PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
BLOGI
Krzysztof Koehler
  13.06.2013
Z kina od razu do kawiarni. Już na schodach pojawiły się pierwsze kontrowersje, ale musieliśmy poczekać, aby usiąść. Zamówiono kawę, ciastka, lekkie drinki. I ruszyło.

Nie wiem, ja bym na pewno nie chciała tak żyć. Popatrzcie na matkę, na te dziewczyny w szkole, uległe mężczyznom i zdane na mężczyzn. Z zasłoniętymi twarzami, jak kukły, dopiero w domu, kiedy mężczyzna ich nie widzi i nie słyszy, mogą być sobą. Śmiać się, ale nie za głośno. I ten mąż, przychodzący co jakiś czas do domu, a właściwie - jak się okazuje - poszukujący w tym czasie nowej żony, bo obecna dała mu - inteligentną, i piękną, i zaradną, i kochaną - ale jednak tylko córkę. Albo ta scena, kiedy z tarasu patrzą  obie na ślub swego ojca i męża. Zamknięte. Opuszczone. Przegrane. Okropny świat.


Kadr z filmu "Dziewczynka w trampkach". Fot. AP Manana

Błagam, czemu mamy narzucać swoje wzorce kulturowe innym kulturom? – odezwał się Relatywista.  Na jakiej podstawie pozycja kobiety w świecie arabskim musi być taka sama jak u nas? Czy dlatego że u nas, wydaje się nam, jest lepiej? Błagam! Dyktat kultury euro-atlantyckiej uber alles!

Oglądamy propagandę, wykonaną przez zdrajczynię - odezwał się Fundamentalista. - Tak zdrajczynię, która za euro, bo "Dziewczynka w trampkach" jest produktem niemieckim, a reżyserka z Arabii Saudyjskiej Haifaa Al Mansour, robi film przeciwko własnym normom kulturowym, z perspektywy zapewne zachodniej. To tak jakby artysta jakiś za niemieckie pieniądze w Polsce robił film pokazujący antysemityzm, ksenofobię, katolickie zacofanie, odstające od laickiego "zachodniego” świata. Ciekawe jak byście się czuli, oglądając takie dzieło.

To nie ma nic do rzeczy - doszła do głosu po pierwszej swej wypowiedzi. - Nie zmieniaj tematu: oglądamy świat, w którym, wydaje mi się, pewnej grupie ludzi dzieje się krzywda. Mają niższy, gorszy status. Zważcie przecież, iż dziewczynkom w tym kraju nie wypada jeździć na rowerze, a kiedy bohaterka się przewraca, a mama jakże mocno ją kochająca spieszy jej na pomoc, najbardziej martwi się, że straciła dziewictwo. Każdy chce dobra swoich dzieci, więc rozumiemy: to jest największy kapitał kobiety! Zapewne więc kwestia małżeństwa, które - jeśli się nie powiedzie być pierwszą w łożu - staje się rodzajem opuszczenia, odrzucenia.

Ciągle uważam - wrócił do głosu Relatywista - że poza - zapewne słusznym oburzeniem - nie masz nic na obronę faktu, iż chcesz narzucać swoje normy innym, bo wiesz lepiej od wszystkich na czym szczęście polega. Ma być u sąsiada tak jak u ciebie w domu. Bo u ciebie w domu jest najlepiej. Już było wielu takich, co wiedząc na czym prawdziwe szczęście polega, narzucali je innym. Powodzenia w totalitarnych zapędach.

Bośmy uwierzyli w opowieść zdrajczyni - wrócił do głosu Fundamentalista - renegatce, która zapewne zrobiła film o sobie, ale wedle tego, jak myślą o pozycji kobiety w świecie arabskim czy w Europie ludzie współcześni: biali, postępowi, otwarci. Ona im basuje: robi film pod nich. I już wiadomo, że objeździ światowe festiwale, a na Berlinale feministki za chwile ogłoszą ją femi-świętą. Już zresztą czytałem gdzieś w prasie: film świetny, kręcony na ulicach Arabii Saudyjskiej przez reżyserkę z samochodu, bo nie mogła się publicznie pokazać w towarzystwie męskiego staffu. Tak: ta autorka zapewnione miejsce w tradycji postępu. Następny film, czy jeszcze następny, jeśli wykaże się odpowiednim stosunkiem do świata, zapewne nakręci za wielkie dolary w Hollywood. Zobaczycie!

Zapomnieliście o dziewczynce, Wadji: pięknej, inteligentnej, szczerej, pobożnej, a przede wszystkim konsekwentnej. Ona wszak zdobywa to, co chce. Jest nadzieją, jest przyszłością tego świata. Ale też widać jaki czyhają na nią zagrożenia: rodzice mogą ją, jak jedną z jej koleżanek, szybko za mąż wydać. Z dziecka, któremu wolno więcej, stanie się kobietą, przegraną, stłamszoną, podporządkowaną. Przecież małżeństwo wisi nad nią jak koniec, koniec wolności. Tym się ją straszy! Czy na pewno chcielibyście żyć w świecie, w którym małżeństwo jest groźbą: gdyby wasi rodzice mówili wam: jak się nie uspokoisz, wydamy cię za mąż?

Ludzie, przestańcie to wszystko relatywizować, ideologizować - zaczął robić się chaos dyskusji, nie wiem kto to mówił. - To są poważne rzeczy: ktoś rodzi się w rodzinie patologicznej - jego przyszłość jakoś jest określona; ktoś, pamiętam to z pewnej sytuacji w Chicago na garage sale, kiedy do białasów zbliżył się inteligentny, biedny,  czarny chłopak z mamą: krótko rozmawiał z właścicielami szpargałów, zadawał pytania, matka go odwołała, a siedzący na składanych krzesełkach biali, przez chwilę rozmawiali ze sobą o ciemnej, jak jego skóra, przyszłości chłopaka z dzielnicy murzyńskiej – w miarę jest już ona określona: musiałby się zdarzyć cud albo chłopak musiałby się wykazać niezwykłą jednak siłą ducha…

Musiałem wrócić do domu. Zostawiłem ich przy zastawionym stole. Niewidzialne nici tysięcy obowiązków, których niekiedy nie mogę zliczyć, wyciągnęły mnie z wnętrza kawiarni na zatłoczoną ulicę. Tryby pracują. Tryby mielą. Wolny, biały Europejczyku, posiadaczu praw i socjalnych zabezpieczeń wracaj do kieratu. Jak weekend przyjdzie może skorzystasz z niektórych wolności swoich, ale teraz – do garów, do garów, powiadam.

Nie przesadzaj! Twoja kultura jednak do niczego cię nie zmusza. Jak nie chcesz, możesz zawsze powiększyć grono całorocznych mieszkańców działek. Masz wolność, nie wmawiaj sobie, że jest inaczej, nie porównuj się na siłę, bo takie analogie mocno kuleją - zamknął debatę Głos Wewnętrzny.


Krzysztof Koehler
www.portalfilmowy.pl
Zobacz również
Premiery przegrywają z pogodą
Polacy na kacu
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll