PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Grecja zaczyna teraz wszystko od zera, a w kino odbija tę sytuację jak zwierciadło, mówi reżyserka Athina Rachel Tsangari, której "Attenberg", laureat nagrody publiczności 11. MFF Nowe Horyzonty można już oglądać w kinach. Z reżyserką rozmawia Ola Salwa


Athina Rachel Tsangari, fot. Forum

Bardzo podobał mi się twój film „Attenborough”!

Chyba "Attenberg"?

I tak, i nie, w końcu główna bohaterka filmu przekręca właśnie w tej sposób nazwisko znanego reżysera-przyrodnika sir Davida Attenborough, a zabawa słowem to jeden z elementów twojego debiutu.

Język jest dla mnie czymś niezwykle istotnym, w filmie służy mi on do stworzenia intymnego kodu porozumiewania się między ojcem a córką. Ich rymowanki przypominają trochę zabawę  przedszkolaków, ale też ta nietypowa rodzina ma w sobie coś dwójki dzieci, które wychowują siebie nawzajem.


"Attenberg", reż. Athina Tsangari, fot. Gutek Film

W kinie rzadko pojawia się tak głęboka i zniuansowana relacja między ojcem a córką.


Jeśli filmy poruszają ten temat, to zwykle opowiadają o buncie dorastających dziewczyn przeciwko opresyjnej władzy ojca, czasem dotyczą molestowania lub wręcz przeciwnie - są to sentymentalne opowiastki o idealnej rodzinie, czego sama chciałam za wszelką cenę uniknąć. Wierzę, że można zbudować komediodramat bez oczywistego sentymentalizmu. W „Attenbergu” stworzyłam postać silnej dziewczyny, bardzo upartej, która decyduje się pomóc ojcu umrzeć z godnością, a jednocześnie zastanawia się, jakim mężczyzną chce go w swoim życiu zastąpić. Marina sama decyduje o tym, kiedy znacznie życie seksualne, co jest inspirujące, bo my dziewczyny, zazwyczaj rozpoczynamy je z powodu nacisku rówieśników i obrazów lansowanych przez media, chcące nas wszystkich ujednolicić. Chciałam pokazać, że można się temu przeciwstawić i wcale nie trzeba z tego powodu trafić na margines, być outsiderem.
 
Marina jest jednak postacią dość ekscentryczną, nie zaprzeczysz.

Nie lubię, gdy w kontekście mojego filmu ludzie używają słowa „dziwak”. Moim bohaterowie może nie przypominają naszych sąsiadów czy kolegów z pracy, ale nie są dziwakami. Społeczeństwo ma bardzo konserwatywne pojęcie o tym, co jest normalne.

Większość dorosłego życia spędziłaś poza swoim krajem, bo studiowałaś a potem pracowałaś w USA. Czy ty sama czujesz się outsiderką?

Tak i dobrze się mi w pozycji kogoś, kto stoi trochę zewnątrz, jest nomadem. Dzięki temu jako artystka zachowuję krytyczny dystans wobec tego, co się dzieje w Grecji. Oczywiście jeśli zapytasz mnie, czy czuję się bardziej Amerykanką czy Greczynką, odpowiem, że to drugie choć w XXI wieku, gdy przekraczanie granicy obcego państwa lub języka jest proste, a współpraca z filmowcami z innych krajów jest na porządku dziennym, koncepcja narodowości wydaje mi się przestarzała. Szczególnie w Europie.


"Attenberg", reż. Athina Tsangari, fot. Gutek Film

Jednak kultura jest w twórczości ważnym punktem odniesienia, daje oparcie, albo możliwość zbuntowania się wobec niej. Czy twój film odnosi się do obecnej, napiętej sytuacji w  Grecji?

Ojciec Mariny reprezentuje pokolenie moich rodziców, dorastających w latach 60. i 70., gdy Grecja pierwszy raz po czterech stuleciach panowania Imperium Osmańskiego, dwóch wojnach światowych, krwawej wojnie domowej i dyktaturze wojskowej, stała się wolna. To oni byli pokoleniem budującym demokrację w naszym kraju, mieli bardzo ambitną wizję, która nie wytrzymała zderzenia z rzeczywistością. Dlatego czuli się rozczarowani, że przekazują nam w spadku coś, co zostało skompromitowane i zrujnowane. I nie są to ruiny, które my Grecy tak bardzo kochamy, jak na przykład pozostałości Partenonu. Scenariusz „Attenberga” zaczęłam pisać w grudniu 2008 roku, gdy zaczęła się w kraju pierwsza fala zamieszek. Grecja nadal ma w sobie wiele ze społeczeństwa plemiennego, wystarczy spojrzeć na budynki, porządek społeczny czy politykę: dekonstrukcja tego modelu i stworzenie nowego było dla mnie bardzo ważne. Marina przechodzi rytuał przejścia, uwalnia się od starego porządku, zaczyna od zera i jest w tym coś niesamowicie wyzwalającego. Grecja zaczyna teraz wszystko od zera, a kino odbija tę sytuację jak zwierciadło.

O tobie oraz Giorgosie Lanthimosie, reżyserze nominowanego do Oscara „Kła” mówi się, że jesteście przedstawicielami nowego pokolenia. Od dawna współpracujecie?

Od siedmiu lat, gdy wyprodukowałam jego pierwszy film zatytułowany „Kinetta”, a latem skończyliśmy pracę nad „Alpami”. Giorgios był jedną z pierwszy osób, jakie poznałam po powrocie ze Stanów Zjednoczonych, oboje zaczynaliśmy pracę w teatrze i tańcu, szybko więc znaleźliśmy wspólny język. Ta twórcza współpraca układa się wspaniale - przeglądamy swoje scenariusze, on u mnie gra, jak produkuje jego filmy; to nowe zjawisko wśród greckich filmowców, pierwszy raz mamy poczucie wspólnoty i chęć pracowania ze sobą.


 


Ola Salwa
Ostatnia aktualizacja:  30.07.2012
Zobacz również
Polski kandydat do Oscara w kinach 5. stycznia
"Zmierzch" może powodować epilepsję
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll