Marcin Radomski: Scenariusz „Przejścia” powstał na motywach opowiadania Weroniki Murek „W tył, w dół, w lewo". Dlaczego zainteresował Panią ten tekst?
Dorota Lamparska: Opowiadanie było dla mnie inspiracją. Film ma inny splot wydarzeń. Natomiast duża ilość dialogów, choć nie wszystkie, są Weroniki i ja jestem w nich absolutnie zakochana. Znam je na pamięć, cytuję w myślach, towarzyszą mi codziennie. Tłumaczą mi rzeczywistość. Język Weroniki Murek, jej poczucie humoru, poczucie ironii, dystansu, są według mnie fascynujące. Prawdopodobnie były także fascynujące dla kapituły nominującej tomik opowiadań Weroniki Murek, z którego wywodzi się opowiadanie „W tył, w dół, w lewo”, do nagrody Nike. Weroniki są także bohaterowie filmu „Przejście" i główna bohaterka opowiadania, Maria, właściwie antybohaterka.
Dorota Lamparska, fot. archiwum prywatne
Na czym polegała największa trudność przy pisaniu scenariusza?
Jak opowiedzieć w filmie pełnometrażowym o bohaterce, której
zasadniczo nikt nie lubi. Ona sama nie daje się lubić. Jakby powiedziała
Weronika, nie zależy jej. Starając się przedstawić los Marii na ekranie, moim
zdaniem podjęłam się zadania jej obrony. Bardzo Marię lubię. Polubiłam ją
od razu, na etapie czytania opowiadania. Pokazy przedpremierowe „Przejścia”
wykazały, że nie wszyscy polubią Marię, ale mam wrażenie, że ci, którzy ją
lubią, należą do pewnego rodzaju tajnego bractwa.
"Przejście" opowiada o samobójczyni, która nie może uwierzyć we własną śmierć.
Udaje się w podróż po świecie żywych, choć sama należy już do innej krainy.
Czym jest dla bohaterki ta wędrówka?
Wędrówka Marii dla niej samej nie ma już wielkiego znaczenia. Maria umarła i zdaje sobie sprawę, że sama podjęła decyzję o swojej śmierci. Musi ponieść tego konsekwencje. Nie ma innego wyjścia. Stara się jednak choć trochę udawać, także sama przed sobą, że „żyje jeszcze”. Robi to głównie po to, żeby żywi jej nie wykluczali, bo Maria przez chwilę, do czasu naprawy mostu łączącego świat żywych ze światem umarłych, pozostaje na ziemi. Moim zdaniem powstaje z tego metafora wykluczenia. Zastanawiałam się, czy nie taki powinien być tytuł filmu „Wykluczona”. Ostatecznie pozostał tytuł "Przejście", który dla mnie ma znaczenie symboliczne, bo to także tytuł pierwszego filmu fabularnego jaki zrobiłam w życiu, jeszcze przed szkołą, kiedy po raz pierwszy w życiu próbowałam swoich sił jako filmowiec. Pełnometrażowy film "Przejście" opowiada o utraconym życiu. Chciałam, żeby to był film dla tych, którzy czują się w życiu niezbyt dobrze, paradoksalnie chcę tym filmem ich pocieszyć. Ci, którzy czują się w życiu dobrze, nie zrozumieją moich intencji i to dobrze, nie potrzebują pocieszenia.
Wiktoria Gorodeckaja w filmie "Przejście", fot. Jola Dylewska
Film balansuje na granicy realizmu magicznego, oniryczności, ale jest w nim też
dużo symboliki. Co tutaj było dla Pani najważniejsze? Na co z tradycji i ludowych
wierzeń chciała Pani najbardziej zwrócić uwagę?
Symboliczny jest legendarny most, łączący światy żywych i
umarłych, to przekaz występujący w wielu kulturach. W polskiej kulturze
potężnym symbolem jest chleb, który wiezie Marii matce nieziemski wysłannik.
Zarówno film jak i opowiadanie Weroniki czerpią z polskiej tradycji
religijnej, ludowej wizji nieba. Moi zdaniem film i literatura nie
przedstawiają tej wizji z całą o niej pewnością, trochę z systemem filozofii
chrześcijańskiej polemizują. Jestem agnostyczką, ale wierzę, że człowiek ma
duszę. "Przejście" jest filmem literalnie o śmierci, przede wszystkim jednak w
sposób przewrotny afirmuje życie. Wyznaję pogląd jednego z bohaterów,
brawurowo, moim zdaniem, zagranego przez Roberta Gonerę, który mówi „osobiście,
żyłbym ile wlezie”. Czas pandemii, teraz czas wojny, powodują pewne
przewartościowanie, życie nabiera wartości. W czasie pokoju, ludzie rzadko
myślą o tym, że życie jest cenne, zwłaszcza ludzie stosunkowo młodzi.
Żeby jednak nie wprowadzać w błąd potencjalnych widzów, "Przejście" nie
jest filmem filozoficznym, egzystencjalnym może tak… W konwencji swojej
balansuje między realizmem a surrealizmem. Opowiada o zmarłej, ale nie używa
wzorców znanych z filmów o wampirach. Maria wygląda jak żywa, ale jest trochę
dziwna, inna. To trudna konwencja, zakładałam, że nie wszystkim przypadnie do
gustu jej oryginalność. Taka jest rola filmu artystycznego. Swoją drogą, jest
to gatunek coraz mniej popularny. Kino staje się coraz bardziej kulturą masową,
masowy widz to pieniądz.
Kadr z filmu "Przejście", fot. Jola Dylewska
Dlaczego główną rolę - Marii powierzyła Pani Wiktorii Gorodeckiej?
Wiktorię zobaczyłam w filmie Sławomira Witka „Prawdziwy miód”. To film krótkometrażowy, powstał w Gdyńskiej Szkole Filmowej. To świetna szkoła, zrobiłam cykl reportaży o jej absolwentach. Scenariusz „Przejścia” pisałam już z myślą o Wiktorii. Można mieć różne zdania na temat filmu "Przejście", ale nie można mieć wątpliwości jak fenomenalnie Wiktoria zagrała Marię. Mamy wielu wspaniałych aktorów, Wiktoria należy do tych genialnych. Z pochodzenia Litwinka, przyjechała do Polski jako nastolatka. Nie ma śladu akcentu w jej głosie. Prywatnie Wiktoria jest także skromnym i pięknym człowiekiem.
Jakie było największe wyzwanie przy tworzeniu pełnometrażowego debiutu?
Nie poddać się. Debiut to także ćwiczenie charakteru.
Zdecydowałam się na debiut późno. Filmem tym oddaję hołd zmarłemu
tragicznie przyjacielowi i operatorowi moich krótkometrażowych filmów.
Opowiadanie Weroniki czytałam w drodze na pogrzeb Damiana. To, że Jemu
jakby obiecałam, że zrobię ten film, nie pozwoliło mi po drodze
zrezygnować. Nie poddaję się.
Kadr z filmu "Przejście", fot. Jola Dylewska
Film "Przejście" rozpoczyna się od nawałnicy, w wyniku której został uszkodzony most łączący świat żywych ze światem umarłych. W związku z tym, wiadomość o jej śmierci, dociera do Marii z opóźnieniem. Maria jak gdyby nic, wychodzi do pracy, ale ludzie wokół zaczynają ją lekceważyć. Widzą ją bliscy, dla innych staje się obojętna. Maria nie wie co zrobić, wraca do domu rodzinnego. Wraca do Matki, do miejsca, które opuściła za życia. Do domu Matki przywieziono już jej ciało. Zaczynają się tradycyjne obrzędy. Łapiduch oporządza ciało przed pochówkiem. Rodzina stara się nakłonić Marię, by zobaczyła ciało i się zidentyfikowała. To warunek konieczny, by dotarło do niej, że nie żyje. Pogodzenie się z tym faktem, ma jej oraz jej bliskim przynieść ulgę. Ale Maria buntuje się. Nie zgadza się na śmierć.
W filmie występują: Wiktoria Gorodeckaja, Agnieszka Mandat, Aleksandra Justa, Bronisława Zamachowska, a także Jacek Braciak, Jan Peszek, Lech Dyblik, Robert Gonera, Monika Kwiatkowska, Sławomir Orzechowski i Ewa Dałkowska. Zdjęcia zrealizowała Jolanta Dylewska („W ciemności”), a za scenografię odpowiedzialna była Anna Wunderlich („Papusza”).
Film zaprezentowano w Konkursie Głównym 46. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni w roku 2021. Koproducentem jest Telewizja Polska.
***
Dorota Lamparska - absolwentka Reżyserii na Wydziale Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. W latach 2004-06 wykładowca Reżyserii na Wydziale Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Członek Stowarzyszenia Filmowców Polskich. W latach 2007-2012 przewodnicząca Koła Młodych, w latach 2011-2016 członek Zarządu Głównego SFP. Film "Przejście" jest jej pełnometrażowym debiutem.