PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Są ludzie-legendy, przekraczający swoje epoki, których biografią można by obdarzyć kilku innych. Z odmętów zapomnienia chcemy przywrócić do życia pewnego afroamerykańskiego bohatera: łapserdaka, milionera, kompozytora, pisarza, dramaturga, wreszcie reżysera, który przełamał hollywoodzki monopol filmowy Białych i nakręcił czarny manifest wolności „Sweet Swetback Baadasssss Song” (1971), otwierający intrygujący, choć w Polsce nieznany nurt blaxploitation. Melvin Van Peebles skończył niedawno 80 lat.
 
Urodził się w Chicago jako syn krawca, „Van” to jego drugie imię („Matka myślała, że brzmi artystowsko”). Studiował literaturę angielską, po college’u odsłużył trzy i pół roku w lotnictwie. Potem przeniósł się do Meksyku, skąd pojechał do San Francisco, gdzie pracuje jako operator kolejki linowej. Jednocześnie pisze powieści i kręci krótkie metraże, nie mając żadnej wiedzy o tym, jak to się robi. Gdy Van Peebles próbował dostać się do Hollywood w latach 50., jedyne, na co mógł liczyć jako Czarny, to obsługa windy. Rozczarowany stosunkami społecznymi w Stanach przenosi się do Holandii, gdzie studiuje... astronomię, uczy się holenderskiego i próbuje sił jako aktor.


Melvin Van Peebles, fot. materiały prasowe

Urodzony pod znakiem bohemy, przenosi się do mekki artystów - Paryża. Na miejscu pisze pięć powieści, jedną z nich ekranizuje, zdobywając uznanie na ważnym festiwalu w San Francisco, co otwiera mu podwoje do Fabryki Snów. Podpisuje cyrograf z Columbia Pictures na realizację filmu „Watermelon Man”, opowiadającym w komediowym tonie o antypatycznym białym bigocie z przedmieść, który pewnego dnia nieoczekiwanie staje się czarny. Jest to dzieło niezwykle, wręcz - jak na rok 1970 - rewolucyjne. Po pierwsze, bezlitośnie dyskredytuje rasizm, gdy bohater po zmianie pigmentacji skóry traci przyjaciół, pracę i żonę. Po drugie, kiedy bohater godzi się z tym, że jest czarny, zaczyna czerpać z tego pewną przyjemność, co, oczywiście, kosztowało reżysera konflikt z wytwórnią. Po trzecie wreszcie, jest to obraz wysoce eksperymentalny formalnie jak na ówczesne hollywoodzkie warunki – szybkie cięcia montażowe, ciasne kadry, zabawy z barwą i mnogość nakładanych filtrów staną się wkrótce znakami firmowymi Van Peeblesa.
Choć filmografia Van Peeblesa obfituje w dzieła i projekty, dziś z jego nazwiskiem kojarzony jest jeden tytuł. Film, który - należy dodać – w zainspirował powstanie w przeciągu pięciu lat około 200 filmów z nurtu blaxploitation, narodziny nowej estetyki filmowej, wielką gwałtowną burzę wśród krytyków i małą rewolucję w programie szkoleniowym Czarnych Panter. Co przy 500 tys. dolarów budżetu i 19 dniach zdjęciowych stanowi niemałe osiągnięcie. „Sweet Sweetback's Baadasssss Song”, stanowi (na podobieństwo swojego twórcy) instytucję samą w sobie.
Powstawanie i recepcja dzieła, zapowiadającego dekadę przemian kina etnicznego, samo w sobie stanowi gotowy materiał na scenariusz. Van Peebles nie tylko napisał i wyreżyserował swój film, lecz także zagrał w nim główną rolę i skomponował ścieżkę dźwiękową.


Melvin Van Peebles, fot. materiały prasowe

Na swój drugi film przeznaczył 70 tysięcy dolarów, jakie zarobił na „Watermelon Man”, resztę pożyczył między innymi od komika Billa Cosby’ego, co stanowi ironiczny kontrapunkt, biorąc pod uwagę, że „Sweetback” był manifestem przeciwko ideologii integracjonizmu i ugrzecznionym czarnym bohaterom typu Sidneya Poitier czy Cosby’ego właśnie. Mając ograniczone środki, reżyser musiał zatrudnić samych naturszczyków, zaś ekipa w połowie składała się z mniejszości narodowych. Aby nie opłacać związków zawodowych, „Sweetback” zostaje zarejestrowany jako film pornograficzny, co zapewnia twórcy nieoczekiwaną niezależność. Do sugestywnych scen erotycznych potrzebował kogoś, kto nie będzie miał moralnych dylematów. Wybór był oczywisty – on sam. W trakcie kręcenia filmu realizacja niektórych „momentów” nabrała waloru dokumentalnego, co Van Peebles, znany uwodziciel, przypłacił chorobą weneryczną. Twierdzi, że wykorzystał ubezpieczenie filmu, by domagać się odszkodowania za uszczerbek na zdrowiu w miejscu pracy i... otrzymał je.
Na kolosalny rezonans, jaki wywołała ta niezależna produkcja, składa się wiele czynników. Czy jest wśród nich nieskomplikowana fabuła? Trudno powiedzieć. Tytułowy bohater, Sweetback, jest wychowankiem burdelu, zarabia na chleb jako erotyczny performer, a do tego wplątuje się w niezdrowy układ z policją. Kiedy jednak jest świadkiem brutalnego zatrzymania murzyńskiego aktywisty, nie wytrzymuje i wybucha. Rzuca się na białych policjantów, bije ich do nieprzytomności i ucieka. Przy czym bohater to niemal całkowita antyteza swojego twórcy. Nie ma charyzmy czarnych liderów politycznych swojego czasu (w ciągu półtorej godziny filmu wypowiada zaledwie dziewięć krótkich kwestii), nie głosi też żadnego programu rewolucyjnego. Jest indywidualistą i – mówiąc szczerze – sprawia dość antypatyczne wrażenie. Udaje mu się jednak dokonać czegoś, co musiało zaszokować czarną publiczność. Otóż Sweetback nie poprzestaje na walce z systemem - on tę walkę wygrywa.

W latach 70. sama myśl o tym, że System można skutecznie wodzić za nos i że dokonuje tego Czarny, miała potężny ładunek polityczny. W owym czasie, zdaniem historyków kina, 30 proc. amerykańskiej widowni kinowej stanowili Czarni. Do tego ta trzecia część klientów Hollywood przez kilkadziesiąt lat nie była praktycznie reprezentowana na ekranie, a jeśli już – to w sposób rażąco stereotypowy.
Gdy zdjęcia dobiegają końca, Van Peebles odmawia poddania „Sweetbacka” branżowej cenzurze, określającej granicę wieku. Zaocznie film otrzymuje kategorię X – tylko dla dorosłych, znacznie utrudniającą przyszłą dystrybucję. W tej sytuacji reżyser przygotowuje koszulki „Sklasyfikowany jako X przez Białych” i buduje na nich kampanię promocyjną.
Początkowo tylko dwa kina zgadzają się wyświetlać film, jednakże ekstatyczne reakcje młodej czarnej publiczności szybko przekonują innych do dystrybucji rewolucyjnego obrazu, adresowanych do Czarnych. Skromnie wyprodukowany film przynosi nieoczekiwanie 10 milionów zysku, co Melvin skrzętnie inwestuje na Wall Street, pomnażając swoją i tak niemałą już fortunę.
Gdyby spotkać starszego, nieogolonego pana w niedbałym stroju, mówiącego slangiem Czarnych, z czapką na bakier, trudno byłoby się domyślić, że to milioner wystawiający swoje sztuki na Broadwayu. Melvin Van Peebles jest uosobieniem cyganerii, postacią nie do zaszufladkowania, która nigdy nie nagnie się do narzucanych przez innych reguł, ponieważ sam od lat ustala zasady gry. Napisał 11 powieści, wyreżyserował 12 filmów i 5 sztuk teatralnych, stworzył ścieżki dźwiękowe do dziewięciu ze swoich obrazów i nagrał sześć albumów płytowych. A na początku stulecia został odznaczony Legią Honorową – najwyższym odznaczeniem państwa francuskiego. Can you dig it?!
(fragment większej całości)
Ewa Drygalska, Robert Zontek
portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  25.08.2012
Zobacz również
Z Nowego Jorku na pustynię
Młodzi i Film: Panel dyskusyjny Sławomira Idziaka
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll