Pokazy krótkich animacji obfitowały w kilka ciekawych
formalnie pozycji. Mówię tu głównie o „Obiekcie” Pauliny Skibińskiej (nagroda
na Sundance/prod. Studio Munka/SFP), dosyć awangardowym dokumencie o pracy
nurków podwodnych ze specjalnej jednostki wyławiającej topielców. Autorka
dokumentu daje nam obraz jednej z takich akcji, która toczy się na
zamarzniętym jeziorze. Film jest opowiadany z punktu widzenia ekipy
ratunkowej, nurka wkraczającego do podlodowego świata oraz zwykłych ludzi,
oczekujących na brzegu. Robi wrażenie.
Oprócz tego, jakże zachwycającego, dokumentu mogliśmy się również obejrzeć/dowiedzieć „Jak zmniejszenie populacji chrzęszczyka wpływa na życie miłosne pani Krystyny” – uraczyła nas tym daniem animowanym Pani Marta Magnuska. Ale wybornie smakowała animacja „Dokument” Marcin Podolca, gdzie wykorzystanie animowanych obiektów i zdjęć archiwalnych buduje intymny portret ojca autora. Fajna konwencja.
A co u długich metraży? No były. Trzy. Każdy inny. „Między nami dobrze jest” Grzegorza Jarzyny jest w pewnym sensie zapisem spektaklu pozbawionego formy filmowej, jednak ogólnie wytworzona atmosfera na planie/scenie pozwala dosyć głęboko wejść w ten świat. Dla fanów Masłowskiej.
„Polskie gówno” Grzegorza Jankowskiego. No zaskoczyłem się.
Ciekawa konwencja, ale… trzeba obejrzeć i z pewnym zachwytem czerpać ten
klimat. W jakiś sposób unikatowy i pokrętny. A te piosenki… A ten Marian
Dziędziel śpiewający… Wieczorem jeden z odtwórców głównych ról, Tymon Tymański, w cyklu
spotkań „Zawód: aktor” raczył słuchaczy historiami ze swojego niezwykle
barwnego życia.
No i „Mur” Dariusza Glazera. Dojrzałe kino, głębokie,
świetny Tomasz Schuchardt. Film ze Studia Munka to historia młodego
mężczyzny rozpoczynającego nowy rozdział w swoim życiu. Wynajmuje
mieszkanie na nowopowstałym, strzeżonym osiedlu, na którym dotychczas pracował
wykańczając mieszkania. Odcina się od wymagającej leczenia matki mieszkającej
w starej kamienicy. Nowa rzeczywistość szybko pozbawia go złudzeń. Jeżeli
chce się zmienić musi rozwiązać wszystkie niewygodne sprawy z przeszłości.
Czy zawaha się przeskakując tytułowy mur?
Uczestnicy festiwalu mogli również wziąć udział w wykładzie mistrzowskim Roberta Castle’a, poświęconym technice aktorskiej zwanej „Metodą”, gdzie poznaliśmy jej ewolucję od początków zainspirowanych pracą Konstantego Stanisławskiego, przez wpływ, jaki wywarli na nią Ryszard Bolesławski i Maria Uspienskaja, aż po koncepcję i historię działalności „Actors’ Studio” i późniejszego udziału w tym projekcie Lee Strasberga, a także różnych podejść stosowanych przez Meisnera, Strasberga i Adler „Złoty wiek” Studia, w którym talent rozwijali m.in. Brando, Dean, Cassavetes, Page, czy Newman. A na koniec jedna z dewiz Roberta Castle’a - Trenuj swój instrument aby wypowiadać się poprzez emocje, aby uruchomić swoje ciało do działania, aby oddychać poprzez intensywność swoich uczuć.