PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Helena Třeštíková,  reżyserka, laureatka Smoka Smoków na Krakowskim Festiwalu Filmowym, opowiada o języku kina dokumentalnego

Rafał Stanowski: Pani motto zawodowe to...

Helena Třeštíková: Staram się uchwycić czas przeszły i teraźniejszy w kontekście przyszłości. Zawsze mnie interesował czas i to, w jaki sposób zmienia rozmaite wydarzenia. Zapoczątkowałam to filmem „Cud”, opowiadającym o kobiecie czekającej na urodzenie się dziecka. Tamten film rozwinęłam następnie w cykl etiud małżeńskich, które ujęły temat w sposób szerszy. Postanowiłam, że sfilmuję młode pary, które biorą po raz pierwszy ślub, nie mają dzieci, są w wieku 18-25 lat. Starałam się pokazać szeroki wachlarz społeczny, od licealistów aż po studentów wyższych uczelni.

Potem jednak zmieniła Pani jednak diametralnie pole zainteresowań i skupiła się na społecznych outsiderach, nie rezygnując z poszukiwań czasoprzestrzennych.

Po skończeniu „Etiud małżeńskich” w 1986 roku, pojawił się pomysł na cykl „Młodzi przestępcy” opowieści o ludziach, którzy trafiają do więzienia. Ten wątek poruszałam przez następnych 20 lat, a jego kulminacją była historia o Rene.

Przyniosła ona Pani międzynarodowy sukces, za film „Rene” otrzymała Pani w 2008 roku Europejską Nagrodę Filmową dla najlepszego dokumentu. Główny bohater - tytułowy Rene - wyznał w jednym z wywiadów, że trafił do filmu przez casting. To prawda?

Faktycznie, można tak powiedzieć. Wszystko zaczęło się od tego, że poprosiliśmy psychologa z więzienia dla młodych przestępców, by pomógł nam w znalezieniu bohatera do filmu. Wtedy trafiliśmy na Rene - przestępcę, który od wczesnej młodości regularnie trafiał do więzienia.

Kiedy zaczynaliście realizację dokumentu, był jednostką wyautowaną poza społeczny nawias. Czy film, który odniósł międzynarodowy sukces, zmienił bohatera?

Rene uważa się dziś za celebrytę. W międzyczasie ukazały się książki jego autorstwa, rozdaje autografy, chwali się sukcesami mojego filmu.


Helena Třeštíkova, fot. Marcin Warszawski

Pani znajomość z Rene przypominała emocjonalną sinusoidę. Co Pani poczuła, gdy pewnego dnia została okradziona przez swojego bohatera?

Kiedyś też pożyczyłam Rene kamerę, by nakręcił swoją wizję wolności. Mój operator uważał, że bohater ukradnie sprzęt, dźwiękowiec był niezdecydowany, a ja wierzyłam, że nic złego się nie stanie. Niestety przegrałam zakład.

Nie miała Pani wtedy ochoty rzucić tego wszystkiego?

Nie, to mnie tylko zmobilizowało, by kontynuować jego historię. Warto było wytrwać dla takich scen jak ta, w której Rene mnie pyta, kim jestem dla niego. To była przełomowa chwila, która dodała mi motywacji, by nie rezygnować, ale doprowadzić tę historię do końca. Największym ryzykiem dla dokumentalisty są schematy. Trzeba chwytać wszystko, co je przekracza, bo to jest bezcenne. 

Realizuje Pani dokumenty w sposób długodystansowy, realizacja trwa przez wiele lat. To musi wytwarzać bliskie relacje.

Zawsze miałam intymne relacje z bohaterami. Przebywaliśmy ze sobą przez długi czas, często przez kilkanaście lat. Po skończeniu filmów nadal utrzymywaliśmy kontakt. Tak jest do dzisiaj.

W jaki sposób wybiera Pani chwile z życia bohaterów, które sfilmuje?

W dzisiejszych czasach mogę być w ciągłym kontakcie z moimi bohaterami. Dzięki temu wiem, co dzieje się w ich życiu i mogę pojawić się z kamerą, gdy nadchodzi przełomowy moment. Często ludzi sami mnie o tym informują i zachęcają do przyjazdu. Kluczową sprawą jest oczywiście selekcja materiału filmowego. To rozstrzyga się w czasie montażu. Wtedy decyduję o tym, jak będzie wyglądała historia bohaterów na ekranie.

Mówi Pani o selekcji materiału - tych nagrań musi być bardzo wiele. W jaki sposób odnajduje Pani ścieżkę w tym gąszczu?

Pod koniec każdego dnia robię transkrypcję materiału filmowego. W ten sposób powstaje pewna forma scenariusza, do którego odnoszę się w kolejnych dniach. Tworzę kościec filmu, który pomaga mi w utrzymaniu właściwego kierunku, podpowiada jakie pytania zadawać, które kwestie poruszać, a które pomijać. Czasami robię jednak na przekór i zadaję kilka razy te same pytania, obserwując jakie otrzymam odpowiedzi. Często różnią się od siebie, co daje szerokie pole do interpretacji.

Nie wierzę, aby przez tak długi czas możliwe było zachowanie dystansu. Czy próbowała Pani pomóc swoim bohaterom, wpłynąć na ich los?

Wiele lat temu, gdy zaczynałam realizować filmy, wybrałam metodę obserwacyjną. Wolę podglądać świat niż kreować go czy nim manipulować. Oczywiście nie jest możliwe zachowanie dystansu, gdy jest się tak blisko ludzi. W filmie "Katka" próbowałam pomóc uzależnionej od narkotyków dziewczynie, by porzuciła nałóg. Wierzyłam, że mogę coś zmienić. To się niestety nie udało, mimo że miałam wiele czasu, bo film powstawał przez 14 lat. Okazało się, że reżyser ma jednak ograniczone pole oddziaływania.

Udało się za to pomóc innej Pani bohaterce - Marceli, samotnej matce z problemami.

W przypadku „Marceli”, po tym jak film został pokazany w czeskiej telewizji, doszło do wielkiej solidarności wśród widzów, wiele osób przysyłało pieniądze dla bohaterki. Ludzie chcieli jej pomóc. Film miał bardzo pozytywny wpływ. W przypadku „Rene” i „Katki” też obserwowałam budujące reakcje publiczności, która była wzruszona losem bohaterów. Mam w ogóle nadzieję, że moje filmy wpływają pozytywnie na świat.

Zaczynała Pani od kręcenia na taśmie filmowej, teraz realizuje Pani filmy w erze cyfrowej. Którą technologię Pani wolała, a którą stosowała z konieczności?

Zaczynałam kręcenie na taśmach 16 i 35 mm. Bardzo się jednak zżyłam z kamerą cyfrową, dzięki której można nakręcić mnóstwo materiału bez obawy, że zaraz skończy się negatyw. To daje mi wolność twórczą. Gdy kręciłam na taśmie, musiałam często ograniczać wypowiedzi bohatera, gdyż miałam ograniczone środki. Teraz nie ma takich barier, mogę nagrywać nawet mało istotne wątki, które czasem przeradzają się w ciekawe kwestie.

W jaki sposób sprawia Pani, że bohaterowie tak szczerze opowiadają o sobie, o swoich intymnych przeżyciach?

Skupiam się na tym, by traktowali film jak szczerą rozmowę. Staram się, by zapominali o tym, że obok stoi włączona kamera. By nie zauważali, że są bohaterami, ale odpowiadali na moje pytania.

W swoich filmach skupia się Pani na jednostkach. Nie myślała Pani o tym, by odwrócić proporcje i opowiedzieć kiedyś o wydarzeniach historycznych?

Nie potrafiłabym zrealizować filmu o wielkich wydarzeniach, zapominając o ich bohaterach, o nas samych. Podejmę taki szeroki punkt widzenia w moim nowym filmie „Prywatny wszechświat”, który będzie miał premierę na festiwalu w Karlovych Varach. To kontynuacja filmu "Cud". Pojawia się tu wątek telewizji, która symbolizuje świat zewnętrzny wnikający do wnętrza bohaterów. Chcę pokazać przenikanie się tych dwóch rzeczywistości.

Nie myślała Pani o tym, sama stać się bohaterką dokumentu?

Bohater dokumentu powinien być jak najbardziej autentyczny i naturalny. Z uwagi na moją wiedzę o tym, w jaki sposób kręci się dokumenty, nie byłabym najlepszą kandydatką do tej roli. Nie wyobrażam sobie filmu na mój temat.



Portalfilmowy.pl jest patronem medialnym 52. Krakowskiego Festiwalu Filmowego.

Rafał Stanowski, „Dziennik Polski”
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  20.06.2012
Zobacz również
Kraków: Chcemy być sobą!
Kraków: śmiech i łzy
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll