PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
BAZA WIEDZY
TECHNOLOGIA
Śmierć kina ogłaszano już wiele razy. Teraz jego kres ma przynieść sztuczna inteligencja. Czy jest się czego bać? Jakie zagrożenia mogą pojawić się przed twórcami filmowymi? A może to szansa i nowe inspirujące wyzwanie dla współczesnej X Muzy?
Maszyna, która swobodnie rozmawia z człowiekiem i równie łatwo zdaje słynny test Turinga – to już nie sceny z Blade Runnera, ale rzeczywistość . Na wyciągnięcie ręki dla każdego zainteresowanego z dostępem do sieci. Jaki wpływ sztuczna inteligencja będzie mieć na przemysły kreatywne? Pytania padają od Hollywood przez Cannes po Polskę. Temat budzi w branży więcej emocji niż (po)covidowa zapaść. „Lepsza sztuczna inteligencja niż wrodzona głupota” – żartuje w felietonach radiowych prof. Ryszard Tadeusiewicz, rektor Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Czy aby na pewno?

Nadchodząca apokalipsa
Z jednej strony nie brakuje czarnych wizji rodem z Matrixa i Terminatora – dzieł, w których maszyny redukują człowieka do roli bateryjki. Mówi się nawet, że sztuczna inteligencja (AI – Artificial Intelligence; w dalszej części tekstu będę się posługiwać tym anglojęzycznym skrótem) pozbawi pracy około 40% ludzkości. Automatyzacja, którą wnosi, ma wpłynąć na około 2/3 dzisiejszych zawodów.

Przed konsekwencjami związanymi z niekontrolowanym wykorzystaniem AI ostrzegają nawet inżynierowie, którzy ją rozwijali. O zagrożeniach dla ludzkości mówią m.in. Eric Horvitz z Microsoftu, Geoffrey Hinton (nazywany często „ojcem chrzestnym AI”) i Sam Altman z OpenAI (firma opublikowała zresztą dokument „Risks and Imitations”, w którym wskazuje konkretne przykłady błędnego działania generatorów treści). W dzwony bije Center for AI Safety. W kwietniu 2022 roku głośno było o Blake’u Lemoine, inżynierze Google’a, który uznał, że jeden z modeli AI: Google LaMDA jest nie tylko inteligentny i racjonalny, ale posiada też samoświadomość i zdolność do odczuwania emocji...

Niedawno setki naukowców i ekspertów z branży IT podpisało list otwarty w sprawie „ograniczenia ryzyka wyginięcia ludzkości spowodowanego przez sztuczną inteligencję”. Zdaniem sygnatariuszy powinien to być „globalny priorytet” i musi zostać potraktowany „na równi z takimi zagrożeniami jak pandemie i wojna nuklearna”.

Badacze mówią nie tylko o bezrobociu, ale i o systemowej dyskryminacji, stronniczości i nierówności, naruszeniach prywatności i inwigilacji, cyberprzemocy (na 63. Krakowskim Festiwalu Filmowym oglądać można było krótki dokument opowiadający o kobiecie, której twarz wykorzystano do wyprodukowania pornografii: Moja przyjaciółka (My Blonde GF) w reżyserii Rosie Morris), szerzeniu dezinformacji i politycznej radykalizacji, cyberatakach, niebezpiecznych modelach biznesowych i przyśpieszeniu zbrojeń. Wzywają rządy do jak najszybszego uregulowania rynku i wniesienia barier ochronnych, „zanim będzie za późno”.

"Moja przyjaciółka", fot. KFF

Wyczekiwana rewolucja
AI ma jednak też swoich zagorzałych entuzjastów. Najpotężniejsze korporacje i laboratoria świata inwestują miliony dolarów w jej rozwój, żeby wymienić tylko Open AI i Stability AI, Hugging Face, Cohere, AI21 Labs, Anthropic, Midjourney, NVIDIA, Meta, Google, Amazon, Salesforce. Chiny… Kuszone perspektywą redukcji budżetów i przyspieszeniem procesów produkcyjnych studia filmowe nie pozostają w tyle. Rękę na pulsie trzymają analitycy, praktycy i innowatorzy na rynku.

Niektórzy z nich obecni byli na panelu „AI Apocalypse or Revolution. Rethinking Creativity, Content and Cinema in the Age of Artificial Intelligence” („AI apokalipsa czy rewolucja. Nowe podejście do kreatywności, treści i kina w dobie sztucznej inteligencji”), zorganizowanym w przez Cannes Next. „Bać powinni się tylko ci, którzy nie będą korzystać z tych narzędzi” – przekonywała słuchaczy futurolożka i strateg Sander Saar. „50 do 70% budżetu filmu to koszty pracy. Jeżeli uda się wykorzystywać te pieniądze efektywniej, będziemy mogli robić większe filmy za większe budżety albo po prostu robić więcej filmów” – dodawała.

Panel w Cannes Next, Hovhannes Avoyan, Anna Bulakh, Sander Saar i Sten-Kristian Saluveer, Fot. Cannes Next

Hovhannes Avoyan, prezes firmy Picsart, która wykorzystuje narzędzia AI do generowania obrazów, przekonywał, że technologia „zdemokratyzuje procesy twórcze” i „zmniejszy przepaść pomiędzy twórcą i odbiorcą”. „Wszyscy będziemy mogli produkować i dystrybuować własne filmy” – cieszył się. Taką przyszłość – i to nieodległą, gdyż zaledwie za dwa lata – przewiduje też reżyser Joe Russo (uniwersum Marvela). Podaje przykład: „Przychodzisz do domu i mówisz aplikacji AI, która obsługuje twoją platformę streamingową: hej, chcę obejrzeć film z moim fotorealistycznym awatarem i z fotorealistycznym awatarem Marilyn Monroe. Chcę, żeby to była komedia romantyczna, bo miałem ciężki dzień. I po chwili oglądasz półtoragodzinną historię, w której widzisz siebie i słyszysz swój głos. Stajesz się kreatorem opowieści dla siebie samego”.

Sprawa z głosem to nie kwestia dwóch lat, a rzecz, która dzieje się dziś i bezpośrednio dotyka aktorów dubbingowych, tracących z tego powodu zlecenia i kontrolę nad swoim głównym narzędziem pracy. Wystarczy krótkie nagranie, aby maszyna stworzyła całą resztę. W Cannes Anna Bulakh, szefowa działu etyki biznesu w Respeecher (firma odpowiada m.in. za sklonowanie głosu Jamesa Earla Jonesa jako Dartha Vadera w nowej produkcji o Obi-Wan Kenobim), przekonywała, że w jej firmie nigdy nie dojdzie do nadużyć i wykorzystywania czyjegoś głosu bez jego czy jej wiedzy. Nadużycia jednak już się zdarzają – pomijając deep fake wykorzystywane do walki politycznej, spotkać je można w marketingu i reklamie. Ofiarą takiej manipulacji padł m.in. Bruce Willis, który niespodziewanie dla samego siebie zobaczył się i usłyszał w reklamie rosyjskiego telekomu.

AI pod strzechami. Garść dodatkowych faktów
Chociaż prace nad AI trwają od XX wieku (patrz: Alan Turing), a sam termin ukuł w połowie lat 50. informatyk i kognitywista John McCarthy, masową świadomością temat zawładnął w ostatnich miesiącach. Co prawda bazujące na AI asystentki głosowe Siri i Alexa, nie mówiąc o tysiącach aplikacji w smartfonach, pod strzechami goszczą od dobrych kilku lat. Dla obecnego zamieszania punkty zapalne były dwa. Pierwszy związany jest z udostępnieniem użytkownikom systemów do generowania obrazów: DALL-E 2 (OpenAI), Imagen (Google Research), Midjourney (Midjourney, Inc.) i Stable Diffusion (Runway, CompVis/Stability AI) czy Lensa.AI (Prisma Labs). Drugi to premiera czatbota GPT (OpenAI).

W dwa miesiące od premiery w listopadzie 2022 roku ChatGPT zdobył sto milionów użytkowników, co przekłada się na najszybciej rosnącą bazę użytkowników w historii internetu (w tyle zostały wyniki Facebooka, Netflixa, Instagrama czy TikToka). Nie jest jedyny. Na rynku działają ich dziesiątki, w tym Jasper Chat, Perplexity, Google Bard, YouChat, Character.ai, Neeva, ChatSonic, WriteSonic, Microsoft Bing AI, HuggingChat, Google LaMDA, LLaMa by Meta, DialoGPT, CoPilot. To jednak produkt OpenAI wygrał batalię o rozgłos, zdając egzaminy z prawa i biznesu na amerykańskich uniwersytetach, i przedstawiając prozę, poezję i scenariusze… Przełamując tym samym – zdaniem wielu komentatorów – ostatni bastion człowieczeństwa, czyli kreatywność. Czy na pewno?

McCarthy o AI mówił, że to „konstruowanie maszyn, o których działaniu dałoby się powiedzieć, że są podobne do ludzkich przejawów inteligencji”. Systemy, które wywołały obecne zamieszanie precyzyjniej określane są jako generatywna sztuczna inteligencja. „Generatywna”, gdyż potrafi produkować różnego rodzaju treści: obrazy, wideo, audio, kod. W dużym uproszczeniu: robi to, czerpiąc „wiedzę” z „nauki” na olbrzymich ilościach danych (w przypadku największego obecnie na świecie systemu AI: chińskiego Wu Dao 2.0 specjalistyczne witryny piszą o 4,9 terabajtach i 1,75 trylionach parametrów, chatGPT może tylko pozazdrościć). Użytkownik obsługuje je za pomocą komend tekstowych, tzw. promptów.

„Nazywają mnie ekspertem od apokalipsy. Pracuję z różnymi modelami AI i osobiście uważam, że bardzo szybko każda osoba w tym pokoju będzie na co dzień używać technologii promptów lub ich wersji” – mówił Sebastian Graf z firmy True Carbon na panelu Off Camera Pro Industry, poświęconym AI. „Na ogół wejście nowej technologii do masowego użytku zajmuje około dekady. Jesteśmy teraz w magicznym momencie przejścia, gdy spora część pracy mentalnej będzie mogła być wykonana przez modele AI” – kontynuował.

Według działu badawczego Goldman Sachs rozwój AI sprawi, że 26% zadań w takich dziedzinach, jak sztuka, projektowanie, sport, rozrywka i media, zostanie zautomatyzowana. Jednocześnie AI przyczyni się do zwiększenia globalnego PKB o 7%. Sektorami, które odczują najwięcej pozytywnych zmian mają być ex aequo edukacja i rozrywka. Owszem, AI dotyka różnych dziedzin życia. Z oczywistych względów tu chcę skoncentrować się na kinie.

Sztuczna inteligencja w branży filmowej. Wszędzie!

Czy naprawdę artyści zostaną zmieceni przez algorytmy lub zredukowani do roli nadzorców czy też redaktorów/korektorów? „Sztuczna inteligencja na pewno nie zniszczy branży” – podczas panelu w Krakowie mówił Mateusz Tokarz z Platige Image (Wiedźmin). Wydaje się, że specjaliści od VFX są w branży jednymi z największych entuzjastów pracy z narzędziami AI. „Tak jak z każdą nową technologią, najpierw jest etap testowania – tu właśnie znajdujemy się dziś. Ludzie się bawią i to jest wspaniałe. Z czasem technologia zostanie zaadaptowana przez branżę. Przyśpiesza pracę, nawet jeżeli rezultaty nie są lepsze, bo to nadal nie jest technologia doskonała. Pytanie brzmi, gdzie w tym wszystkim będzie miejsce dla nas, ludzi, artystów? Obecnie nie jest to klarowne” – dodawał.

Na Off Camerze praktykę pracy z AI przybliżyli w prezentacjach Adam Tunikowski z firmy Juice, Piotr Karwas z Digital Domain (Northstar), Krzysztof Hrycak z Nolabel (Wielka woda) i Marcin Kolendo ze studia ORKA (Magnezja). Efekt robi wrażenie. Powódź we Wrocławiu? W historycznym kostiumie, który już nie istnieje? Proszę bardzo. Nikt nie musi się nawet zamoczyć, a widz siedzi na skraju fotela. W czasie dyskusji podsumowującej temat, prelegenci przypominali o roli, jaką w branży odegrają nie tylko produkcje filmowe, nawet przemysł gier komputerowych, ale codzienna współpraca z klientami z reklamy. Ich życzenia i oczekiwania.

Dyskusja toczy się globalnie. Nie tylko w Krakowie. „Variety” od 2020 roku publikuje obszerne raporty pod hasłem „Artificial Inteligence & Media”. „The Hollywood Reporter”, „Screendaily”, „Forbes”, CNN… Wszyscy piszą o AI. O pieniądzach. Ludziach. Zmianach. Nadziejach i obawach. David Smith z „The Guardian” postanowił porozmawiać o przyszłości kina z GPT. Odpowiedzi, które wygenerował „komputer” były koherentne.

Czat „opowiadał” o tym, jak nowa technologia przysłuży się scenarzystom, jak będzie analizować istniejące już teksty i generować nowe, jak pomoże w decyzjach zakupowych, pozyskiwaniu nowych pomysłów i autorów pod kątem zainteresowań widowni i ograniczaniu ryzyka inwestycyjnego, którym produkcja audiowizualna jest od zawsze (niektóre z tych zadań już dziś oferuje platforma StoryFit: zaczynała od analiz dla rynku wydawniczego, dziś działa również w obszarze kina i platform streamingowych, a swoje możliwości przedstawia na analizach takich tytułów jak The Last of Us). Czat „chwalił” też AI w preprodukcji i developmencie (od castingu przez poszukiwanie lokacji po storyboardy), w postprodukcji i marketingu. Wszystko ma być szybsze, tańsze, efektywniejsze.

Zagrożenia? W tej kwestii GPT zachowuje wstrzemięźliwość – w przeciwieństwie do najbardziej zainteresowanych, czyli ludzi. Rozmówcy Smitha przedstawili bardziej ambiwalentny zestaw predykcji, przyznając, że aplikacje AI mogą pomóc w przełamaniu blokady twórczej albo ułatwić pracę przez przejęcie bardziej żmudnych, powtarzalnych zadań (np. w montażu). Wyrazili jednocześnie zaniepokojenie ryzykiem zastąpienia ludzi przez maszyny lub skutecznym zmuszeniem ich (nas?) do pracy za darmo.

Obawy związane z szeroko pojętym (twórczym i materialnym) wykluczaniem pierwiastka ludzkiego z procesu kreatywnego stały się jednym z głównych punktów negocjacji scenarzystów amerykańskich z wytwórniami w ramach strajku WGA. Również w Polsce to scenarzyści – skupieni w Gildii Scenarzystów Polskich – zainicjowali dyskusję o obecności AI w branży.

W kwietniu Gildia wystosowała oświadczenie w sprawie powstawania i rozwoju modeli AI, wzywające do jak najszybszego podjęcia branżowej dyskusji i wdrożenia konkretnych  działań, mających na celu zabezpieczenie interesów autorów w zmieniającym się błyskawicznie krajobrazie biznesowym. W czerwcowym numerze przedstawiliśmy rozmowę z Ewą Ratusińską, która w Gildii kieruje pracami zespołu roboczego ds. AI. Wcześniej Gildia zorganizowała debatę z udziałem scenarzystów i przedstawicieli innych sektorów. Warto chwilę jej poświęcić.

Najpilniejsze kwestie
Kluczowe w trakcie debaty były dwie rozmowy: Ewy Ratusińskiej z Emilią Weber, projektantką chatbotów i voicebotów, oraz Macieja Sobczyka z Igą Bałos, prawniczką, specjalizującą się w prawie własności intelektualnej i w prawie zwalczania nieuczciwej konkurencji. Wnioski?

Scenarzyści podkreślają, że termin sztuczna inteligencja to eufemizm wykreowany na potrzeby marketingu i reklamy. Wzywają do mówienia o generatorach treści, bo przecież „język ma znaczenie”. „Nie prowadzą procesów myślowych, nie posiadają inteligencji i niczego nie tworzą” – powtarzano na spotkaniu. „To narzędzie, które służy do kompilacji treści pochodzących z unikalnych, określonych baz danych (…). Jednym z postulatów – wobec faktycznej niemożności zatrzymania procesu rozwoju generatorów treści, a także wobec bezcelowości takiego działania hamującego postęp – jest, by w opisywaniu baz danych generatorów brali udział przedstawiciele środowisk kreatywnych (w przypadku scenariuszy – scenarzyści), a nie jak do tej pory – wyłącznie językoznawcy” – w podsumowaniu panelu apelował Kamil Chomiuk, menedżer Gildii Scenarzystów Polskich.

Iga Bałos skupiła się na kwestiach prawnych. Nie są oczywiste. Przepisów brakuje i to nie tylko na polskim gruncie. Pierwsze regulacje związane są z bezpieczeństwem i ochroną danych. Jeśli chodzi o prawo autorskie – do zmian na tym polu droga jest jeszcze daleka, tym bardziej że środowiska prawne są podzielone w interpretacjach, a nawet diagnozie problemu. Na razie nie porusza ich europejski AI Act. Nie ma jednej wykładni, tylko pytania i wątpliwości: jak np. traktować materiały, które służą do treningów AI? Jak określać i rozliczać wykorzystanie scenariuszy do powstania nowych treści, skoro tak trudno egzekwować od korporacji prostsze regulacje? Czy jest możliwość, za którą optują scenarzyści, żeby udostępnianie dzieł na potrzeby uczenia maszynowego potraktować jako odrębne pole eksploatacji?

„Czy tak się ostatecznie stanie, przesądzi praktyka. Nie bez znaczenia będzie z pewnością jednolite podejście do tematu środowisk twórczych. Jednolite stanowisko z pewnością zwiększy szanse na korzystne dla twórców rozwiązania” – podkreślił Kamil Chomiuk. – „Jakkolwiek postulat wydaje się ze wszech miar słuszny, to sytuacja prawna jest na tyle złożona, że wymaga z pewnością podjęcia głębszych analiz prawnych, społecznych i ekonomicznych”.

Innym poruszonym problemem było oznaczanie pochodzenia treści: od człowieka czy od generatora. „Należy dążyć do ustanowienia zasad i technicznych możliwości, by takie oznaczenie stało się możliwe – nie tylko ze względu na kwestie majątkowe i autorskie, ale również ze względów społecznych. Odbiorcy mają prawo wiedzieć – i część z nich będzie chciała to wiedzieć – czy odbierane treści stworzył człowiek czy maszyna. Obecnie istnieją obowiązki oznaczania, czy dane treści pochodzą od generetorów treści tylko w odniesieniu do kwestii bezpieczeństwa (zagrożenie deep fake)” – przybliżył Kamil Chomiuk.

W dyskusji pojawił się nawet luźny koncept wprowadzenia parytetów – na wzór parytetów równouprawnieniowych, ale także obecności polskiej muzyki w radiostacjach – określających udział człowieka i AI w produkcjach oraz wydarzeniach współfinansowanych ze środków publicznych.

Pomocnik z komputera
Wykorzystanie generatywnej sztucznej inteligencji w procesie powstania scenariusza było też tematem jednego z paneli konferencji „A Story to Tell”, zorganizowanej przez Creative Europe Desk Polska w marcu. Wśród prelegentów znalazł się Taç Romey, który na co dzień korzysta z nowej technologii i uczy tego innych. Swoimi doświadczeniami podzielił się ze słuchaczami w trakcie wystąpienia zatytułowanego „Czy sztuczna inteligencja zagraża pozycji scenarzysty?”.

Romey widzi wiele korzyści w pracy z AI, ale podkreśla, że ona sama nie wyprodukuje wartościowych treści. Wiele zależy od tego, ile wniesie człowiek, a jego efektywność zależeć będzie od precyzji, z jaką zbuduje prompty, określi zadania, docelową publiczność, styl narracji, języka, długość oczekiwanego materiału, jakie poda referencje.

Czy scenarzyści zostaną zwolnieni? „Nie” – odpowiada, ponieważ to człowiek obiera niespodziewane ścieżki, przesiewa je przez filtr, którym jest on sam, jest znacznie bardziej wygadany niż maszyna, impulsywny, enigmatyczny i ironiczny, w przeciwieństwie do maszyny pracującej na modelach językowych nie bierze wszystkiego dosłownie, używa metafor i idiomów. I ma poczucie humoru. Żadnej z tych cech dzisiejsza AI nie posiada, może tylko ta w głowach scenarzystów, jak bracia Nolan: w Interstellar Cooper, grany przez Matthew McConaugheya, mógł ustawiać poziom poczucia humoru w robotach, z którymi pracował… I te roboty go nawet uratowały. Gorzej z Halem 9000 z 2001: Odysei kosmicznej…

Na konferencji w Serocku na panelu poświęconym sztucznej inteligencji (X 2023) Ewa Ratusińska referuje stanowisko polskich scenarzystów wobec AI, fot. Borys Szkrzyński


AI już tu jest
  Czy chcemy, czy nie: AI już tu jest. I to nie tylko w VFX. Największe wytwórnie i platformy wykorzystują możliwości AI, budują własne systemy i modele, bazy danych, algorytmy i inne narzędzia. Nie zawsze się tym chwalą. Wiadomo, że technologia została wykorzystana do odmłodzenia Harrisona Forda w Indianie Jonesie i artefakcie przeznaczenia. Krążą plotki, w których to writers’ roomach już się pojawiła.

W Hollywood dzieje się na tyle dużo, że gwiazdy coraz częściej zastrzegają w kontraktach prawo do odmowy manipulacji ich wizerunkiem (świat przedstawiony w Kongresie Ariego Folmana na podstawie prozy Stanisława Lema już istnieje i nie chodzi tylko o wygumkowanie jakiejś niedoskonałości). Otwarcie przyznaje się do tego Keanu Reeves, ten sam, który w Matriksie walczył z agentem Smithem. Ma on zresztą wiele ciekawych spostrzeżeń na temat AI w kinie, sztuce i życiu. „Komputery nie naprawią złych pomysłów” – uspokajająco odpowiada w rozmowie z magazynem „Wired”, ale jednocześnie przypomina, że rośnie nowe pokolenie widzów, dla którego rozróżnianie tego, co pochodzi z rzeczywistości, a co z wirtualnego świata – nie ma większego znaczenia. „»Kogo to obchodzi?« – usłyszałem od pewnej 15-letniej osoby, której próbowałem wytłumaczyć, o co walczył Neo” – mówi. – „Już dziś słuchamy muzyki wygenerowanej przez AI, np. w stylu Nirvany. Ludzie zachwycają się tym, co mogą wygenerować te urocze maszyny. Nie myślą, że kryje się za tym korpokracja, która chce wszystko kontrolować: kulturowo, społecznie. Artyści są ryzykowni. Ludzie są chaotyczni”.

A maszyny? Algorytmy? W trakcie spotkania Gildii Scenarzystów Polskich Emilia Weber przypominała, że AI może kontrolować tylko inna AI, bowiem systemy te są już tak wielkie. Za wielkie dla człowieka, a nawet zespołów ludzkich. Mówi o tym wielu ekspertów.

Bańka, która pęknie?
A może to tylko szum, potrzebny inwestorom, którzy włożyli horrendalne pieniądze w rozwój nowych narzędzi? I tak naprawdę nie ma się czego bać? „Dysrupcyjny wpływ generatywnej sztucznej inteligencji będzie z pewnością odczuwalny na wielu kreatywnych polach, ale obawy przed całkowitym przejęciem zawodów kreatywnych przez maszyny są najprawdopodobniej przesadzone” – pisze Audrey Schomer na łamach „Variety” w artykule „Will Generative AI Supplant or Supplement Hollywood’s Workforce?” („Czy generatywna AI zastąpi, czy wesprze hollywoodzkich pracowników?”). W swoim artykule cytuje Brenta Weinsteina, orędownika technologicznych innowacji w branży, od lat związanego z agencją UTA. Mówi on: „Generatywna AI nie zastąpi artystów, ale może stać się narzędziem, które poszerzy ich możliwości. W przypadku treści premium, które zawsze definiowały branżę rozrywkową, punktem wyjścia nadal będą niezwykle i wyjątkowo utalentowani twórcy”.

Historycznie automatyzacje, które pojawiały się wraz z kolejnymi wynalazkami, wiele razy przekształcały strukturę zatrudnienia i zawodów w społeczeństwie. Analitycy z Goldman Sachs twierdzą wręcz, że może się ona przyczynić nie do likwidacji miejsc pracy, a powstania nowych. Jako przykład podają rozwój IT, który przyczynił się do powstania nieistniejących wcześniej zawodów, jak projektanci www, programiści czy specjaliści od marketingu cyfrowego. Według badań ekonomisty Davida Autora aż 60% dzisiejszych pracowników ma zatrudnienie w zawodach, które nie istniały w 1940 roku.

Powyższym obserwacjom przytakuje John Attanasio, wieloletni współpracownik Warner Bros. i DreamWorks, a także współzałożyciel studia animacji Toonstar (nastawionego na działanie w web3, czyli nowej odsłonie internetu). Odpowiadał za prowadzenie franczyz Harry’ego Pottera i Shreka. „AI z pewnością zmniejszy liczbę miejsc pracy, ale jednocześnie stworzy nowe, otwierając przed nami nieznane wcześniej możliwości” – komentuje w „Variety” w artykule „Four Ways Hollywood Should Be Using AI” („Cztery sposoby, w jakie Hollywood powinno wykorzystywać AI”). „Realistycznie, przynajmniej w krótkiej perspektywie czasowej, nie grozi nam, że ChatGPT zastąpi scenarzystów i stworzy kolejnego Harry’ego Pottera. A DALL-e to żaden Salvador Dali” – dodaje. – „Ale technologia może – i powinna – przynieść branży korzyści, zwiększając wydajność, zaangażowanie fanów i otwierając nowe drogi dla twórców. Wszystko to dziać się będzie na rzecz zwiększania przychodów”.

Zdaniem Attanasio, dzięki uczeniu maszynowemu, zredukować będzie można powtarzalne i monotonne czynności, nieodłącznie związane z procesem twórczym, a to z kolei da czas na skoncentrowanie się na świeżych pomysłach. Pomocne zdaniem eksperta jest też tzw. uczenie predykcyjne, które pozwoli zastąpić tradycyjne grupy fokusowe do badań treści informacjami z sieci. Na zrozumiałe wątpliwości, związane z wykorzystaniem własności intelektualnej, ekspert proponuje wprowadzenie rozwiązań znanych ze świata muzyki: każdy cover i przeróbka generują tantiemy dla twórców oryginału. Widzi on również olbrzymie możliwości związane z zaangażowaniem fanów. „Wyobraźmy sobie czatboty, które przyjmują »osobowości« ulubionych postaci” – podrzuca pomysł. „To może znacznie przedłużyć interakcję widzów z własnością intelektualną” – pisze w „Variety”.

Zamiast się bać, „musimy odwrócić sytuację i zadać sobie pytanie nie o to, w jaki sposób AI zaszkodzi artystom” – prowokuje ekspert. „Musimy pytać o to, jak możemy jej użyć, żeby wzmocnić pozycję artystów, wzmocnić ich kariery tak, żeby nikt nie został na lodzie”.

„Dane są bezcenne, ale nie są kreatywne, nawet jeśli są generatywne. Dane nie powiedzą ci, czego chcą ludzie, ponieważ ludzie nawet nie wiedzą, czego chcą” – uważa Angela L. Harvey, producentka i scenarzystka (American Horror Story). W felietonie „This AI Storytelling Experiment Will Fail” („Eksperyment z AI w opowiadaniu historii skończy się fiaskiem”) w „The Hollywood Reporter” pisze: „Strajk scenarzystów poruszył wiele egzystencjalnych kwestii, ale wygląda na to, że wszyscy i tak chcą rozmawiać tylko o AI. To coś nowego i »sexy«. Czerwone lampki zapalane przez jej pionierów sprawiają, że temat wydaje się jeszcze bardziej atrakcyjny. Kilka chwytliwych cytatów z ChatGPT i znaczki dolara zaczęły pojawiać się w oczach kierowników wytwórni. Mają nadzieję na tańszą drogę do tworzenia dobrych historii, a przynajmniej takich, nad którymi będą mogli pracować dla swoich platform streamingowych. Ale mogę wam teraz powiedzieć, że takich skrótów nie ma. Opowieść to jedna z tych rzeczy, które są tak wszechobecne, że wszyscy myślą, że są proste i oczywiste. Wszyscy wiemy, że historia potrzebuje początku, środka i końca” – zauważa i przypomina, że to jednak za mało. Potrzeba alchemii. – „Większość twórców, których znam, wie, że przełomowe pomysły rodzą się gdzieś w podświadomości, na skraju jawy i snu”. A o czym śni AI? I czy śnić potrafi?


Dagmara Romanowska
"Magazyn Filmowy" 143-144, 2023
  2.01.2024
Charakteryzacja – magia artysty czy komputera?
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll