Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Można bez przesady powiedzieć, że po dziś dzień historia kinematografii nie zna drugiego takiego filmu. O co chodzi? Wiadomo, że sztuka filmowa jest ze wszystkich sztuk najmłodsza, że długo walczyć musiała o przyjęcie do rodziny muz i jej historii rzadko tylko uczą w szkołach. "Walizka snów" jest hołdem złożonym przez reżysera Luigiego Comenciniego historii kina. Uczy szanować i rozumieć starych mistrzów i pierwsze gwiazdy, bez których film dzisiejszy nie byłby tym, czym jest.
Polski plakat do "Walizki snów" według projektu Jerzego Flisaka Je. Fot. silverparticules.blogspot.com/
Helena Makowska - diva włoskiego filmu niemego i gwiazda "Walizki snów". Fot. materiały prasowe
Polski plakat do "Walizki snów" według projektu Jerzego Flisaka Je. Fot. silverparticules.blogspot.com/
"Walizka snów" jest filmem dwuwarstwowym. Pierwsza warstwa jest współczesna dacie realizacji. Opowiada o emerycie, który zakochał się w taśmach filmowych sprzed pierwszej wojny. Warstwa druga, to kapitalna antologia najcharakterystyczniejszych scen z filmów włoskich okresu 1908-1916. Bardzo ciekawy jest łącznik między tymi warstwami. To Helena Makowska, nasza rodaczka, wielka gwiazda włoskiego filmu niemego, znana również z filmów polskich i niemieckich. Widzimy ją w dawnych rolach, ale też w jej postaci z 1954 roku, kiedy z nieudawanym wzruszeniem przygląda się swoim starym rolom. Ta scena z jednym tylko da się porównać: ze starszą o cztery lata sceną z "Bulwaru Zachodzącego Słońca" Wildera, gdzie Gloria Swanson pokazuje przyjacielowi filmy z jej odległej przeszłości. Ale scena z filmu włoskiego ma więcej autentyzmu, dokumentalnej prawdy.
Helena Makowska - diva włoskiego filmu niemego i gwiazda "Walizki snów". Fot. materiały prasowe
W reakcjach Heleny Makowskiej i emeryta Omeriego znajduję głęboką mądrość naocznych świadków okresu niemego, w którym sztuka filmowa rodziła się właściwie z niczego. Obok naiwności reżyserii i aktorstwa, obok braków techniki, widzą oni właściwe epoce styl i sposób opowiadania obrazami, niezgrabne czasem poszukiwania rozwiązań czysto filmowych, dziś oczywistych, ale wtedy dopiero przeczuwanych.
Niekulturalnie i głupio wygląda na ich tle zachowanie się grupy zarozumiałej młodzieży, która pokłada się ze śmiechu na widok właściwej owym czasom przesadnej gestykulacji aktorskiej. W tym momencie niestrudzony archiwista, dobrze wiedzący, że jego taśmy są bezcennym dokumentem historii kultury, ma łzy w oczach. Nasze sympatie są z nim.
Oczywiście wśród przypadkiem zachowanych archiwaliów były filmy mniej i bardziej cenne. Największa z wielkich, tragiczka Eleonora Duse, przetrwała dla potomności w jedynej roli, jaką zagrała dla filmu. Ocalały kreacje oszczędnej Franceski Bertini i pełnej wyrazu Piny Menichelli, ale także najgłośniejszej z nich Lydy Borelli, której histeryczne wybuchy namiętności w filmie "Kobieta naga" nie przestają zadziwiać. Zachowały się wielkie inscenizacje historyczne, prawdziwa włoska specjalność, legiony Cezara, krzyżowcy w Jerozolimie i Hannibal przekraczający Alpy. Zasługą Włochów było również wyprowadzenie kamery w plener i inscenizowanie wielkich mas ludzkich. Tak, a nie inaczej, rodziło się kino.
Niekulturalnie i głupio wygląda na ich tle zachowanie się grupy zarozumiałej młodzieży, która pokłada się ze śmiechu na widok właściwej owym czasom przesadnej gestykulacji aktorskiej. W tym momencie niestrudzony archiwista, dobrze wiedzący, że jego taśmy są bezcennym dokumentem historii kultury, ma łzy w oczach. Nasze sympatie są z nim.
Oczywiście wśród przypadkiem zachowanych archiwaliów były filmy mniej i bardziej cenne. Największa z wielkich, tragiczka Eleonora Duse, przetrwała dla potomności w jedynej roli, jaką zagrała dla filmu. Ocalały kreacje oszczędnej Franceski Bertini i pełnej wyrazu Piny Menichelli, ale także najgłośniejszej z nich Lydy Borelli, której histeryczne wybuchy namiętności w filmie "Kobieta naga" nie przestają zadziwiać. Zachowały się wielkie inscenizacje historyczne, prawdziwa włoska specjalność, legiony Cezara, krzyżowcy w Jerozolimie i Hannibal przekraczający Alpy. Zasługą Włochów było również wyprowadzenie kamery w plener i inscenizowanie wielkich mas ludzkich. Tak, a nie inaczej, rodziło się kino.
Jerzy Płażewski
Portalfilmowy.pl
Premiery nie dopisały
Mocny powrót Riddicka
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024