fot. M. Zacharow
Kazimierz Kutz na Cinergii
Podczas 22. Forum Kina Europejskiego ORLEN Cinergia Kazimierz Kutz został uhonorowany statuetką Złotego Glana za osiągnięcia. Reżyser spotkał się ze studentami podczas specjalnego masterclass w Szkole Filmowej, a w towarzystwie Krystyny Kofty i ks. Andrzeja Lutra wspominał Janusza Głowackiego.
Kazimierz Kutz po 60 latach odwiedził łódzką „Filmówkę”, gdzie spotkał się ze studentami podczas wykładu mistrzowskiego. Reżysera, który jest absolwentem Szkoły Filmowej w Łodzi, przywitał w jej murach aktualny rektor Mariusz Grzegorzek. Spotkaniu towarzyszyło wręczenie reżyserowi Złotego Glana, nagrody Forum przyznawanej za osiągnięcia artystyczne. Statuetkę na ręce Mistrza przekazał Sławomir Fijałkowski, pomysłodawca i twórca Cinergii, prezes Fundacji Łódź Filmowa. W wygłoszonej laudacji podkreślił znaczący wkład reżysera w powstanie i rozwój Polskiej Szkoły Filmowej.

Kazimierz Kutz jest wielką indywidualnością polskiego kina, talentem jakie zdarzają się niezwykle rzadko. Jest absolwentem łódzkiej Szkoły Filmowej. Po jej ukończeniu był asystentem Andrzeja Wajdy przy realizacji "Pokolenia". Debiutował w 1956 r. filmem "Krzyż Walecznych" i od tej pory wyreżyserował ponad 20 filmów fabularnych.


Kazimierz Kutz i Sławomir Fijałkowski, fot. Cinergia

Kazimierz Kutz jest również reżyserem teatralnym i telewizyjnym. Jego spektakle i filmy były wielokrotnie nagradzane. Realizuje się również jako pisarz, scenarzysta filmowy i teatralny, publicysta i felietonista. Słynie ze swojego ostrego języka i bezkompromisowości. W Narodowym Centrum Kultury Filmowej w towarzystwie Krystyny Kofty i ks. Andrzeja Lutra wspominał Janusza Głowackiego podczas specjalnego wydarzenia Cinergii Wirówka Nonsensu.

- Nie przyjmuję do wiadomości, że jego już z nami nie ma. Ja nie pamiętam, żebym tak cierpiał, jak przez niego. Myśmy na to nie zasłużyli - mówił Kutz o Głowackim. - Był niezwykłym człowiekiem. Wyglądał, jakby był rasowym samcem, zepsutym babiarzem, co oczywiście było nieprawdą, bo on tylko dostał taką urodę. Choć oczywiście był w grupie złotych chłopców, playboyów warszawskich. do której należał także Piwowski - wspominał.

Reżyser przybliżył też widowni historię swojego przyjaciela. - To matka go wychowywała na pisarza, sama pracowała w wydawnictwie - mówił i dodawał, że Głowacki nigdy się nie zwierzał. - Nawet kiedy pracował z Wajdą, nigdy nie mówił o nim przy mnie złego słowa. Nigdy - zapewniał.

  Wspomnieniom Janusza Głowackiego towarzyszy pokaz filmu Kuby Morgensterna „Trzeba zabić tę miłość” według scenariusza Janusza Głowackiego. Pokaz w niedzielę, 26 listopada o 13 w kinie Charlie. Bohaterami są Magda i Andrzej, którzy wchodzą w dorosłe życie. Ich młodzieńcze ideały, miłość, nadzieje zostają brutalnie skonfrontowane z rzeczywistością Polski przełomu lat 60. i 70., ale i dorosłości.

- Gdzieś startują rakiety na Księżyc. Odlicza się – trzy, dwa, jeden, zero... W miłości istnieje też ten moment odliczania czasu w dół. Od najwyższego napięcia uczuciowego – do zera. Od uniesienia do obojętności. Od nadziei do rezygnacji. Zero przy starcie w kosmos może być początkiem triumfu. Na zerze kończy się odliczanie miłości – mówił o tym filmie Janusz Głowacki.

Forum Kina Europejskiego ORLEN Cinergia w łódzkich kinach Charlie i Helios w dniach 23 listopada - 2 grudnia 2017. Serdecznie zapraszamy! Więcej informacji: www.cinergiafestival.pl

Organizatorem festiwalu jest Stowarzyszenie Łódź Filmowa przy wsparciu miasta Łódź i Łódzkiego Centrum Wydarzeń.


WRÓB / Cinergia  26 listopada 2017 11:13
Scroll