Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Komentarz po East European Forum.
Praga w słoneczny wiosenny dzień jest przepiękna. Wschód słońca na Moście Karola, spacer po Malej Stranie w popołudniowym słońcu, wizyta w muzeum Karela Zemana. Jeszcze piękniejsze, jeśli wyobrazić sobie, że w ciągu tygodnia można tam poznać zupełnie nowy świat. Obsesje erotyczne Waleriana Borowczyka, fenomen maminsynków ze Słowenii i dzieci tarzające się w nieskończonych metrach taśmy filmowej, wyczytujące klatka po klatce filmowe historie. Nowy świat filmów dokumentalnych z Europy środkowej i wschodniej.
Spędziłam tydzień na East European Forum w ramach East Doc Platform - po raz pierwszy jako producent z projektem - osoba, która może na takiej imprezie mnóstwo zyskać, ale musi być też gotowa na każdy rodzaj krytyki ze wszystkich stron. Bardzo wiele na tym skorzystałam, bardzo wiele skorzystał projekt "Reporter" w reżyserii Magdaleny Szymków, który mam przyjemność reprezentować z ramienia Otter Films.
***
Piszę ten krótki tekst nie po to, żeby pochwalić się udziałem w ciekawym wydarzeniu (za co podziękować powinnam Fundacji Polskie Centrum Audiowizualne, która zdecydowała się dofinansować mój rozwój zawodowy). Wszyscy doskonale wiemy jak ważne są spotkania branżowe. Jednak z perspektywy młodego twórcy są one podwójnie istotne. Tydzień dedykowany rozmowom o konkretnym projekcie filmowym - reżyser i producent w jednym miejscu, otoczeni gronem osób żywo zainteresowanych ich pracą - to wymarzone warunki do dopracowania nawet zaawansowanych projektów filmowych. Doświadczyłam tego w Pradze.
Doświadczyłam jednak czegoś jeszcze - poznałam interesujących filmowców z naszego regionu, a przede wszystkim z Polski. Zawalczyliśmy o udział w tym wydarzeniu. Z jednej strony to dobrze - inny kraj pomaga oderwać się od codziennych obowiązków i nadaje sprawom nowy kontekst. Z drugiej - dlaczego musiałam wyjechać z Polski żeby ich poznać?
Organizowanie niezliczonych imprez o zbliżonym profilu wydaje się nieuzasadnione. Rynek filmowy jest mocno międzynarodowy i organizowanie imprez lokalnych może grozić zerowymi rezultatami. To jednak kwestia skali i jakości. W przeszłości uczestniczyłam jako obserwator w polskich wydarzeniach branżowych. Wiem, że nie muszą odbiegać jakością od zagranicznych. Wiem też jak wiele mi dały. Jestem przekonana, że takie wydarzenia są w Polsce potrzebne i sądzę, że potrzebujemy ich więcej.
Tak dochodzę do celu tego komentarza. To prośba - nie ulegajmy złudzeniom, że wydarzenia zagraniczne zastąpią te odbywające się w Polsce. Jeśli potrafimy zorganizować imprezy w skali międzynarodowej u siebie, damy bardzo wiele młodym filmowcom z zagranicy i wesprzemy markę Polski na filmowej mapie Europy, ale przede wszystkim pomożemy polskim twórcom. Będą pewniejsi grając u siebie.
Przypominajmy więc o imprezach, które mają już tradycję i wspierajmy je. Bądźmy też otwarci na nowe propozycje.
A do tych z Państwa, którzy angażują się w organizację podobnych przedsięwzięć - proszę działać dalej!
Agnieszka Wąsowska
Otter Films
Ostatnia aktualizacja: 29.03.2014
fot. K.Kiljan/ Kuźnia zdjęć/SFP
„Parauszek i Przyjaciele” wraca na ekrany TV!
"Kumple" z Pruszkowa
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024