Rebeka (Eva Green) staje przed szansą, a zarazem dylematem, skopiowania swego zmarłego tragicznie ukochanego poprzez klonowanie. Jakie będą tego konsekwencje? "Łono" Benedka Fliegaufa od 16 grudnia w kinach.
- Wszyscy pracujący przy „Łonie” musieli zastanowić się nad etyczną stroną możliwości klonowania ludzi. Moim zdaniem ostatecznie publiczność zada sobie pytanie: co gdybym to ja był w takiej sytuacji? Odpowiedź, jak zwykle w przypadku problemów etycznych, nigdy nie jest prosta… - mówi Eva Green.
Matt Smith i Eva Green w „Łonie”, fot. Aurora Films
W czasie odwiedzin u dziadka, jako mała dziewczynka, nieśmiała Rebeka zaprzyjaźnia się z rudowłosym Tommym. Przyjaźń ta szybko rozwija się podczas ich letnich przygód na wybrzeżu. Bajkowy i dziecięcy romans Rebeki kończy się gdy musi wyjechać z matką do odległego Tokio.
12 lat później Rebeka (Eva Green), jako młoda kobieta powraca, aby osiedlić się w domu swojego dziadka. Szuka swojego przyjaciela z dzieciństwa Tommy’ego (Matt Smith), który okazuje się już studentem. Ich ponowne spotkanie wyzwala silne wzajemne zauroczenie. Gdy poznają się lepiej, Rebeka odkrywa, że Tommy też żywi do niej głębokie uczucia, jeszcze z czasu gdy znali się jako dzieci. Jednak ich namiętny związek szybko się kończy, gdy Tommy ginie w wypadku samochodowym.
Załamana Rebeka czuje, że nie może dalej żyć bez Tommy’ego. Zwraca się z prośbą do kontrowersyjnego „Departamentu Replikacji Genetycznej” o zgodę na zapłodnienie...
- Nie przypisałbym “Łona” do kategorii science fiction. Zdecydowanie nie można go sklasyfikować jako typowy dla gatunku. Ze względu na nastrój i konstrukcję opowiadania powiedziałbym, że "Łono" jest bardziej bajką niż czymkolwiek innym. A jeśli miałbym wybrać kulturowe odniesienie, to najbliżej mu do mitu o Orfeuszu i Eurydyce - mówi Benedek Fliegauf, scenarzysta i reżyser „Łona”.
"Łono" w kinach od 16 grudnia.