PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
BLOGI
Jerzy Płażewski
  25.02.2013
Wybrałem na dziś film z gatunku, który rzadko pojawia się na liście tytułów do zapamiętania przez miłośników sztuki filmowej. Jest to barwne widowisko taneczne, wokalne i muzyczne "Karuzela neapolitańska" włoskiego reżysera Ettore Gianniniego.

O widowiskach tego typu wiemy trzy rzeczy. Że są lubiane przez bardzo szerokie kręgi widzów. Że powstaje ich stosunkowo niewiele. I że najczęściej nie wyróżniają się wysokim poziomem artystycznym. Miło mi więc przypomnieć film tego gatunku ambitny i wybitny. Czego potwierdzeniem jest, że na festiwalu w Cannes w roku1954 otrzymał jedną z pięciu Wielkich Nagród Międzynarodowych, ex aequo notabene z naszą "Piątką z ulicy Barskiej" Aleksandra Forda.


Sofia Loren w filmie "Karuzela neapolitańska". Fot. materiały prasowe

Pomysł tego filmu zrodził się u Gianniniego z początkiem lat 50., kiedy był twórcą spektaklu baletowego, z którym przejechał pół Europy i zawędrował nawet do Ameryki. Chodziło o popularyzację słynnego folkloru neapolitańskiego, głośnej tradycji muzycznej miasta: jego piosenek, tańca, teatru i literackich kabaretów. Ale przy przenoszeniu tego spektaklu na ekran okazało się możliwe rozbudować temat fabularnie i aktorsko. Nić fabularna pozwoliła harmonijnie powiązać najznakomitsze wówczas zespoły baletowe Keitha Fodeby i markiza de Cuevas z głośną aktorką filmową Sofią Loren, wybitnym aktorem teatralnym Paolo Stoppą i bodaj największym śpiewakiem epoki Beniamino Giglim (który co prawda nie pokazał się osobiście, ale użyczył swego głosu).

Film podzielony został na oddzielne epizody, dotyczące różnych epok historycznych. Nie wszystkie części są na jednakowo wysokim poziomie. Świetna jest cała część sprzed końca XIX stulecia, natomiast prowokują do dyskusji wodewilowe sceny sprzed stulecia, a zwłaszcza rozegrany w okopach wątek z I wojny światowej.

Ale nie przesłania to efektów żywiołowo zrytmizowanej atmosfery, kadrów wypełnionych rozedrganym ruchem, wibrującymi kolorami, oryginalnymi strojami i wystawnymi dekoracjami, zamkniętymi w pomysłowo skomponowane układy. Dramaturgiczną budowę filmu wyznaczają dwa refreny. Jeden związany jest z tradycyjnym, nieustającym przez stulecia handlem wymiennym neapolitańczyków z licznie tu goszczącymi obcymi przybyszami. Drugi refren związany jest z losami nieśmiertelnego kataryniarza, granego przez Paolo Stoppę. Jest on wesołym, beztroskim duchem Neapolu, jak go widzą turyści.

Bo poza wszystkim film jest prawdziwym hołdem złożonym miastu przez reżysera.




Jerzy Płażewski
Portalfilmowy.pl
Zobacz również
Box Office. Weekend pełen polskich filmów.
Box Office. Powrót „Szklanej pułapki”
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll