Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Od lat jedną z najpopularniejszych sekcji wrocławskich Nowych Horyzontów jest Nocne Szaleństwo, oferujące filmy rozrywkowe, ale i przekorne, niepokojące, wygrywające gatunkowe konwencje, czasem przerażające, czasem zabawne, samoświadome, kultowe… Od tego roku zbliżony cykl, Cult, oferuje Londyński Festiwal Filmowy.
Brytyjska impreza z roku na rok coraz chętniej widzi w swoim programie nie tylko filmy artystyczne, refleksyjne, laureatów prestiżowych nagród, ale i dzieła gatunkowe, mainstreamowe. Te ostatnie stają się często największymi wydarzeniami festiwalu, prezentowane są na uroczystych galach z udziałem gwiazd z Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. Od tej edycji (zobaczymy, czy pomysł ten będzie kontynuowany) znalazło się także miejsce na kino rozrywkowe adresowane do kinomanów, preferujących tzw. odbiór kultowy.
Kadr z filmu "Antiviral", fot. LFF
To chwytliwe, choć często nadużywane pojęcie, w Londynie skojarzono z produkcjami wymykającymi się jednoznacznej klasyfikacji, interpretacji i ocenie, odrobiną grozy i/lub abstrakcji. Znalazły się tu i horrory z nurtu survival ("Black Rock" z Kate Bosworth w roli turystki prześladowanej przez maniakalnych byłych żołnierzy), jak i dokumenty ("The Jeffrey Dahmer Files" o jednym z najgłośniejszych seryjnych morderców Ameryki oraz "My Amityville Horror" o Danielu Lutzu, który był jeszcze chłopcem, gdy w mediach zawrzało od opowieści o nawiedzonym domu jego rodziców). Nie zabrakło też najnowszego dzieła jednego z najbardziej płodnych japońskich twórców, niemal zawsze w Europie wrzucanego do worka z napisem "kultowe" - Takashi Miike: "For Love's Sake" ("Ai To Makoto"). Tym razem mistrz popkultury łączy "Romea i Julię" z tradycją mangi i anime oraz musicalowymi przebojami…
Programerzy sekcji Cult znaleźli także miejsce dla debiutów. Wśród nich szczególnie kusił "Antiviral" w reżyserii Brandona Cronenberga, syna Davida, o przyszłości przesiąkniętej niezdrową obsesją na punkcie celebrytów. Uwagę zwrócił również obraz "Citadel" o cierpiącym na agorafobię mężczyźnie, który musi stawić czoła grupie potworów przyciąganych przez strach. To dzieło Ciarána Foya, który inspirował się zarówno osobistymi doświadczeniami, jak i… "Potomstwem" (wspomnianego) Davida Cronenberga, a także "Wstrętem" Romana Polańskiego.
Największą perełką sekcji, a także tytułem, który ją promował była animacja "A Liar's Autobiography", opowiadająca o życiu Grahama Chapmana. Smakołyk dla fanów grupy Monty Pythona oraz wielbicieli abstrakcyjnego, czarnego i niepoprawnego politycznie humoru. Dzieło nieco hermetyczne, choć przyciągające szaloną postacią głównego bohatera, jednego z członków Latającego Cyrku (zmarłego w 1989 roku), który pełni funkcje narratora i współautora scenariusza (produkcję oparto na wspomnieniach Chapmana, które on sam w latach 80. nagrał w formie swoistego "audiobooka"). Bardziej szczegółowo pisaliśmy już w jednej z relacji z londyńskiego festiwalu.
Kadr z filmu "A Liar's Autobiography", fot. LFF
Produkcje, które idealnie wpisują się w "kultowe” klimaty można było również znaleźć i w innych sekcjach Londyńskiego Festiwalu, w tym w konkursie głównym. Mowa przede wszystkim o "Siedmiu psychopatach" (polska premiera 30 listopada) w reżyserii Martina McDonagha ("Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj") i z udziałem Colina Farrella, Sama Rockwella, Christophera Walkena oraz Woody'ego Harrelsona. Nieprzewidywalna i oryginalna fabuła, w której losy cierpiącego na brak natchnienia scenarzysty przeplatają się z opowieścią o porwaniu uroczego psiaka, należącego do groźnego gangstera, oferuje zarówno wciągającą, dynamiczną narrację, jak i zabawę z hollywoodzkimi konwencjami. Żartów i cynicznych (a jakże trafnych) uwag oraz rozwiązań inscenizacyjnych nie powstydziłby się sam Quentin Tarantino.
Jedno jest pewne - sekcja Cult ma duży potencjał, a filmów, które mogłyby się w niej znaleźć nie brakuje. Londyński Festiwal Filmowy, choć nie ma w swojej nazwie Nowych Horyzontów (kina), to także ich poszukuje. Tak samo, jak stara się odpowiadać na zainteresowania widzów, również te mroczne.
Brytyjska impreza z roku na rok coraz chętniej widzi w swoim programie nie tylko filmy artystyczne, refleksyjne, laureatów prestiżowych nagród, ale i dzieła gatunkowe, mainstreamowe. Te ostatnie stają się często największymi wydarzeniami festiwalu, prezentowane są na uroczystych galach z udziałem gwiazd z Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. Od tej edycji (zobaczymy, czy pomysł ten będzie kontynuowany) znalazło się także miejsce na kino rozrywkowe adresowane do kinomanów, preferujących tzw. odbiór kultowy.
Kadr z filmu "Antiviral", fot. LFF
To chwytliwe, choć często nadużywane pojęcie, w Londynie skojarzono z produkcjami wymykającymi się jednoznacznej klasyfikacji, interpretacji i ocenie, odrobiną grozy i/lub abstrakcji. Znalazły się tu i horrory z nurtu survival ("Black Rock" z Kate Bosworth w roli turystki prześladowanej przez maniakalnych byłych żołnierzy), jak i dokumenty ("The Jeffrey Dahmer Files" o jednym z najgłośniejszych seryjnych morderców Ameryki oraz "My Amityville Horror" o Danielu Lutzu, który był jeszcze chłopcem, gdy w mediach zawrzało od opowieści o nawiedzonym domu jego rodziców). Nie zabrakło też najnowszego dzieła jednego z najbardziej płodnych japońskich twórców, niemal zawsze w Europie wrzucanego do worka z napisem "kultowe" - Takashi Miike: "For Love's Sake" ("Ai To Makoto"). Tym razem mistrz popkultury łączy "Romea i Julię" z tradycją mangi i anime oraz musicalowymi przebojami…
Programerzy sekcji Cult znaleźli także miejsce dla debiutów. Wśród nich szczególnie kusił "Antiviral" w reżyserii Brandona Cronenberga, syna Davida, o przyszłości przesiąkniętej niezdrową obsesją na punkcie celebrytów. Uwagę zwrócił również obraz "Citadel" o cierpiącym na agorafobię mężczyźnie, który musi stawić czoła grupie potworów przyciąganych przez strach. To dzieło Ciarána Foya, który inspirował się zarówno osobistymi doświadczeniami, jak i… "Potomstwem" (wspomnianego) Davida Cronenberga, a także "Wstrętem" Romana Polańskiego.
Największą perełką sekcji, a także tytułem, który ją promował była animacja "A Liar's Autobiography", opowiadająca o życiu Grahama Chapmana. Smakołyk dla fanów grupy Monty Pythona oraz wielbicieli abstrakcyjnego, czarnego i niepoprawnego politycznie humoru. Dzieło nieco hermetyczne, choć przyciągające szaloną postacią głównego bohatera, jednego z członków Latającego Cyrku (zmarłego w 1989 roku), który pełni funkcje narratora i współautora scenariusza (produkcję oparto na wspomnieniach Chapmana, które on sam w latach 80. nagrał w formie swoistego "audiobooka"). Bardziej szczegółowo pisaliśmy już w jednej z relacji z londyńskiego festiwalu.
Kadr z filmu "A Liar's Autobiography", fot. LFF
Produkcje, które idealnie wpisują się w "kultowe” klimaty można było również znaleźć i w innych sekcjach Londyńskiego Festiwalu, w tym w konkursie głównym. Mowa przede wszystkim o "Siedmiu psychopatach" (polska premiera 30 listopada) w reżyserii Martina McDonagha ("Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj") i z udziałem Colina Farrella, Sama Rockwella, Christophera Walkena oraz Woody'ego Harrelsona. Nieprzewidywalna i oryginalna fabuła, w której losy cierpiącego na brak natchnienia scenarzysty przeplatają się z opowieścią o porwaniu uroczego psiaka, należącego do groźnego gangstera, oferuje zarówno wciągającą, dynamiczną narrację, jak i zabawę z hollywoodzkimi konwencjami. Żartów i cynicznych (a jakże trafnych) uwag oraz rozwiązań inscenizacyjnych nie powstydziłby się sam Quentin Tarantino.
Jedno jest pewne - sekcja Cult ma duży potencjał, a filmów, które mogłyby się w niej znaleźć nie brakuje. Londyński Festiwal Filmowy, choć nie ma w swojej nazwie Nowych Horyzontów (kina), to także ich poszukuje. Tak samo, jak stara się odpowiadać na zainteresowania widzów, również te mroczne.
Dagmara Romanowska
portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja: 22.10.2012
Międzynarodowy Dzień Animacji - w Gdańsku i na świecie
WFF: Konkurs 1-2. Niełatwe decyzje
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024