Nie ufajcie naukowcom. Ludzie w białych fartuchach są kreowani w mediach na anioły oświecenia. Ale w praktyce - czy tak naprawdę wiemy, co oni tam robią, w tych swoich laboratoriach?
Początek filmu "Szczurołap" w reżyserii Andrzeja Czarneckiego to krótki wykład naukowca, który zanurza dwa szczury w wielkich akwariach. Beznamiętnie pokazuje nam, jak działa nadzieja - szczur, który został raz na chwilę wyłowiony, tonie przez 15 godzin. Ten, któremu nikt nie dał na chwilę wspiąć się na kij, umiera "tylko" 15 minut.
"Szczurołap", reż. Andrzej Czarnecki, fot. Filmoteka Szkolna
To nie jest film dla wrażliwych. Po naukowym eksperymencie wędrujemy przez ubojnię świń, gdzie wśród półtusz roją się tysiące szczurów. Idziemy za mężczyzną w białym fartuchu - pracowniku ubojni? I za tytułowym szczurołapem, który ma za zadanie je wytępić. Jest fachowcem, cieszy się renomą, zawód wykonuje od lat, z pasją. Zna psychikę gryzoni i ma cel: zabić wszystkie szczury w tym zakładzie, co do nogi. Czy mu się uda?
Wyjaśnia nam, że "Nie każdy może to robić, musi to być człowiek baz smutku, bez złości, bez lęku. Trzeba do nich zabrać się z sercem, one są za inteligentne. Nie dadzą się byle komu oszukać." Jego metoda polega na tym, żeby najpierw zjednywać szczury, podając im jedzenie. Gdy się oswoją i zaufają dokarmiającemu je człowiekowi, ten je zabija. Szczurołap wymienia różne metody, sposoby podawania trutki. Wydaje się nieczuły, ale wyznaje, że jeden ze sposobów (podanie gipsu w jedzeniu) okazał się zbyt okrutny i nigdy więcej go nie zastosuje.
Oglądając film, zastanawiamy się, dlaczego ten facet to robi, skąd u niego ta determinacja, pasja? Mężczyzna wyjaśnia: "Ja nigdy nie przegrywam. Lubię być podziwiany, doceniany". Chwali się swoją władzą nad szczurami: "Tak mi ufają, że leżą trupy obok, a inne ciągle jedzą. Nie przyjdzie im, że ja mogę je oszukać, zdradzić. W ten sposób wyniszczam 80-90 proc. populacji." Resztę trzeba wybić pałką, zastrzelić ze śrutówki, złowić na wędkę - mężczyzna wykonuje zadanie do końca, dokładnie i precyzyjnie. Zawodowo jest zegarmistrzem - zabijanie szczurów to tylko jego uboczne zajęcie.
Szczurołap nie jest naukowcem, ale ma wszystkie potrzebne cechy: opracowaną metodologię, narzędzia i chemikalia; pasję, dociekliwość i wyobraźnię, a także pragnienie podziwu, dokonań. Jest swoistym nadczłowiekiem, który nie zadaje sobie pytania: "Czy mam prawo?", tylko "Jak tego dokonać?". Oglądając "Szczurłapa" przychodzą nam do głowy makiaweliczni zarządcy systemów totalitarnych, kierujący życiem i śmiercią tłumów. Film jest o zwierzętach, ale gdy widzimy szczurzycę zdychającą w otoczeniu piątki młodych, nie sposób oprzeć się myśli, że to jednak o nas chodzi, o ludzi. I dlatego "Szczurołapa" warto obejrzeć - żeby pozwolić sobie na kilka skojarzeń i refleksję na temat władzy, tej wynikającej z naukowego rozwoju naszej cywilizacji.
Ten film znajdziesz w swojej bibliotece szkolnej.