PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Rozmawiamy z koordynatorką Zespołu Literackiego Studia Munka i dziennikarką Justyną Sobolewską. Od marca, wraz z Natalią Fiedorczuk-Cieślak, Jakubem Małeckim, Grzegorzem Uzdańskim oraz Aleksandrą Zielińską, pracuje nad scenariuszami w Studiu Munka.
Marcin Radomski: Czy uważa Pani, że Polska to nie jest kraj dla scenarzystów?

Justyna Sobolewska: Rzeczywiście jest problem ze scenariuszami, choć w ostatnim czasie było kilka dobrych pod tym względem filmów. Największe kłopoty mają młodzi filmowcy, dlatego powstał Zespół Literacki, który ma im pomóc. To jest propozycja dla tych młodych filmowców, którzy są związani ze Studiem Munka.

Jak wyglądał wybór pisarzy?
Myślałam o zawartości filmowej ich książek - jak budują dialogi, nastrój, jak opisują relacje międzyludzkie. Każda z tych osób ma inne zalety. Aleksandra Zielińska świetnie buduje nastrój, Jakub Małecki tworzy kameralne sceny o dużym napięciu dramaturgicznym, Grzegorz Uzdański jest jak Zelig, potrafi imitować styl różnych pisarzy, zresztą jego powieść jest cała złożona z dialogów, a Natalia Fiedorczuk-Cieślak pokazuje rzeczywistość z nieznanej perspektywy. Posiadają umiejętności przydatne filmowcom.


Natalia Fiedorczuk-Cieślak, Jakub Małecki, Grzegorz Uzdański oraz Aleksandra Zielińska, fot. Studio Munka

Czy w takim razie to powrót do zespołów literackich działających kiedyś przy Zespołach  Filmowych?
Tak, Jerzy Kapuściński, dyrektor artystyczny Studia Munka, miał świetny pomysł, bo zna dobrze sytuację młodych filmowców.  Pierwsze spotkanie w Serocku pokazało, że  jest ogromny głód. Młodzi filmowcy pragną kontaktu z literatami. Czasami nie wiedzą, co robić, jak szukać pomysłów, inspiracji czy praktycznej pomocy. To powrót do tego, co w polskim kinie było bardzo dobre.



Z jakimi reakcjami spotkała się Pani podczas konferencji Studia Munka w Serocku?
Wielki entuzjazm. Debiutanci chcieli pokazywać swoje filmy, i co istotne, od razu zaczęli szukać kontaktu z literatami. To dopiero początek, bo praca zespołu rozpoczęła się pierwszego marca. W tej chwili proces pracy wygląda następująco: pisarze otrzymują już teksty od Studia Munka, będziemy się spotykać i rozmawiać o nich.

Jakie problemy mogą napotkać pisarze, gdy zetkną się ze scenariuszami?
Po pierwsze problemem jest brak kontaktu miedzy literaturą i kinem. Książki szybko są przenoszone na deski teatru i to jest paradoksalne, bo często są zupełnie niesceniczne, jak np. „Księgi Jakubowe” Olgi Tokarczuk. Literatura wchodzi do teatru, ale nie do kina. Po kilku miesiącach pracy nad scenariuszami pomysły umierają. Młodzi ludzie nie śledzą współczesnej literatury. Mają np. potrzebę napisania o środowisku mediów, ale nie zaglądają do książek, które o tym opowiadają. My chcemy ich zainteresować.

A klasyka?
Jest raczej zapotrzebowanie na nowe tematy, ale w klasyce też będę służyć pomocą.
Drugim problemem jest język, bywa, że jest drętwy. Pisarze mają pomagać w technicznej stronie pisania dialogu, który będzie dobrze brzmiał.  Wybrałam autorów sprawnych na wielu polach. Część z nich wyszła ze środowiska fantastyki, świata muzyki, czyli czują rytm, mają dobre ucho.

Myśląc o współczesnej prozie, nie sposób nie wymienić Zygmunta Miłoszewskiego, Szczepana Twardocha czy Jakuba Żulczyka.

Oni są już wykorzystani. Żulczyk jest scenarzystą, na podstawie prozy Miłoszewskiego powstały filmy. Twardoch też próbuje pisać scenariusze. Tak uznani pisarze mogą być spokojni, ze zostaną zauważeni. Natomiast pojawiają się nowi. Książki członków zespołu też mogą zainspirować. Mam nadzieję, że młodzi filmowcy sięgną po ich twórczość.

Intrygujące są także reportaże chętnie czytane przez Polaków.
Będę im podsuwać reportaże, bo to inspiracja do wielu tematów. Trudniej byłoby chyba włączyć reportażystów do wspólnej pracy, choć to też pewnie jest możliwe. Fajnie byłoby, gdyby polscy młodzi filmowcy częściej inspirowali się reportażem.

Czy sądzi Pani, że praca Zespołu Literackiego przyspieszy drogę do debiutu filmowego?
To ciekawy wątek. W literaturze może debiutować każdy, kto chce, nawet jeśli ma lat sześćdziesiąt. W świecie filmu debiut powinien być wczesny. Studio Munka jest instytucją, która wspiera młodych filmowców. Wiadomo, później mają dużo trudniej. To jest też tak, że filmowcy związani ze Studiem Munka mogą sobie wybrać autorów do pracy. Temu służyło spotkanie w Serocku i widziałam, że to tak zadziałało. Po prezentacji filmowcy podeszli do konkretnych literatów.

Czyli autorzy książek mogą być też współtwórcami filmu?
Jak najbardziej, ale pisarz będzie współscenarzystą tylko w przypadku, gdy będzie to pogłębiona praca. To się okaże w praktyce, na razie wyznaczamy drogę powrotu do tradycji. Tu jest inaczej niż u Tadeusza Konwickiego, który wyszedł ze środowiska filmowego i sam był reżyserem. On był autorytetem. A u nas spotykają się młodzi filmowcy z młodymi pisarzami.

Nie obawia się Pani, że literaci nie mają wyczucia języka filmowego?
Myślałam o tym, ale część z nich ma już za sobą współpracę z filmem  czy nawet skończyło studia scenariuszowe, a Grzegorz Uzdański jest nauczycielem, czyli myśli konkretnie, jest przyzwyczajony do czytania i sprawdzania. Techniczne i warsztatowe myślenie będzie im bliskie. Zaczynamy pracę i wszyscy są ciekawi, jak to będzie wyglądało. Dobrze być w strukturach Studia Munka. Pisarze po przeczytaniu tekstów powiedzą, jaki jest poziom. Zobaczmy. Dużo do zrobienia, ale  po obu stronach jest niezwykły entuzjazm.

Justyna Sobolewska - ur. 1972. Krytyczka literacka, dziennikarka tygodnika „Polityka”. Wcześniej pracowała w „Przekroju” i „Dzienniku”.  W 2012 ukazała się jej „Książka o czytaniu, czyli resztę dopisz sam" w Wydawnictwie Polityki. Wydanie rozszerzone „Książki o czytaniu” ukazało się w Wydawnictwie Iskry (2016). Zasiada w jury Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej „Silesius” oraz w kapitule Nagrody Literackiej im. Witolda Gombrowicza. Laureatka PIK-owego Lauru (2015) przyznawanego przez Polską Izbę Książki za popularyzację czytelnictwa w kategorii mediów drukowanych. Mieszka w Warszawie.
Marcin Radomski
Ostatnia aktualizacja:  14.03.2017
Zobacz również
fot. materiały prasowe
Szefowa Kina Pod Baranami jedną z najważniejszych kobiet światowej branży kinowej
Zgłoś film na Sopot Film Festival
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll