkniętego miasta, żeby wózkami wywożono trupy. Wmawiano nam apokaliptyczne obrazy grozy. Gdybyśmy posłuchali, zrobilibyśmy film daleki od rzeczywistości, a więc obojętny, niezdolny do wywołania u widza uczucia sprzeciwu. Szersze sprawy zostałyby przysłonięte okropnościami, których i tak nikt nie brałby serio. Poszliśmy inną drogą; próbujemy wywołać uczucie zagrożenia kilkoma karetkami pogotowia, jeżdżącymi nocą pod osłoną milicyjnych gazików. Wydaje mi się, że ponieważ każdy potrafi zobaczyć w tej sytuacji siebie, tworzymy realną groźbę czegoś, co każdego z nas może spotkać.

Tworząc poczucie zagrożenia Załuski pokazuje chorych na ospę, dramatyzm jaki wywołuje ich się śmierć, panikę ludności w związku z epidemią, tchórzostwo niektórych, żeby tylko nie zetknąć się z chorymi, trudną sytuację ludzi umieszczonych w kompletnie nieprzygotowanym izolatorium czy zmuszanie lekarzy do przeniesienia trumny z trupem do karawanu, ponieważ kierowcy nie zamierzali mieć z zarażonym kontaktu.


Temat epidemii jakiejś zakaźnej choroby przewija się jeszcze w wielu filmach, jednak już w żadnym nie jest on tematem motywem dominującym.

W „Smudze cienia” (1976) Andrzeja Wajdy, zrealizowanej na motywach powieści Josepha Conrada, na statku którym podróżuje główny bohater (de facto sam Conrad, grany przez Marka Kondrata), pojawia się groźna epidemia cholery. Przenosi ją na statek jeden z oficerów. Na statku dochodzi do dramatycznych sytuacji ponieważ brakuje lekarstw, a brak wiatru wstrzymuje rejs. Ostatecznie nikt nie umiera, udaje się zażegnać epidemię i dopłynąć bezpiecznie do portu przeznaczenia.

Z cholerą mamy również do czynienia w „Szaleństwach panny Ewy” (1984) Kazimierza Tarnasa opartej na powieści Kornela Makuszyńskiego pod tym samym tytułem. Ojciec tytułowej Ewy jest bakteriologiem i musi wyjechać do Chin, aby tam leczyć na ludzi chorych na cholerę. U Makuszyńskiego motyw epidemii pojawia się również w „Awanturze o Basię”, którą przeniósł na srebrny ekran w 1995 roku również Kazimierz Tarnas. W filmie i serialu będącym jego rozszerzoną wersją, epidemia, która wybuchła w jej rodzinnej miejscowości ma istotny wpływ na życie bohaterki. Nie dotyka jej bezpośrednio, ale przez wybuch zarazy dziewczynka trafia po śmierci matki do przypadkowych ludzi w Warszawie. Jej rodzina w tym czasie zaczyna rozpaczliwe poszukiwanie zaginionej.

W ekranizacji „Nocy i dni” Marii Dąbrowskiej w reżyserii Jerzego Antczaka spotykamy się z zarazą tyfusu. Rozszerzony wątek tej opowieści możemy zobaczyć w szóstym odcinku serialu (odc. pt. „Miłość”). W zamieszkanej blisko majątku Niechciców wsi wybucha epidemia tyfusu, która powoduje wyjazd głównej bohaterki z dala od panującego niebezpieczeństwa.

"Hiszpanka", reż. Łukasz Barczyk, fot. Studio Filmowe Kadr.

"Hiszpanka" (2014) Łukasza Barczyka nawiązuje do największej epidemii grypy w  XX wieku, która szalała na świecie w latach 1918-1920. Podawane szacunki śmiertelności na całym świecie są bardzo nieprecyzyjne: od 21–25 mln do 50–100 mln. Była pierwszą pandemią od czasów dżumy z XIV wieku o tak wysokiej śmiertelności. Zachorowało na nią ok. 500 mln ludzi, co stanowiło wówczas 1/3 populacji świata.

Samych obrazów choroby w filmie nie ma, ale wiemy, że stanowi ono zagrożenie dla bohaterów. Osią filmu jest powrót Ignacego Jana Paderewskiego Polski w grudniu 1918 roku. Wiemy, że po jego wizycie na terenie Wielkopolski wybuchło powstanie, które ostatecznie okazało się dla Polski zwycięskie. Dlatego pracujący dla pruskiej armii mroczny Doktor Abuse próbuje za wszelką cenę nie dopuścić do powrotu słynnego pianisty. Jednym z elementów fikcyjnej intrygi jest próba zasiania w głowie Paderewskiego incepcji, że jest chory na Hiszpankę. Ta próba się nie udaje, Paderewski dojeżdża do Poznania, a resztę historii już znamy. Bohater ma w pewnym momencie wątpliwości ponieważ nie czuje się najlepiej i wszystko wskazuje na to, że jednak jest chory na jakiś rodzaj grypy.

W kilku polskich filmach przejawia się epidemia dżumy, która szalała kilka razy w Europie zbierając śmiertelne żniwo. Epidemia zazwyczaj jest elementem pobocznym, który ma jednak znaczenie dla bohaterów powieści, konstytuuje ich codzienną egzystencję.

Akcja koprodukcji polsko-amerykańskiej "Szuler" (1991) Adka Drabińskiego dzieje się w XVIII wieku podczas jednej z przetaczających się przez Europę epidemii „czarnej śmierci”. Kilku bogato sytuowanych przyjaciół, starając się odizolować od społeczeństwa, spędza czas w malowniczo położonym pałacu, zlokalizowanym poza większymi skupiskami ludności. W tym czasie tworzą sobie tam enklawę oddając się wszelkim możliwym przyjemnościom: pijąc, ucztując, uczestnicząc w erotycznych orgiach, no i przede wszystkim grając bez przerwy w karty. Jak czytamy na stronie filmpolski.pl "Szuler" „mówi o losie, który kpi sobie z ludzkich planów, nieustannie płata wszystkim figle i okazuje się być większym oszustem niż najzdolniejszy nawet szuler karciany. Dzieło Drabińskiego pełne jest odniesień do XVIII-wiecznej, pełnej paradoksów kultury, głoszącej kult rozumu, a zarazem rozpasanej, pulsującej namiętnościami.”

"Nocny gość", reż. Stanisław Różewicz, fot. Studio Filmowe Tor.

Dżuma jest też tłem dla „Nocnego gościa” (1989) Stanisława Różewicza, opowieści o życiu Franciszka Villona, jednego z najwybitniejszych francuskich poetów Średniowiecza, autora „Wielkiego Testamentu”. Obraz powstał na podstawie opowiadania Roberta Louisa Stevensona, autora „Doktora Jekylla i Mr Hyde'a”. Stevenson, a zanim Różewicz pokazują Villona jako poetę, ale też przestępcę, który był ciągle na bakier z prawem. Akcja dzieje się w 1456 roku, w momencie w którym aktualnie na Paryż spada epidemia dżumy. Mimo szalejącej zarazy Villon wraz z kamratami funkcjonują normalnie. Jednak tu i ówdzie ciągle napotykają na ofiary „czarnej śmierci”. Napadając w lesie na kupca, znajdują na jego wozie zmarłą na zarazę dziewczynę, co skłania ich do rezygnacji z rabunku. Podczas kolejnego przestępstwa, tym razem włamania do kościoła, natykają się w jednej z naw na ciała ofiar epidemii. W jednej ze scen Villon spotyka dziewczynę, którą chce namówić na ucieczkę z domu ojca, ale okazuje się, że i ona dotknięta jest zarazą.

Obrazki z dżumą w tle widzimy również w „Kazimierzu Wielkim” (1975) Ewy i Czesława Petelskich. Trwająca w latach 1346-1353 epidemia dżumy w Europie doprowadziła do śmierci 40-60 procent społeczeństwa. Przyjmuje się, że na terenie ówczesnej Polski zaraza nie zbierała tak krwawego żniwa (może oprócz miast portowych na północy, tj. Gdańska czy Torunia). Choć i tak dziesiątkowała ludność stołecznego Krakowa, co widzimy w filmie Petelskich. Miasto wygląda na wymarłe, po ulicach poruszają się tylko upiorne postacie zbierające trupy z ulic. Ubrani na czarno ostrzegają specjalną grzechotką o swoim nadejściu. Wielu przerażonych krakowian poddaje się  sugestywnym praktykom pokutnych biczowników, bezradnie przyjmując zrządzenie losu. Twórcy pokazują także, jak król radził sobie z epidemią, m.in. rozwijając szeroką akcję pomocy.

"Kazimierz Wielki", reż. Ewa i Czesław Petelscy.

Motyw z dżumą pojawia się też w „Niezwykłej podróży Baltazara Kobera” (1988) Wojciecha Jerzego Hasa. Główny bohater, ciągle gdzieś podróżując i przed kimś uciekając, w pewnym momencie stara się nie wpaść w ręce Inkwizycji. W mieście do którego trafia panuje zaraza. Aby uniknąć złapania Baltazar zostaje wywieziony z miasta w trumnie podczas konduktu zmarłych na dżumę.

Ciekawym filmem, choć praktycznie nieznanym szerszej publiczności jest polsko-amerykańskie „Embers” (2015, pierwsza pełnometrażowa produkcja Papaya Films) Claire Carré. Te niszowe kino postapokaliptyczne pokazuje nam świat po globalnej epidemii neurologicznej, w wyniku której wszyscy zainfekowani cierpią na amnezję wsteczną i progresywną. - Wyobraźcie sobie, że przed snem czytacie swoją ulubioną książkę, a następnie kładziecie się spać obok ukochanej osoby – pisze w recenzji na stronie Alien Hive Marcin Świątkowski. - Po przebudzeniu nie tylko nie pamiętacie o czym jest owa książka, ale i nie macie bladego pojęcia, kim jest osoba leżąco obok was i dlaczego spaliście razem. Nie pamiętacie swojego imienia, nie wiecie kim jesteście, gdzie się znajdujecie, ani dlaczego spędziliście noc właśnie w tym, zupełnie obcym dla was miejscu – dodaje recenzent. Reżyserka skupia się na egzystencji ludzi w tych trudnych czasach, które z powodu epidemii powodują narastający anarchizm i rozpad normalnych więzi w społeczeństwie.

Na koniec o dwóch filmach, gdzie przejawia się motyw sztucznie wyhodowanego wirusa. „Błąd w rachunku” (1988)  Andrzeja Chrzanowskiego pokazuje świat naukowców z instytutu genetyki, gdzie odkryto niebezpiecznego wirusa. Wirus jednak wymyka się spod kontroli, zabijając jedną osobę i dwie zarażając. Wynalezienie wirusa jest tłem dla głębszych pytań, dotyczących dążenia do sławy za wszelką cenę, co ostatecznie przynosi niektórym naukowcom śmierć. Z kolei w sensacyjnych „Sługach wojny” (2019) Mariusza Gawrysia nieustraszeni policjanci wpadają na trop przestępców produkujących broń biologiczną. Jest ona o tyle niebezpieczna, że można ją tak modyfikować, aby uderzyła w konkretną, wyselekcjonowaną ofiarę.

Temat wiruso-epidemiologiczny może nie występował w naszych filmach zbyt często, ale jak widać w różnorodnych formach. Druga część tekstu wkrótce!
Albert Kiciński
artykuł redakcyjny
  31.03.2020
fot. "Zaraza", reż. Roman Załuski, fot. Studio Filmowe Tor
Dom jako więzienie, czyli koszmar w czterech ścianach
Obrazy wojen światowych
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll