PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
BLOGI
Malwina Grochowska
  2.04.2013
Netflix poinformował mnie w Polsce: Twojej części świata nie obsługujemy. Jakiej niby części świata? Gorszej? Od razu nóż kompleksów mi się otwiera na takie sformułowania.

W Stanach mogę bez ograniczeń korzystać z dobrodziejstw miesięcznego abonamentu za niecałe osiem dolarów. Za jednym kliknięciem dostaję dostęp do przebogatej wideoteki filmów, seriali i programów telewizyjnych. Pogrupowanej tematycznie, aby mnie jeszcze skuteczniej kusić. Do tego Netflix dwoi się i troi w podpowiedziach zgodnych z moimi wcześniejszymi wyborami. A jak nie znajdę akurat czegoś, czego szukam u nich, to mam Fandor – kopalnię klasyków i awangardowych perełek. Dorzućmy do tego mój nowy nabytek – Festival Scope, gdzie mogę obejrzeć filmy z festiwali, również tych, które dopiero co się odbyły. No i tak zaczynam na poważnie konkurować z najgrubszym człowiekiem Ameryki. Siadam na kanapie i zamawiam jedzenie do domu, aby nie tracić czasu, bo jeszcze tyle zostało do obejrzenia!



Jednak nie do końca tak się dzieje. Korzystam z tych serwisów najwyżej kilka razy w tygodniu. Co oczywiście wpędza mnie w wieczne poczucie niespełnienia (Wciąż nie obejrzałam wiele obiecującego brazylijskiego „Mango yellow”! I niewidzianego filmu Andrew Bujalskiego! I… Że o serialach już nie wspomnę). A i tak akurat dziś chciałabym najbardziej obejrzeć „Moralność Pani Dulskiej” na TVP1. Jest online. Tylko co z tego, jeśli u mnie na stronie telewizji pojawia się elegancka, głęboko czerwona kurtynka, deski teatralne i informacja, że treści TVP dostępne są tylko na terytorium Europy.

No jak to? Dlaczego JA nie mogę?!? Przecież granice są przestarzałe, wolny obrót towarów itp., długo można wymieniać argumenty lobby swobodnego dostępu do dóbr kultury.

Ograniczenia można dość łatwo ominąć, na przykład udając, że jest się gdzie indziej. Ostatni hit, czyli serial Davida Finchera „House of Cards”, był pokazywany wyłącznie za pośrednictwem Netflixa. Co, oczywiście, absolutnie nie przeszkadza w tym, że wielu znajomych w Polsce widziało już cały sezon serialu, a na forach serwisów filmowych toczą się zażarte dyskusje na jego temat.

Coraz bardziej odzwyczajamy się od tego, że czegoś nie mamy. Jeszcze niedawno wśród filmowych maniaków (bo przecież nie koneserów) dominowały narzekania, że u nas w kinach tytuł X pojawi się dopiero Y miesięcy od premiery światowej. Teraz można ponarzekać na serwisy VOD, które nie traktują całego świata równo.
 
To konsekwencje cudownej i przeklętej łatwości dostępu. Mam dużo, ale tego nie doceniam i wymagam jeszcze więcej. Trochę mi głupio, że należę do rozpieszczonego pokolenia dostającego wszystko na tacy. Ale dramat niedoboru wcale nie jest łatwiejszy do zniesienia niż dylemat nadmiaru.

Chyba w końcu pójdę do kina, bo grają już "Spring Breakers". Ale i tak najchętniej bym „Dulską” obejrzała.


Malwina Grochowska
Portalfilmowy.pl
Zobacz również
Box Office. Rekordowo słabe święta w kinach
Box Office. Widać już świąteczny regres
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll